Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konin: Boją się protestować, by nie stracić pracy [FILM]

Ola Braciszewska
Tylko nieco ponad 20 osób przyszło na manifestację pod szpitalem
Tylko nieco ponad 20 osób przyszło na manifestację pod szpitalem Ola Braciszewska
Po raz pierwszy od dawna pikieta przed konińskim szpitalem się nie udała. Swój sprzeciw wobec zwolnień pracowników lecznicy przyszło zamanifestować nieco ponad 20 osób. - Ludzie się boją - mówi Marzenna Kamińska, szefowa ZZ Pielęgniarek i Położnych.

W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie spotkali się członkowie rady społecznej. Dyrektor Grzegorz Wrona przedstawił im wynik finansowy lecznicy oraz plan naprawczy. - Szpital zakończył rok 2011 ze stratą ponad 22,1 mln zł. W tym dług wymagalny to ok. 11 mln zł. Naszym celem jest doprowadzenie w jak najszybszym czasie do wyzerowania wyniku finansowego tak, aby skutki były jak najmniej odczuwalne dla pacjentów - mówi Grzegorz Wrona. - Program naprawczy mam w głowie i kwestią dwóch, trzech miesięcy jest przelanie go na papier.

CZYTAJ TEŻ:
KONIN: W SZPITALU BĘDZIE STRAJK 24-GODZINNY
KONIN: ZWIĄZKOWCY ODEJDĄ OD ŁÓŻEK PACJENTÓW

Zdaniem dyrektora Wrony największym problemem konińskiego szpitala jest utrzymywanie dwóch budynków lecznicy. Planowane zmiany mają dotyczyć przenoszenia i zmniejszania oddziałów, a nie wykluczone że ograniczania działalności szpitala. - Mamy 4 tysiące metrów kwadratowych wolnej powierzchni w obu budynkach. Będziemy chcieli wydzierżawić te wolne przestrzenie - mówi Wrona. - Sytuacja szpitala jest dramatyczna. Zagrożenie utraty płynności finansowej się zmniejszyło, ale nadal istnieje.

To jak podkreśla dyrektor, a nie zakończony miesiąc temu strajk pracowników zdecydowało o wręczeniu wypowiedzeń 29 osobom. Przeciwko temu próbowali pikietować związkowcy. Niestety, tym razem zrywu nie było. - Obawialiśmy się, że ludzie mogą nie dopisać na pikiecie. W szpitalu panuje olbrzymi strach. Ludzie boją się wszystkiego, nawet własnego cienia. Nie chcą być zauważeni i spisani za uczestnictwo w legalnej pikiecie, a potem umieszczeni na kolejnej liście do zwolnienia - mówi Marzenna Kamińska. - Jeszcze niedawno w akcji strajkowej ludzie potrafili się zorganizować i przyjść na manifestację w składzie 200, a nawet 300 osobowym. Niestety ta pikieta pokazuje, że panuje w szpitalu strach, terror i represje wobec pracowników uczestniczących w strajku. To jest karanie ludzi za to, że zdecydowali się walczyć o siebie - dodaje Kamińska.

Dyrektor Wrona zaprzecza tym twierdzeniom. Podkreśla, że zwolnienia były konieczne ze względu na restrukturyzację lecznicy. - Nie szukałem haków i nie kombinowałem, ale muszę podchodzić do działania szpitala racjonalnie. Muszę przewidywać, że przyjdzie czas kiedy nie będziemy mieli z czego wypłacić wynagrodzeń pracownikom. A to jak dla każdego pracodawcy priorytet - twierdzi Wrona. - Zdaję sobie sprawę, że redukcja uderzy w pracowników i ich rodziny, ale nikt mi nie potrafi wskazać innego rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski