Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bochni są dziki. Atakują ludzi i niszczą uprawy!

Małgorzata Więcek-Cebula
Tomasz Rabjasz
W mieście pojawiły się dziki. Niszczą ogródki i uprawy mieszkańcom Podedworza. Jest tak źle, że ludzie boją się po zmroku wychodzić z domu.

Barbara Stokłosa po zapadnięciu zmroku nie wychodzi z domu. - Zwyczajnie boję się spotkania z dzikiem. Syn mojej koleżanki takie przeżył, miał szczęście, że udało mu się uciec - mówi kobieta.

O tym, że takie spotkanie nie należy do miłych kilka dni temu przekonała się dwójka dzieci z Wysokiej Głodowskiej na Podkarpaciu. 5-letni chłopiec i jego cztery lata starszy brat zostali zaatakowani przez dzika w południe, gdy w pobliżu swojego domu zbierali jeżyny. Obaj trafili do szpitala gdzie musiał zająć się nimi chirurg. Mogło być jednak znacznie gorzej.
Mieszkańcy Bochni nie chcą by podobna sytuacja powtórzyła się w ich mieście. Dlatego domagają od władz miejskich skutecznych działań, które uchronią ich przed dziką zwierzyna. Dużym problemem są także zniszczenia, które te dzikie zwierzęta powodują.

- Dziki porobiły wielkie spustoszenie. Zniszczyły pola, na których były ziemniaki czy kukurydza. Nie przeszkadza im przebić się nawet przez drucianą siatkę. Ktoś powinien z tym zrobić wreszcie jakiś porządek, bo inaczej rolnicy zostaną zrujnowani - przekonuje kobieta.

Tylko w ubiegłym roku łowcy z tego terenu wypłacili rolnikom blisko 15 tys. odszkodowań za poczynione szkody.
Ostatnio problemem mieszkańców wschodniej części miasta podczas sesji Rady Miejskiej w Bochni poruszyła Celina Kamionka, radna z tego terenu.

- Prosili mnie o to ludzie, którym dziki zniszczyły ogródki. To problem z którym musimy sobie jakoś poradzić - mówi radna.
Na dziś w sprawie dzików zaplanowano spotkanie w bocheńskim magistracie.

- Zaprosiliśmy łowczych z tego terenu, będziemy starali się wypracować razem jakieś rozwiązanie, które pomorze mieszkańcom tej części miasta - zapewnia Andrzej Koprowski, asystent burmistrza Bochni.

Być może rozwiązaniem problemu będzie skuteczna likwidacja dzikiego wysypiska na Podedworzu. - Niestety tworzą je sami mieszkańcy, którzy od wielu lat wyrzucają śmieci, w tym także jedzenie. To wszystko wabi dziki, które idą tam gdzie mają jedzenie - zauważa Kazimierz Osinka, pełniący obowiązki komendanta straży miejskiej w Bochni. Funkcjonariusz przekonuje, że teren ten jest często patrolowany. Osób, które wyrzucają tam śmieci nie udało się jednak jeszcze zatrzymać.

Konieczny jest także odstrzał. Tym bardziej, że zaplanowanego na ubiegły rok nie udało się całkowicie zrealizować. W tym roku nie będzie jednak żadnych odstępstw.

- Jest więc szansa, że sytuacja poprawi się już wkrótce - mówi Józef Pierściński z koła łowieckiego "Modrzew Kraków". - Na ten sezon (do 31 marca 2016 roku) mamy zaplanowane 45 odstrzałów, do tej pory wykonaliśmy pięć - przekonuje łowczy.
Według Pierścińskiego problem z dzikami bierze się, ze stale zwiększającego się areału upraw kukurydzy, którą dziki bardzo lubią. Nie bez znaczenia jest to także postawa mieszkańców.

- Sami je do stołówki zapraszają. Dziki idą tam gdzie jest jedzenie. Ostatnio grasowały na cmentarzu, który nie był dobrze ogrodzony - dodaje.

Póki co mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość i wieczorami faktycznie nie wybierać się na spacery w okolicach lasu.
- W bocheńskim magistracie są też dostępne preparaty, które rozpylone odstraszają dziki. Można je pobrać bezpłatnie, do czasu rozwiązania problemu - radzi Celina Kamionka.
Współpraca Tomasz Rabjasz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska