Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Władze chcą łączyć miejskie spółki

Bogna Kisiel, Katarzyna Fertsch
Między MPK a ZTM, który odpowiada za organizację komunikacji miejskiej, iskrzy.
Między MPK a ZTM, który odpowiada za organizację komunikacji miejskiej, iskrzy. Waldemar Wylegalski
Dzielić czy łączyć jednostki miejskie? Obie te wizje są przez władze Poznania oraz urzędników brane pod uwagę. Cel jest jeden: oszczędności. Jednak już przykład wydzielenia Zarządu Transportu Miejskiego z MPK pokazał, że nie zawsze udaje się go osiągnąć. Tym bardziej dziwi, że teraz z ZTM miałaby zostać wydzielona spółka, która zajmowałaby się tylko sprzedażą i kontrolą biletów.

- Pomysły są różne. Nie będę ich komentował - ucina Rafał Kupś, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego.

Bartosz Zawieja, radny Platformy i członek komisji gospodarki komunalnej Rady Miasta zastrzega, że szczegółów propozycji nie zna, ale do powołania kolejnej spółki podchodzi sceptycznie.

- To czym miałby zajmować się wtedy ZTM? Czy tylko wymianą wiat przystankowych? - pyta B. Zawieja.

Natomiast wśród pracowników komunikacji miejskiej huczy. ZTM przez związki zawodowe i pracowników MPK obwiniany jest o całe zło, bo "jego działalność pochłania za dużo pieniędzy".

- Gdy za sprzedaż biletów odpowiadało MPK, punkty czynne były dłużej. Bilety można też było kupić w większości kiosków - przekonują związkowcy, działający w poznańskim MPK. - I łatwiej było spotkać kontrolera, bo było ich po prostu dwa razy więcej. Przez nieudolne działanie ZTM teraz są mniejsze wpływy do budżetu.

Gdyby jednak sprzedażą biletów miała się zająć oddzielna spółka lub jednostka, ZTM-owi zostałaby tylko "organizacja transportu". Tym we Wrocławiu zajmuje się wydział Urzędu Miasta.

Niewykluczone, że prezydent zrealizowałby wtedy inny ze swoich pomysłów. Połączył pozostałości po ZTM z Zarządem Dróg Miejskich.

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że pewną trudność mogą stwarzać kontrolerzy. Bo dzisiaj, jako pracownicy jednostki miejskiej, są urzędnikami i mogą dzięki temu np. legitymować gapowiczów.

Gdy jedni mnożą się przez pączkowanie, inni myślą, gdzie szukać oszczędności. Bo w kasie miasta dramatycznie brakuje pieniędzy. Trwa ich bardzo intensywne poszukiwanie. W związku z przewidywanym spadkiem dochodów prezydent musi znaleźć ponad 40 mln zł w tegorocznym budżecie. Sytuacja jest poważna, dlatego m.in. Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS, zamiast się zastanawiać nad poprawkami do budżetu, zaczął szukać rozwiązań, które mogą przynieść dodatkowe pieniądze. I przyjrzał się zatrudnieniu w Urzędzie Miasta oraz jednostkach mu podległych. Zaproponował połączenie niektórych wydziałów. Jego zdaniem, nie ma np. uzasadnienia, by w Usługach Komunalnych, które zajmują się Schroniskiem dla Zwierząt i szaletami miejskimi, było siedem etatów w księgowości.

- Taka liczba księgowych rozłożyłaby każdą firmę - uważa Sz. Szynkowski vel Sęk. I przypomina, że utrzymanie szaletów miejskich kosztuje miasto rocznie 1,5 mln zł.

Tym tropem, tylko wcześniej, poszedł Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta.

- Kilka tygodni temu wydałem polecenie przygotowania projektu połączenia trzech jednostek: Palmiarni Poznańskiej, Ogrodu Zoologicznego oraz Usług Komunalnych - mówi M. Kruszyński. I dodaje, że szalety miejskie czy Schronisko dla Zwierząt mogłyby być zarządzane na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego. Nie wyklucza, że schronisko może też poprowadzić organizacja pozarządowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski