Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Miller nowym szefem SLD

Joanna Miziołek
Od lat pisało się o ich szorstkiej przyjaźni. Teraz, mimo wzajemnych animozji, grają do jednej bramki. Kwaśniewski uznał, że numerem jeden w Sojuszu jest Miller.
Od lat pisało się o ich szorstkiej przyjaźni. Teraz, mimo wzajemnych animozji, grają do jednej bramki. Kwaśniewski uznał, że numerem jeden w Sojuszu jest Miller.
Aleksander Kwaśniewski namaścił Leszka Millera na przyszłego przewodniczącego Sojuszu. Zresztą były premier nie potrzebował wsparcia byłego prezydenta, bo po jego stronie jest większość eseldowskich działaczy w regionach.

Czytaj także:
Leszek Miller w Poznaniu. Bez konkretnego celu
Miller: Łybacka może być wicemarszałkiem Sejmu

- Skoro Leszek Miller zdecydował się kandydować, to znaczy, że głosy są już policzone - mówił jego dawny znajomy. A w swoich słowach ma sporo racji, bo składający w sobotę dymisję Grzegorz Napieralski przez ostatnie dwa miesiące, objeżdżając lokalne struktury, sondował nastroje w partii. Te nie pozostawiają złudzeń. Większość działaczy Sojuszu zdecydowanie popiera Leszka Millera.

Tym razem przed podjęciem decyzji nie objawił się mu anioł ani nie zwiastowała Matka Boska, jak szydziła Joanna Senyszyn. By wytłumaczyć powód swojego kandydowania na szefa Sojuszu, wystarczyło namaszczenie przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Do klubu SLD już od kilku tygodni docierały sygnały, że były prezydent chce poprzeć Leszka Millera. W końcu we wtorek Kwaśniewski zadzwonił do byłego premiera. Poprosił o pilną rozmowę w środę, zaraz po powrocie z Florencji.

Punkt 17 w minioną środę rozpoczyna się tajne spotkanie Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera w fundacji żony byłego prezydenta. W czasie rozmowy były prezydent przekonuje byłego premiera, by ten kandydował na przewodniczącego SLD.

- Kwaśniewski właśnie go namaszcza - twierdzi nasz informator kilka minut po godz. 17. A że prezydentowi się nie odmawia, to Leszek Miller decyduje się kandydować. Oczywiście decyzję były premier podjął wcześniej sam. A cała szopka wystawiana dla mediów trwa w najlepsze. Aleksander Kwaśniewski, wychodząc ze spotkania, nie pozostawia złudzeń - według niego Miller jest w SLD numerem jeden.

- Nie tylko ze względu na funkcję, którą pełni, czyli przewodniczącego klubu, ale ze względu na dorobek, na doświadczenie, kompetencje, na umiejętność poruszania się w polityce i w mediach - mówił Kwaśniewski.

Obecny szef klubu miał również razem z byłym prezydentem zawrzeć pakt przeciwko Januszowi Palikotowi. Szczególnie że w nieoficjalnych rozmowach Kwaśniewski niepochlebnie wypowiada się o przewodniczącym Ruchu.

Były prezydent uważa, że inicjatywa Palikota szybko upadanie. Podobnie jak Miller twierdzi, że z politykiem z Biłgoraja nie można wchodzić z w głębszą współpracę - mówi nasz informator. Były premier zaś już teraz obmyśla plany, które chce zacząć realizować jako nowy przewodniczący.

I najprawdopodobniej na poniedziałek zostanie powołany okrągły stół lewicy. A w nim mają uczestniczyć wszystkie ruchy lewicowe, za wyjątkiem partii Janusza Palikota. Warto przypomnieć, że pomysł zwołania okrągłego stołu lewicy zgłaszali Józef Oleksy, Aleksander Kwaśniewski i Włodzimierz Czarzasty. Ci dwaj ostatni jeszcze do niedawna przekonywali, że powinien w nim uczestniczyć Ruch Palikota.
Izolowanie ugrupowania byłego polityka Platformy przez Millera ma być kolejny ciosem wymierzonym w zwolenników połączenia obu partii. Jaką wizję partii oprócz walki z Palikotem rysuje Leszek Miller?

- Trzeba wziąć się do pracy i udowodnić, że budujemy partię, która może być poważnym partnerem w dyskusjach między rządem a opozycją - przekonywał były premier. Zdaniem Millera potrzebna jest partia, "która zajmuje się Polską". I nią właśnie ma być Sojusz. - Już dwa miliony Polaków żyje w nędzy, a wielu jest na skraju ubóstwa. Przybywa młodzieży, której dyplomy są mniej warte niż papier, na których je wydrukowano. Trzeba szukać politycznych sojuszników, nie obawiając się przeciwników - przekonywał Miller.

Były premier podkreślił, że zamierza pracować dla ludzi. - Zamierzam zmierzyć się z tymi wyzwaniami. Lewicowość dla mnie to sens mojego życia, a nie chwilowy pomysł na jakiś interes - mówił.

Te słowa są sygnałem, że od tej pory wszystkie decyzje w Sojuszu podejmuje żelazny kanclerz. Ta sytuacja nie będzie zapewne komfortowa dla wielu. Szczególnie dla dwóch młodych liderów Wojciecha Olejniczaka i Grzegorza Napieralskiego.

Jeden z nich zrobił wszystko, by dawnych liderów wykluczyć z partii, drugi chciał naprawiać błędy poprzednika i na powrót ich przyjął. Prywatna wojenka przesłoniła młodym politykom cel, który postawili sobie na początku: odmłodzenie Sojuszu. A skoro oni nie potrafili porozumieć się między sobą, to szybko oddali pole dawnym działaczom, którzy potrafią grać do jednej bramki wbrew osobistym animozjom. Wojciech Olejniczak po spektakularnej wyborczej porażce Sojuszu miał naradzać się z Ryszardem Kaliszem w sprawie startu na szefa partii. Zresztą ma w niej swoich sprzymierzeńców. Jednym z nich jest były mentor Grzegorza Napieralskiego - Stanisław Wziątek.

Na pewno jest wielu takich posłów i działaczy SLD z terenu, którzy uważają, że Wojciech Olejniczak byłby w stanie poprowadzić SLD w tym trudnym okresie - przyznał we wtorek na antenie TVN 24 Wziątek. Przekonywał, że bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby takie ułożenie stanowisk w partii, żeby szefem klubu był Leszek Miller, a przewodniczącym partii Wojciech Olejniczak.

- Można pogodzić ogień z wodą i czerpać z tego wiele doświadczeń Millera i energii Olejniczaka - stwierdził.

Ale zapał europosła musiał ostudzić fakt, że kandydować na szefa partii postanowił Leszek Miller. Także w środę odbyła się również między nimi decydująca rozmowa. Mina Olejniczaka po wyjściu z pokoju Millera w Sejmie była jednoznaczna. Był niezadowolony. Zapewne zdał sobie sprawę, że ktokolwiek stanie w szranki z Millerem i wystartuje na przewodniczącego SLD, i tak przegra.
- Będę głosował na Leszka Millera. To najlepsze rozwiązanie dla Sojuszu - mówił Marek Wikiński, były szef sztabu w kampanii prezydenckiej Grzegorza Napieralskiego. Tak jak znany polityk uważa większość członków SLD. Zdaniem Kazimierza Kika, politologa z PAN, reszta kandydatów na szefa Sojuszu otrzyma nagrodę pocieszenia.

- Miller pewnie zaproponuje Senyszyn, by została wiceprzewodniczącą partii - mówi nam Kik.

Od kilku tygodni w Sojuszu spekuluje się, że europosłance coraz bliżej do Ruchu Palikota. Nasz informator twierdzi nawet, że politycy Ruchu Palikota toczą z europosłanką rozmowy o przejściu z SLD do ich partii. Jeden z naszych rozmówców kreśli taki scenariusz:

- Senyszyn zapowiedziała, że wystartuje w wyborach na przewodniczącego partii. Wszyscy wiemy, że spektakularnie przegra, a wtedy z hukiem wyjdzie z SLD i przejdzie do Ruchu Palikota. A wytłumaczy to tak, że jeśli nie wygrała walki o stołek szefa, to Sojusz pójdzie w złym kierunku, a dla niej najważniejsza jest lewica. I aby tę wybronić, musi przejść do partii, która walczy o jej ideały.

Sama europosłanka w rozmowie z nami tych informacji nie potwierdza. Wątpliwości na temat możliwego przejścia były również w stosunku do Włodzimierza Czarzastego, który na początku pochlebnie wypowiadał się o politycznej inicjatywie posła z Biłgoraja. Tuż przed konwencją jednak udzielił wywiadu w tygodniku "Uważam Rze", w którym powiedział wprost, że stawia na Leszka Millera jako przyszłego przewodniczącego Sojuszu.

- Wszyscy pamiętają dziś o Millerze, który traci poparcie i władzę po roku 2004. A ja pamiętam, że on wcześniej tę lewicę zbudował, zdobył 42 proc. poparcia. Umie więc zyskiwać. Dziś też może to wykorzystać, odbudować SLD. Ma tę umiejętność - mówi o Millerze Czarzasty. I zgodnie z przyjętą przez byłego premiera linią dezawuuje Ruch Palikota. Przyjął strategię Leszka Millera, aby partię byłego polityka Platformy traktować jak rywala, a nie sprzymierzeńca. Wkrótce ta taktyka stanie się oficjalną linią partii.

Czarzasty mówi, że Janusz Palikot wciąż jest zagadką.

- Powiedział kiedyś, że ci, którzy handlują krzyżami, sami nie muszą wierzyć. Ale to samo dotyczy jego lewicowości. Miał przygodę z prawicowym "Ozonem", próbował być głównym liberałem gospodarczym kraju - też się nie udało. Teraz spróbował języka lewicy i antykościelnych fobii - zaskoczyło. Ale jaki jest naprawdę? Czy można powiedzieć, że to polityk stabilny politycznie? Więcej - był czas, gdy publicznie, haniebnie oskarżał innych polityków o homoseksualizm. (…) Trzeba powiedzieć, że SLD to odpowiedzialność, a Palikot to nieprzewidywalność - mówił o nim w wywiadzie Czarzasty.
A nasz rozmówca z lewicy twierdzi, że trudno określić relacje, jakie łączą szefa Stowarzyszenia Ordynacka i Leszka Millera.

- To są starzy znajomi. Przeszli razem wszystkie perypetie na lewicy. I tym razem w imię jej ratowania pewnie się ułożyli - mówi nam rozmówca z lewicy.

Zresztą przejście Włodzimierza Czarzastego do partii Palikota zwyczajnie by mu się nie opłaciło. Sojusz w końcu, istniejąc od lat, wyrobił sobie markę, a ugrupowanie posła z Biłgoraja może tak samo szybo zniknąć, jak się pojawiło. A nikt z poważnych polityków lewicy raczej nie zdecyduje się zaryzykować z Palikotem. W końcu do tej pory przeszły tam mało znane postacie. Byli to przede wszystkim terenowi członkowie SLD, od dawna rozżaleni na Sojusz i jego szefostwo. Jak twierdzą politycy lewicy, najczęściej odchodzą byli działacze PZPR. Ryszard Kalisz uważa nawet, że do Palikota przechodzi zaplecze Grzegorza Napieralskiego.

- Ci, którzy niedawno byli przeciwko mnie, teraz idą do Palikota. Januszu, szczęścia ci na drogę - dodał. I zaczął coraz mniej pozytywnie wypowiadać się o partii byłego polityka Platformy.

- Wyobrażam sobie wielką partię złożoną z organizacji pozarządowych i stowarzyszeń pod patronem Aleksandra Kwaśniewskiego. Ale na dziś nie wyobrażam sobie tego z Ruchem Palikota - stwierdził.

To symptomatyczne zachowanie Ryszarda Kalisza przed każdą kolejną konwencją lewicy. Zapewne polityk SLD namówiony przez byłego prezydenta przyjmuje linię partii, którą teraz wyznacza Leszek Miller. Co stanie się zatem z Grzegorzem Napieralskim?

Jeszcze w tym tygodniu media donosiły, że część działaczy Sojuszu szykuje wniosek, by obecny przewodniczący nie składał dymisji. Ale jak ustaliliśmy, Leszek Miller miał zapowiedzieć, że jako szef klubu takiej propozycji nie poprze.

W Sojuszu spekuluje się, że Grzegorz Napieralski może na pocieszenie otrzyma jakieś stanowisko.
Pomysły są dwa. Albo zostanie wiceprzewodniczącym partii, albo jej sekretarzem generalnym. Wtedy stanowisko musiałoby ulec przeformułowaniu. Leszek Miller podobno rozważa, by zwiększyć kompetencje sekretarza generalnego. W każdym razie niemal pewne, że były premier złożył jakąś obietnicę Grzegorzowi Napieralskiemu, bo ten bardzo poświęcił się, by Miller najpierw został szefem klubu. Teraz zaś objeżdżał kraj, sondując, czy były premier ma szansę wygrać bój o fotel przewodniczącego. Z drugiej strony fakt, że Miller będzie kandydował, może zmieniać też plany na przyszłość obecnego szefa partii. Bo Grzegorz Napieralski zamierzał startować w prawyborach.

- Plan jest prosty. Jeśli nie uda mu się utrzymać władzy 10 grudnia podczas konwencji, to odda ją zapewne w ręce Leszka Millera. A potem do wiosny będzie walczył w prawyborach partii - mówił nam jeszcze dwa tygodnie temu czołowy polityk Sojuszu. Sam Napieralski był wtedy bardzo pewny siebie. Miał nawet przechwalać się, że po jego stronie jest większość polityków SLD. I że wszystkie reformy, które partia przeprowadzi, będą po jego myśli.

Prawybory Sojusz miał zorganizować na wiosnę. Czas przeszły jest tu uzasadniony, gdyż obecnie nie wiadomo, czy takowe w ogóle jest sens przeprowadzać.

- Każdy, kto zna osobiście Leszka Millera, wie, że on raz zdobytej władzy łatwo nie odda - kwituje Kazimierz Kik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski