Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spadkobiercy Pudliszek i Chłapowskich: Szantaż zamiast reprywatyzacji

Agnieszka Świderska
Spadkobiercy dokumenty gromadzą od lat...
Spadkobiercy dokumenty gromadzą od lat... Piotr Jasiczek/archiwum
Najpierw odebrać tysiące hektarów, a potem zażądać od byłych właścicieli i ich spadkobierców, żeby wykupili swoje rodzinne majątki po rynkowej cenie. Tak wygląda "reprywatyzacja", którą rząd narzucił potomkom dawnych rodzin ziemiańskich.

Władze komunistyczne wyznawały swoistą zasadę równego traktowania: tak samo konfiskowały dobra kościelne, jak i majątki ziemskie. Przy zwrocie zagrabionego mienia ta zasada już nie obowiązuje.

CZYTAJ TEŻ:
NIERÓWNA WALKA O UTRACONE DOBRA

Rząd zaspokoił tylko roszczenia Kościoła. Ziemianie zamiast swojej komisji majątkowej czy ustawy reprywatyzacyjnej doczekali się ...szantażu: albo wykupią od Skarbu Państwa swoją własność, albo mają o niej zapomnieć.

"Reprywatyzacja" dawnych majątków ziemskich polega na sprzedaży ich temu, kogo na nie stać.

Za umyślne paserstwo pod które podpada pomoc w zbyciu mienia, o którym wiadomo, że pochodzi z kradzieży, grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
- Tylko jak tu ukarać rząd? - zastanawia się Anna M. Mieczyńska z Chłapowskich, która w imieniu ojca walczy o rodzinny majątek pozostawiony w powiecie pilskim.

CZYTAJ TEŻ:
CHŁAPOWSCY OD NOWA POWALCZĄ O UTRACONY MAJĄTEK - FILM

Chłapowscy, podobnie jak inne ziemiańskie rodziny, padli ofiarą nowej polityki prowadzonej przez Agencję Nieruchomości Rolnych, która wysprzedaje ich majątki. Sama Agencja nie jest winna: wykonuje tylko polecenia rządu, który w lipcu 2010 r. uchylił obowiązujący od 1998 r. zakaz sprzedaży nieruchomości objętych roszczeniami.

Chodzi o majątki odebrane dekretem o reformie rolnej, które wciąż znajdują się w zasobach ANR. Ich "reprywatyzacja" polega na sprzedaży temu, kogo na nie stać.

-Nie takiego finału się spodziewaliśmy - mówi Danuta Prus-Głowacka, prezes Oddziału Wielkopolskiego Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, które od lat zabiega o reprywatyzację.

Jeszcze na początku 2010 r. mieli nadzieję, że w ich sprawie coś wreszcie drgnęło. Agencja przeprowadzała weryfikację zgłoszonych roszczeń i zażądała od właścicieli i ich spadkobierców dokumentów potwierdzających ich prawo własności.

CZYTAJ TEŻ:
POLSKI KETCHUP NARODZIŁ SIĘ W WIELKOPOLSKICH PUDLISZKACH

- To było kilka miesięcy czasochłonnego i kosztownego kompletowania dokumentów - mówi Anna M. Mieczyńska. - Trzeba było zamówić między innymi mapy geodezyjne z nowymi numerami działek.

Szybko wyszło na jaw, że Agencja potrzebowała dokumentów nie po to, by zabezpieczyć roszczenia dawnych właścicieli w przypadku, gdy potrafili je udokumentować, ale po to, by sprawniej przeprowadzić sprzedaż ich rodzinnych majątków.

- Przeżyłem ponad 60 lat i Pudliszki miałem tylko wtedy, kiedy poszedłem do sklepu i kupiłem sobie słoik z przetworami - mówi Jacek Fenrych, jeden ze spadkobierców przedwojennych właścicieli Pudliszek. - Naszej rodzinie odebrano 1400 hektarów, z czego połowa wciąż znajduje się w rękach państwa. Teraz niby mamy możliwość odzyskania 48 hektarów. Tak naprawdę wybór, przed którym postawiła nas Agencja, jest żadnym wyborem.

Jacek Fenrych otrzymał niedawno pismo z ANR z propozycją skorzystania z prawa pierwszeństwa nabycia. Na tym jednak prawa spadkobierców się kończą. Za 48 hektarów gruntów z zabudowaniami muszą zapłacić po cenie rynkowej - ponad 2,5 mln złotych. Mają trzy tygodnie, żeby zdecydować, czy kupują.

Takie samo pismo trafiło do spadkobierców Chłapowskich. Ani jedna, ani druga rodzina, nie ma takich pieniędzy. Ani jedna, ani druga nie zgadza się na taką "reprywatyzację", która sprowadza się do płacenia państwu za to, co wcześniej im odebrało.

- Chcemy wykazać bezprawność takich działań - mówi Maciej Obrębski z kancelarii "Celichowski, Szyndler i Partnerzy", do której zgłosili się spadkobiercy Pudliszek. - Jedynym sposobem, który do tego czasu uniemożliwi sprzedaż, jest wniosek do wojewody o stwierdzenie niepodlegania nieruchomości pod reformę rolną.

Skuteczność tej metody potwierdza sama Agencja.
- Nie można sprzedać nieruchomości, co do której toczy się postępowanie w związku z zarzutem o sprzeczne z prawem przejęcie na rzecz Skarbu Państwa - zapewnia Wojciech Adamczyk, rzecznik ANR.

Tyle, że rząd i w tej kwestii może szybko zmienić zdanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski