Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lewica jeszcze długo się nie podniesie

Paweł Mikos
fot. maciej opala
Z Sylwią Pusz, o polskiej lewicy, rozmawia Paweł Mikos

Ostatnio odbywały się wybory na przewodniczącego SDPL i Pani w nich przegrała, pomimo poparcia ze strony Marka Borowskiego. Dlaczego?
Rzeczywiście wystartowałam po namowach Marka Borowskiego. Jednak uważam, że to nie jest przegrana. Zdobyłam 22 procent poparcia, co jest dobrym wynikiem. Niestety, moja koncepcja nie została zaakceptowana przez większość, chyba zaproponowałam zbyt śmiałe rozwiązania dla SDPL. Jednak dzięki tej kampanii dowiedzia-łam się, że moja partia nie jest jeszcze gotowa na kobietę - przywódcę. Poza tym, robiłam kampanię wyborczą przez cztery tygodnie, czyli znacznie krócej niż moi kontrkandydaci, którzy rozpoczęli ją już pół roku temu. Wynikało to między innymi z tego, że dopiero pod koniec marca urodziłam moje drugie dziecko - Aleksa. Wielokrotnie spotykałam się z zarzutami, że matka dwójki małych dzieci powinna siedzieć w domu. Nie spodziewałam się, że w XXI wieku przyjdzie mi, i to na lewicy, przełamywać ten stereotyp i dlatego tym bardziej przekonywałam do mojej koncepcji budowania SDPL.

Teraz SDPL czeka dogrywka. Którego z dwóch kandydatów Pani poprze?
Rzeczywiście teraz jestem języczkiem u wagi. Na pewno głosy, które otrzymałam zostaną zagospodarowane, ale jeszcze nie wiem, którego z nich poprę. Najpierw będę chciała o tym porozmawiać z osobami, które opowiedziały się za moją wizją partii. No i chcę porozmawiać osobiście z oboma kandydatami. Tym bardziej, że obaj prezentują zupełnie inną wizję na naszą partię i lewicę. Arłukowicz skłania się do współpracy z SLD, a Filemonowicz do aliansu z Demokratami.

A Pani, jakie ma pomysły na swoją partię?
W swoim programie zaprezentowałam koncepcję zmian strukturalnych, swego rodzaju reformę funkcjonowania partii, a także podstawy programu lewicowego, nad którym chciałam rozpocząć z kolegami i koleżankami dalszą pracę. A jeżdżąc po kraju, przekonałam się, że są możliwości i ludzie, którzy mogliby się tym zająć. Poza tym, mamy jeszcze 2 lata do kolejnych wyborów samorządowych i na wzmocnienie partii, ale jak już powiedziałam, była to zbyt śmiała koncepcja dla SDPL.

A ma Pani jakąś propozycję co do całej lewicy w Polsce?
Uważam, że skoro moja koncepcja na SDPL nie zyskała większości, to nadszedł czas, by rozpocząć poważną debatę i pracę nad budowaniem jednej lewicy w Polsce. Najlepszym rozwiązaniem byłoby pogrzebanie szyldu SLD przez Napieralskiego, Unii Pracy przez Witkowskiego i SDPL przez nowego przewodniczącego. Można wtedy zacząć budować nową formację lewicową. Ale, jak mawiała Madeleine Albright, do takiego działania potrzeba "politycznych jaj". Poza tym, lewica nie może i nie powinna być partią tylko establishmentu i ludzi z Warszawy, którzy umówią się na stworzenie partii. Żaden projekt polityczny, któremu patronowaliby Kwaśniewski czy Cimoszewicz, moim zdaniem już się nie uda, wyborcy tego nie kupią. Bez porządnej zmiany samej siebie, lewica jeszcze długo nie podniesie się z zapaści.

Lewicowi politycy powtarzają, że na scenie politycznej jest miejsce na silną partię lewicową. Tymczasem lewica "pączkuje" i zamiast jednej partii jest ich kilka. Przez to SLD ma kilka procent poparcia, a inne partie poniżej 3 procent. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Jakie błędy popełnia lewica?
Lewica ulega grzechowi "bieżączki" - odpowiada tylko na to, co powie PiS albo PO. Przez media przetacza się gorąca dyskusja o takich sprawach jak alimenty Dorna czy zamieszanie wokół PZPN. Trwają one dzień, dwa, góra tydzień i nikt o nich nie pamięta, a ludzi to mało interesuje. Dlatego lewica nie powinna zajmować się tylko tymi kwestiami, ale zwracać uwagę głównie na prawdziwe problemy i starać się je rozwiązywać. Powinniśmy przede wszystkim dążyć do tego, aby państwo zaczęło pełnić rolę służebną wobec obywateli, bo jak na razie słabo to wychodzi. Ponieważ sama jestem mamą, to widzę to chociażby na przykładzie przedszkoli i rzekomej polityki prorodzinnej. Obecnie mamy tylko śmieszne becikowe po LPR i ulgę prorodzinną, ale jednocześnie zamykane były i są przedszkola publiczne. Przez co duża liczba rodziców musi zapisywać swoje dzieci do przedszkoli prywatnych albo społecznych. W jednych szpitalach likwiduje się oddziały położnicze, a w innych tworzą się kolejki. Po prostu państwo nie ma spójnej wizji wspomagania młodych rodzin. Do tego jeszcze dochodzi administracja, która nie służy ani obywatelom, ani przedsiębiorcom. W wielu instytucjach ciągle wyczuwa się, że czas się zatrzymał - to urzędnik jest panem sytuacji, a petent jest na przegranej pozycji. Chociaż na szczęście w niektórych urzędach zaczęło się to zmieniać.

A jak lewica zamierza naprawić te najtrudniejsze kwestie?
Nie może być tak, aby państwo cały czas traktowało swoich obywateli jako podejrzanych. Żeby to zmienić, należy zacząć wprowadzać zmiany w mentalności wszystkich Polaków i to już na poziomie szkoły. Powinny być prowadzone zajęcia z wiedzy obywatelskiej, jak w innych krajach europejskich. Ale wśród ostatnio rządzących ekip nie widziałam woli wprowadzenia tego.
Poza tym, Polska nie ma żadnych długofalowych planów rozwoju. Teraz jest Euro 2012 i mamy jakiś cel. Ale później znowu może nastąpić marazm. Takich kwestii jest wiele, choćby energetyka. Od lat prowadzona jest dyskusja o energetyce jądrowej, a rząd cały czas nie podejmuje żadnej wiążącej decyzji. Podobnie jest z innymi inwestycjami energetycznymi, które są niepotrzebnie opóźniane, więc sytuacja taka jak w Szczecinie może występować coraz częściej. Ale wiem, że rozwiązywanie takich problemów jak reforma służby zdrowia czy oświaty nie przybliży do Pałacu Prezydenckiego, więc w najbliższym czasie istotne kwestie pewnie nie zostaną rozwiązane. Niestety, w Polsce obecnie nie mamy polityków o pokroju mężów stanu, którzy potrafiliby jasno wytyczyć cel dla państwa i obywateli.

Czy partie lewicowe wystawią jedną czy kilka list w wyborach do Parlamentu Europejskiego? I czy będzie Pani ubiegać się o mandat eurodeputowanego?
Do Parlamentu Europejskiego powinny wystartować osoby dobrze przygotowane i znane. Może nawet na ten czas powinniśmy wrócić do szyldu LiD, który jest wyborcom dobrze znany. Ale czy ja wystartuję? Tego nie wiem. Jest jeszcze dość dużo czasu. Wolę skupić się na budowaniu partii.

Jest już Pani prawie dwa lata w sejmiku wojewódzkim. Co przez ten czas udało się Pani zrealizować, a czego nie?
Praca w sejmiku głównie polega na kontrolowaniu działań władz województwa, na przykład jak marszałek wywiązuje się z wdrażania programów unijnych, czy wspiera małe i średnie firmy. Takim działaniem było zorganizowanie z mojej inicjatywy przesłuchania dyrektora ośrodka jeździeckiego "Wola", który jest potwornie zadłużony. Dzięki takim działaniom radnych, media mogą się łatwiej z istotnymi sprawami zapoznać, a tym samym poznają je mieszkańcy Wielkopolski.

Sylwia Pusz, jest zastępcą przewodniczącego SDPL i szefową partii w regionie. Jest radną sejmiku wojewódzkiego. Wcześniej była posłanką SLD i SDPL.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski