Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Przybył nie miał prawa wnieść broni [FILM]

Paulina Jęczmionka
Wojskowa prokuratura garnizonowa w Poznaniu wszczęła śledztwo w sprawie poniedziałkowego postrzelenia się prokuratora pułkownika Mikołaja Przybyła. Prokuratorzy na razie sprawdzają, czy nie doszło do nakłaniania lub pomocy w targnięciu się płk. Przybyła na życie.

Czytaj także:
Płk Przybył: Chciałem popełnić samobójstwo. Ktoś poruszył klamką...
Prokurator Przybył strzela do siebie przy kamerach [SUMA]
Dramat w prokuraturze: O co chodzi w śledztwie przeciekowym?

- Śledztwo wszczęto na podstawie artykułu 151 Kodeksu Karnego, który mówi o nakłanianiu lub udzieleniu pomocy w targnięciu się na życie - mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej ppłk Sławomir Schewe, rzecznik wojskowej prokuratury okręgowej w Poznaniu. - Ten artykuł absolutnie nie przesądza o formie zakończenia śledztwa czy ustaleniach. W toku postępowania każda hipoteza musi być wzięta pod uwagę - dodał.

Schewe potwierdził również, że zakończyło się już przesłuchanie przebywającego w szpitalu płk. Przybyła. Nie chciał jednak ujawnić szczegółów dotyczących złożonych przez prokuratora wyjaśnień. Trwają już także przesłuchania innych osób, które w poniedziałek znajdowały się w pobliżu zdarzenia.

Rzecznik prokuratury wojskowej nie chciał na razie mówić o przyszłości płk. Mikołaja Przybyła. Przyznał jednak, że zgodnie z ustawą, prokurator nie miał prawa wnieść do budynku prokuratury broni. - Grozi mu za to przynajmniej odpowiedzialność dyscyplinarna - mówił Schewe.

Jak to się stało, że płk Przybył jednak wniósł do budynku swoją prywatną broń?
- Prokuratura posiada zabezpieczenia, o których nie mogę mówić - tłumaczył rzecznik prokuratury. - Ale nie zdarzyła się dotychczas sytuacja, która powodowałaby konieczność każdorazowego rewidowania wchodzących lub instalowania bramek.

Prokuratura wojskowa we wtorek nie chciała ujawnić, czy Przybył konsultował z kimś treść swojego wystąpienia, ani czy przełożeni wiedzieli o tym, że ktoś mu groził lub czy do nich samych docierały jakieś niepokojące sygnały z zewnątrz.

- Pułkownik Przybył, jak każdy prokurator, nigdy nie kieruje się takimi sygnałami - przekonywał płk Jakub Mytych z wydziału ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej prokuratury wojskowej w Poznaniu. - Trzeba wręcz powiedzieć, że jeśli do niego dochodziły, tym bardziej przykładał się do prowadzonego śledztwa.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski