Było około godziny 10.40, gdy jeden z letników otworzył drzwi feralnej przyczepy kempingowej. Zaintrygował go wyczuwalny zapach gazu, jaki wydobywał się z kempingu.
Zobacz też:
Faktycznie, gdy mężczyzna otworzył drzwi, to woń gazu buchnęła mu w twarz pełną siłą. Za chwilę było jeszcze gorzej. Okazało się, że w przyczepie są zwłoki 71-letniego mężczyzny oraz jego 10-letniego wnuczka. Przyjechali na wypoczynek z Leszna.
Na miejsce wezwano policję, pogotowie ratunkowe oraz strażaków. Przyjechał też prokurator, który zarządził sekcję zwłok i matka chłopca. Zrozpaczona kobieta, w zaawansowanej ciąży, została odwieziona do szpitala. Prawdopodobną przyczyną śmierci jej dziecka i jego dziadka był gaz propan-butan.
- Nasze czujniki gazowe, którymi sprawdzaliśmy wnętrze przyczepy, nie sygnalizowały zagrożeń. Trzeba jednak pamiętać, że badania robiliśmy po wizycie pracowników pogotowia ratunkowego oraz policji, gdy kemping był już przewietrzony - informuje brygadier Sławomir Śnita, zastępca szefa komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej.
Strażacy podkreślają, że prawdziwa katastrofa dosłownie wisiała w powietrzu. Otóż zanim propan-butan osiągnie stężenie działające dusząco, najpierw powstaje mieszanina wybuchowa. Wystarczy wtedy jedna iskra, żeby doszło do eksplozji. Strach pomyśleć, gdyby spełnił się ten czarny scenariusz nad jeziorem w Perkowie, gdzie jedna przyczepa kempingowa parkuje obok drugiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?