Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komornik: miałem wstrzymać egzekucję na podstawie świstka papieru?

Rafał Cieśla
Z komornikiem Mieszko Cieślikiem, który prowadził egzekucję Polstaru, rozmawia Rafał Cieśla.

CZYTAJ TEŻ:
Polstar: Komu zależy na przejęciu firmy w pięć minut

Nadzorca sądowy sugerował, że komornik mógł działać na korzyść Farmutilu.
Mieszko Cieślik: Całkowita nieprawda.

To dlaczego, mimo postanowienia sądu o zawieszeniu egzekucji, licytacja została przeprowadzona? I trwała tylko pięć minut.
Mieszko Cieślik: Licytacja trwała dłużej niż pięć minut. Cała czynność zajęła nam około półtorej godziny. My otrzymaliśmy tylko informację ustną o decyzji sądu i wstrzymaniu licytacji, którą wyznaczyliśmy na godzinę 9.

Gdyby do tego czasu przedstawiciel Polstaru przedstawił jakiś wiarygodny dokument z pieczęcią i podpisem sądu, to oczywiście byśmy tej czynności nie przeprowadzili. Ale oni przedstawili nam jakiś wydruk, najprawdopodobniej ze zdjęcia zrobionego aparatem telefonicznym.

Trzeba się było domyślać, że to postanowienie sądu. Żałuję, że nie dołączyłem go do akt. Czy na podstawie świstka papieru mielibyśmy wstrzymywać całą egzekucję?

Nie można było zaczekać, zadzwonić do sądu? Przedstawiciele Polstaru twierdzą również, że w licytacji wzięli udział tylko przedstawiciele Farmutilu, a inni zainteresowani nawet nie wiedzieli, że licytacja się odbyła.
Mieszko Cieślik: Słyszałem, że byli podobno inni zainteresowani, ale nie widziałem żadnych innych osób zainteresowanych udziałem w licytacji.

Samo licytowanie ponad 50 ruchomości zajęło pięć minut.
Mieszko Cieślik: Nie pamiętam dokładnie. Był tylko jeden chętny i dlatego wszystko nie trwało zbyt długo.

Ostatecznie jednak sąd zakwestionował licytację?
Mieszko Cieślik: Faktycznie tak było, ale chodziło wyłącznie o kwestie formalne. Nie został dotrzymany termin od dnia obwieszczenia do dnia licytacji. To była nasza pomyłka wynikająca ze zmiany przepisów. W listopadzie odbyła się kolejna licytacja. I na niej ruchomości zostały zbyte i to już prawomocnie.

Do lipca prowadziliście egzekucję bez licytacji. Co się stało, że nagle zakład zamknięty i doszło do licytacji?
Mieszko Cieślik
: Do lipca tego roku prowadziliśmy niewiele spraw - na kwotę 400 - 500 tysięcy zł. Zarząd wielokrotnie deklarował spłatę zadłużenia. Na przykład umawialiśmy się, że co tydzień lub co dwa tygodnie spłacą 25 tys. zł. I wyglądało tak, że była dokonywana jedna wpłata, maksymalnie dwie i się kończyło.

Często moje wizyty kończyły się odebranie kilku ruchomości i dopiero wtedy dokonywano wpłaty. Pieniądze przychodziły z różnych miejsc, również z Hiszpanii. Gdyby Polstar spłacał zadeklarowane kwoty, to nie byłoby konieczności przeprowadzania licytacji. Już w kwietniu jeden z wierzycieli wniósł o licytację nieruchomości, lecz nie odbyła się ona, gdyż zarząd Polstaru obiecywał, że spłaci zadłużenie.

Ale w lipcu wpłynęło do nas kolejnych kilkadziesiąt spraw. I zamiast pół miliona musieliśmy egzekwować należności rzędu dwóch milionów złotych. W dniu licytacji, tj. 30 września zadłużenie wynosiło 4 mln zł. Nie było już innej możliwości.

Dlaczego zamknęliście zakład i wstrzymaliście produkcję w Polstarze?
Mieszko Cieślik
: Całkowita nieprawda Okazało się, że dwa dni przed pierwszą licytacją zniknęły wartościowe maszyny, w tym dwa granulatory. Zostały odcięte prawdopodobnie palnikami i wywiezione w nieznane miejsce.

Przedstawiciele dłużnika twierdzą, że wyjechały, ale jest wręcz nieprawdopodobne, by 7-tonowe maszyny pojechały do serwisu do Hiszpanii. Tak samo zresztą mówili o ładowarce, ale ja ją odnalazłem. Okazało się, że ta Hiszpania była jakieś 500 metrów od zakładu. Dlatego musieliśmy wezwać ochronę.

Faktycznie pracownicy mieli nieco utrudniony dostęp do maszyn, ale tych najważniejszych i tak nie było. A bez nich zakład nie mógł pracować.

Czyli komornik działał zgodnie z prawem?
Mieszko Cieślik
: Oczywiście. Nie mam się czego obawiać. Zostałem wezwany przez prokuraturę, która, jak się orientuję, odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

Co z wierzycielami. Czy mogą liczyć na jakieś pieniądze?
Mieszko Cieślik
: Licytacja z 24 listopada oznacza, że wierzyciele pieniądze dostaną. Tak ok. 25 - 30 proc. należności. Oni są zadowoleni, że chociaż tyle.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski