Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Roth z Poznania doceniony dopiero w Ameryce

Karolina Koziolek
Zbigniew Roth: W USA byłem i jestem bardziej doceniany niż w moim rodzinnym ukochanym Poznaniu
Zbigniew Roth: W USA byłem i jestem bardziej doceniany niż w moim rodzinnym ukochanym Poznaniu Bartek Wutke
Zbigniew Roth pisze wiersze, piosenki i hymny od lat. I choć powstały ich już setki, i choć jego hymny śpiewają różne związki i towarzystwa, uznania musiał szukać za oceanem.

Pisał hymny m.in. dla towarzystwa wędkarskiego i kręglarskiego. Napisał nawet piosenkę do kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego. Mimo to w Polsce nie wydał ani jednego tomu swojej poezji. - Nie doceniono mnie - mówi. Za to uwielbia go amerykańska Polonia. Za oceanem wydał cztery tomy swoich wierszy i piosenek. Napisał hymn tamtejszego koła literacko-dramatycznego oraz wiele wierszy o tamtejszej Polonii.


Czytaj także:
Rafał Grupiński jako poeta [FILM]
Larsson, Kafka, Poe... Pisarze, którzy zyskali sławę dopiero po śmierci

Kiedy w połowie lat 70. przyszedł ze swoją poezją do "Expresu Poznańskiego", do ówczesnego krytyka literackiego Ryszarda Daneckiego, usłyszał, że to w ogóle nie jest poezja. "To są gotowe piosenki" - miał mu powiedzieć poznański poeta.

- Byłem trochę zaskoczony. Później okazało się, że to ukierunkowało mnie na piosenkę i przyniosło dobre rezultaty - opowiada Zbigniew Roth.

Jest poznaniakiem z urodzenia. Przez całe lata mieszkał z żoną i pięciorgiem dzieci przy ulicy Hetmańskiej. Potem sytuacja finansowa zmusiła go do wyjazdu na wieś, gdzie życie miało być tańsze. Po trzech latach wraz z żoną zdecydowali się jednak na powrót. Dziś mieszkają na Świerczewie. Zbigniew Roth od kilku lat ze względu na zdrowie jest na emeryturze. Z pięciorga dzieci w domu zostało jeszcze dwóch synów - jeden studiuje, młodszy uczy się w liceum.

W latach 80. pracował w Gminnym Ośrodku Kultury w Dopiewie jako dyrektor. Założył wówczas pierwszy zespół dziecięcy Koci Klub, potem w Poznaniu Międzyszkolny Dziecięcy Zespół A TO MY, których soliści zdobywali nagrody na dziecięcych przeglądach piosenki. Wydał wówczas wraz z zespołem kilka sponsorowanych kaset, które miały cel charytatywny - trafiły bezpośrednio do chorych dzieci leżących w poznańskich szpitalach.

- Sam pisałem teksty piosenek i układałem melodie - wspomina Zbigniew Roth. - Do dziś wszystkie pamiętam i mogę zaśpiewać. Szczególnie wspominam piosenkę o kotku, który rósł wraz z jej wykonawcami. Najpierw był małym kotkiem Jasiem, a potem stawał się kotem nastolatkiem Jankiem.

Prawdziwe "dorosłe" sukcesy, z których Zbigniew Roth jest bardzo dumny i wspomina je z sentymentem, przyszły później. Opublikował pierwsze swoje utwory w gazetce, wydawanej przez Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury działające przy Centrum Kultury Zamek.
W latach 80. stał się gwiazdą Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej. Był z nim związany zawodowo. W 1981 roku napisał jego hymn, który został odśpiewany dla 500-osobowej publiczności. Wśród niej był profesor Wilczek, wiceprezes towarzystwa z Warszawy.

- Hymn tak mu się spodobał, że poprosił mnie o przedstawienie go na krajowym zjeździe delegatów, który miał odbyć się w grudniu. Podjąłem się tego. To był wielki zaszczyt - opowiada Roth. - Z gotowym hymnem i innymi delegatami z Poznania udaliśmy się do stolicy w nocy z 12 na 13 grudnia. Rano w Warszawie podbito nam tylko delegacje w siedzibie towarzystwa i wysłano z powrotem do Poznania. Wybuchł stan wojenny.

Utwór napisany przez Zbigniewa Rotha oficjalnie stał się hymnem Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej parę miesięcy później, w maju. Jego sława jako autora hymnów w mieście rosła. W najbliższym czasie napisał jeszcze kilka innych: dla Polskiego Związku Kręglarzy, Polskiego Związku Wędkarzy oraz kilku przedszkoli i szkół.

- Pracowałem wówczas z panią, która pewnego dnia zapytała, czy na prośbę jej męża, który jest prezesem związku kręglarzy, nie napisałbym hymnu. Oczywiście zgodziłem się - wspomina Roth. Tytuł utworu to "Kręglarska brać", a szło to mniej więcej tak: "Chwytasz w dłonie, bieg , skłon w przód i już krzyczą - dobry rzut, dobry rzut, dobry rzut , dobry rzut, gdy jest dobry bieg skłon w przód"- nuci Zbigniew Roth. - Hymn został potem nagrany w Studiu Polskiego Radia i Telewizji przy al. Marcinkowskiego. Śpiewał go kwartet śpiewaków z poznańskiej opery i operetki - wspomina.

Hymn dla wędkarzy nagrała z kolei Orkiestra Reprezentacyjna Wojsk Lotniczych w Poznaniu pod batutą majora Leona Szuberta.

- Ten major, to człowiek dusza. Zgłosiłem się do niego, a on opracował utwór na orkiestrę - mówi Roth. - A dlaczego orkiestra wojskowa? Pomyślałem, że skoro napisałem marsz, to do zagrania marsza idealni są wojskowi.

W 1995 roku poseł Krystyna Łybacka poprosiła go, by napisał piosenkę dla Aleksandra Kwaśniewskiego, która pomogłaby mu w kampanii prezydenckiej.

- Napisałem piękną, dostojną pieśń, w której były odniesienia do takich wartości jak ojczyzna, honor, ale także do Boga. I myślę, że to te słowa zdecydowały, że piosenka przepadła. Nigdy nie dowiedziałem się, dlaczego nie została wybrana, a zamiast niej wybrano słynną piosenkę "Olek, Olek". Moim skromnym zdaniem niegodną przyszłego prezydenta - opowiada literat.

Twórczość Zbigniewa Rotha i fakt, że uważa siebie za poetę, nie każdemu się podoba. Kiedy parę lat temu zaczął publikować swoje utwory w internecie, musiał zmierzyć się z bezlitosną krytyką.
- Nie było za słodko. Ścierały się spojrzenia młodych gniewnych i tych zawiedzionych brakiem własnych sukcesów, którzy na forum internetowym pod moimi wierszami chcieli mi po prostu dokuczyć - żali się pan Zbigniew. - Pisali bardzo przykre komentarze. Są portale, gdzie tacy ludzie królują. Od tego czasu ograniczyłem publikowanie w tego typu miejscach. Publikuję przede wszystkim na swoim profilu na naszej-klasie. Wierzę, że w przeważającej większości są tam moi przyjaciele i fani mojej poezji, którzy czytają ją w liczbie przekraczającej 5 tys. osób. - dodaje.

Teraz pan Zbigniew na swoim profilu ma ponad 5 tysięcy znajomych. Wielu z nich codziennie zamieszcza tam wiersze. To Polacy z całego świata: USA, Kanady, Australii, Francji, Niemiec, Anglii, ale przede wszystkim z Podhala.

- To znajomości, które mają - paradoksalnie - swoje korzenie w Chicago - mówi.

Zbigniew Roth wiersze pisze, odkąd skończył 9 lat. Teraz jego poezję uwielbia amerykańska Polonia, która, czytając pełne emocji opisy ojczyzny, tym bardziej za nią tęskni. Zbigniew Roth, choć w Polsce nie chciano wydać jego poezji, dziś najwięcej fanów ma w Chicago, na Greenpoincie. Mieszka tam większość tamtejszej Polonii, w dużej mierze z Podhala. Poznaniak zaprzyjaźnił się z nimi dzięki internetowi. Na początku kwietnia od Podhalan z Chicago dostał Diamentowe Pióro, nagrodę za całokształt twórczości. O wieżowcach Chicago pisał jeszcze zanim tam pojechał.

Na skalistej ziemi
Kwiaty wyrosły
Dzieci Podhala
Bosymi kierpcami
Ślady znaczyły
Na polu pokrytym śniegami.

Pan Zbigniew spędził w Stanach ostatnie cztery miesiące. Pojechał tam na zaproszenie Koła Podhalan nr 83 Podczerwone (to od nazwy miejscowości na Podhalu). Mieszkał u poetki ludowej Marii Gromskiej, z którą w 2009 roku wydał w Stanach swój pierwszy tomik poezji. Dla koła nr 83 napisał też hymn.

Wciąż jednoczy nas zespala
Silna wola, duch górala.
Choć w Chicago gór nie mamy,
W swojej wierze tu wytrwamy.

W Stanach spodobały się także jego wiersze o kobietach.

Zawsze wieczorową porą
Jestem ci do figli skorą.
Tylko jakoś tak się składa,
Że mój facet nic nie gada.

Najwięcej emocji wzbudzają jednak utwory o ojczyźnie. Polonii podoba się to, w jaki sposób pisze o niej Zbigniew Roth.

Tu nasz prawdziwy dom
gdzie ojciec, matka i dzieci są,
Gdzie swoją rolę mam ja i ty.
Tym domem Polska szczęśliwych dni.
Budujmy wszyscy razem
Ten nasz wspólny wspaniały dom,
Gdzie ludzie życzliwi dla siebie są,
Gdzie świadkiem wspaniały Bóg,
Że żaden Polak to nie jest wróg,
Bo bez względu na własną wiarę,
Najważniejsza jest Polska stale.
- W Stanach poczułem się doceniony jako poeta - mówi Zbigniew Roth. - Zorganizowano mi wieczorki poetyckie, miałem spotkania w radiu i największej polonijnej telewizji w Stanach Polvision. Tam spotkałem się z ogromną serdecznością wśród Polonii, gdzie byłem i jestem bardziej doceniany niż w moim rodzinnym ukochanym Poznaniu.

W ostatnich dniach amerykańskie wydawnictwo polonijne DSP Publishing, w którym wydał już czwarty tom wierszy, dodało go do listy 25 flagowych nazwisk tej oficyny. Wydawnictwo zdecydowało też, że jeśli znajdzie się sponsor, firma, która chciałaby wydać tomik poezji Zbigniewa Rotha w Polsce, oni u siebie zamieszczą reklamę tej firmy.

- Może tym sposobem będę miał swój pierwszy tomik w Polsce - marzy poeta.

Polonusi zresztą bardzo go polubili jako człowieka. Już dzień po powrocie dostał wiadomość od jednej z poznanych tam miłośniczek poezji: "Jutro będzie bez odwiedzin Pana. Trochę smutno. (...) Przez Pana wrażliwe serce i piękne wiersze jestem osobą bogatą... dziękuję z całego serca".

Na razie Zbigniew Roth publikuje na naszej-klasie i swoim blogu. Na tym pierwszym portalu zamieścił filmiki z występów w Chicago, tam można posłuchać, jak śpiewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski