Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Pawłowska, mistrzyni świata w scratchu: Złoto na rowerze bez hamulców

Piotr Kurek
Katarzyna Pawłowska z UKS Jedynka Limaro Kórnik.
Katarzyna Pawłowska z UKS Jedynka Limaro Kórnik. Piotr Kurek
Rozmowa z Katarzyną Pawłowską, mistrzynią świata w kolarskim scratchu.

Co to jest scratch?

Katarzyna Pawłowska: - Jest to wyścig na torze na dystansie 10 kilometrów. Kobiety jadą 40 rund po 250 metrów. Rywalizacja w tej konkurencji przypomina wyścig szosowy ze startu wspólnego. Wygrywa ta zawodniczka, która pierwsza przekroczy linię mety. Niekiedy jest to finisz z grupy, innym razem samotny odjazd.

Kiedy trzeba przygotować się do decydującego finiszu?

Katarzyna Pawłowska: - Trzeba być czujnym na ostatnim kilometrze, czyli cztery rundy przed końcem. Wówczas zawodniczki szukają dla siebie najlepszego miejsca. Dwie rundy, a zatem 500 metrów przed finiszem należy być w czołowej grupie.

Jak przebiegała rywalizacja w Melbourne?

Katarzyna Pawłowska: - Lubię jeździć dołem toru, wzdłuż lub obok czarnej linii. To dystans 250 metrów. Im jestem wyżej na torze, tym mam więcej metrów do pokonania. Kiedy zaczynała się decydująca rozgrywka byłam na ósmej pozycji, a startowało 17 zawodniczek. Miałam zalecenie trenera Grzegorza Ratajczyka, by cały czas pilnować Australijki i Brytyjki, czyli jechać za, lub obok nich. W pewnym momencie zostałam zablokowana przez Włoszkę, którą znałam z wcześniejszych wyścigów, i o której wiem, że nie ma dobrego finiszu.

Czyli na ostatniej rundzie zwalnia pani za Włoszką i szuka nowego toru jazdy?

Katarzyna Pawłowska: - Tak. Doświadczenie z wcześniejszych wyścigów przydało się i zaowocowało złotym medalem. Liczyłam na miejsce piąte, ogromnym marzeniem byłby brązowy medal. A zdobyłam złoto. Nie miałam licznika na swym rowerze, ale myślę, że na ostatnich metrach pędziłam szybciej niż 60 kilometrów na godzinę. Zsiadłam z roweru i za chwilę byli już obok mnie dziennikarze, a potem telefony i sms-y z gratulacjami. To jest zupełnie nowa sytuacja dla mnie, nieoczekiwana i miła.


Czytaj także:
Kolarka z Kórnika zdobyła złoto MŚ w Melbourne! [ZDJĘCIA]
Który to był Pani wyścig w scratchu?

Katarzyna Pawłowska: - Startowałam w tej konkurencji pięć lub sześć razy między innymi w zawodach Pucharu Świata. W kolumbijskim Cali na początku grudnia 2011 zajęłam drugie miejsce, startowało 20 zawodniczek. Pierwszy raz w scratchu wystartowałam w Polsce w 2008 roku, na torze w Żyrardowie podczas mistrzostw Polski w kolarstwie torowym w kategorii orliczek. Zajęłam wówczas czwarte miejsce.

Proszę opisać rower do scratchu?

Katarzyna Pawłowska: - Taki rower nie posiada ani hamulców, ani też przerzutek. Jedzie się na ostrym kole, czyli cały czas trzeba kręcić, by się nie przewrócić. Jest bardzo lekki, waży nie więcej niż 7 kilogramów. Koła są 28-calowe. Z tyłu pełne koło, z przodu albo szprychy albo koło typu śmigło. Taki rower kosztuje sporo. Na jedno koło trzeba wydać przynajmniej 10 tysięcy złotych. Dodajmy drugie koło, też około 10.000 złotych, i jeszcze ramę z osprzętem. W sumie ponad 30 tysięcy złotych.

Kiedy po raz pierwszy założyła Pani biało-czerwoną koszulkę reprezentantki Polski?

Katarzyna Pawłowska: - Cztery lata temu we Włoszech podczas mistrzostw Europy w kolarstwie szosowym do lat 23. Wyścigu ze startu wspólnego nie ukończyłam (przekroczony limit czasu), w jeździe na czas zajęłam 33. miejsce. Pierwszy start na torze, jako reprezentantki Polski, zanotowałam w Mińsku na mistrzostwach Europy do lat 23.

W ostatnich dwóch latach ścigała się Pani w najważniejszych zawodach torowych na świecie.

Katarzyna Pawłowska: - Pierwsze zawody Pucharu Świata z moim udziałem to te w Manchesterze w 2009 roku. W sezonie 2011/2012 startowałam w Astanie (Kazachstan), Cali (Kolumbia), Pekinie i Londynie: jazda drużynowa, wyścig punktowy, scratch i 3 km na dochodzenie.

Ile lat trenuje pani kolarstwo?

Katarzyna Pawłowska: - Już 11 lat. Zaczynałam w klubie Szperek Antonin w 2001 roku pod okiem Bogusława Janiaka, od 2008 roku związana jestem z UKS Jedynka Limaro Kórnik, gdzie trenuję z Robertem Taciakiem. Szkoleniowcem kadry polskich torowców jest Grzegorz Ratajczyk. Pamiętam, że po raz pierwszy jechałam na torze betonowym w Kaliszu.
Skąd u Pani tyle pasji do kolarstwa?

Katarzyna Pawłowska: - Mój pradziadek Stefan Nowak (dziadek mamy) mieszkał przed II wojną światową we Francji i ścigał się tam w wyścigach. Największymi moimi kibicami są rodzice, rodzeństwo, także mój chłopak Bartek Brzeziński, nawiasem mówiąc wielki pasjonat MTB.

Chciałaby pani wystartować w Londynie w zawodach torowych?

Katarzyna Pawłowska: - Scratch nie jest dyscypliną olimpijską. Pojedzie zapewne Małgorzata Wojtyra, ja jestem zawodniczką rezerwową.

Najbardziej dramatyczny moment w pani karierze...

Katarzyna Pawłowska: - W lutym ubiegłego roku startowałam w zawodach Pucharu Świata w Manchesterze, w scratchu właśnie. Sześć rund przed metą zaczęło się tasowanie zawodniczek. Jedna z nich wjechała we mnie. Zakończyło się upadkiem i złamanym prawym obojczykiem, który mi potem złożył profesor Jarosław Fabiś w Łodzi. Tydzień później siedziałam już na rowerze treningowym i miesiąc później wystartowałam w mistrzostwach świata w Holandii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski