Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kubuś, Paddington i inne misiaki

Jacek Sobczyński
W niedzielę obchodziliśmy kolejny Światowy Dzień Pluszowego Misia. Dlaczego sympatyczne niedźwiadki tak silnie zakorzeniły się w literaturze? I który słynny polityk na dobre wprowadził postać misia do popkultury? O tym pisze Jacek Sobczyński.

Był listopad 1902 roku. Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Theodore Roosevelt polował w jednym z lasów stanu Missisipi. Inni myśliwi uzgodnili, że trofeum wyprawy będzie młody, schwytany niedźwiadek. Ale gdy Roosevelt zobaczył przestraszone zwierzątko, od razu kazał je wypuścić na wolność. Stwierdził, że zabijanie małego, bezbronnego misia jest po prostu niezgodne z kodeksem moralnym każdego szanującego się myśliwego.

CZYTAJ TEŻ:

MODA NA LATA 90. ZOBACZ HITY I GADŻETY Z EPOKI

Miś wart miliardy
To jednak nie koniec misiowo-prezydenckiej historii. O całej sytuacji usłyszał rysownik Washington Post Clifford Berryman, który szybko sportretował ją w swojej macierzystej gazecie. Traf chciał, że jeden z jej egzemplarzy znalazł się w rękach podrzędnego, brooklińskiego sklepikarza Morrisa Michtoma. Historia spodobała mu się na tyle, że poprosił swoją żonę Rose, aby ta wykonała dwie sztuki misiów - zabawek, które zostaną wystawione na sprzedaż w sklepie. Michtom nie przypuszczał jeszcze, że wpadł na pomysł wart miliardy dolarów. Dwa misie momentalnie znalazły nabywców, więc pani Michtom szybko dorobiła następne. Te sprzedały się równie błyskawicznie.

Małżeństwo zaczęło produkować zabawki na szeroką skalę, a Morris napisał list do prezydenta Roosevelta z prośbą o możliwość nadania misiom imienia Teddy (zdrobnienie od Theodore). Prezydent zgodził się, czyniąc przy okazji misie maskotkami swojej kampanii prezydenckiej.
Od tego czasu małe niedźwiadki to najpopularniejsze przytulanki pod każdą szerokością goegraficzną.

Praktycznie w każdym kraju istnieje jedna postać sympatycznego misia - ulubieńca dzieci. U nas jest nim Miś Uszatek, szczególnie rozpropagowany przez słynną, telewizyjną wieczorynkę. Jego znakiem rozpoznawczym jest charakterystyczne, oklapnięte ucho.

Pewnie mało kto pamięta, że Uszatek zadebiutował jako bohater literacki w pisemku, nomen omen, "Miś". W 1957 roku wymyślili go pisarz Czesław Janczarski oraz ilustrator Zbigniew Rychlicki. Z czasopisma Uszatek szybko przeniósł się na karty tłumaczonych na wiele języków książek.

Szaleństwo rozpętał jednak lalkowy serial, którego pierwszy odcinek powstał w 1975 roku. Najbardziej pamiętna jest jego końcówka - na zakończenie każdego odcinka odziany w piżamę Uszatek machał małym widzom łapką na dobranoc. Dzieci go polubiły, bo z jednej strony był dla nich równorzędnym, poważnym partnerem, z drugiej zaś przyjemną zabawką.

- Misie są cały czas na topie. Bardzo często rodzice pytają o książki z ich udziałem, bo dzięki misiom ich dzieciom się po prostu lepiej zasypia. I nie chodzi tylko o słynnego Uszatka, ale także m.in. misia Benjamina czy bohaterów książki "Całuski na dobranoc" - mówi Beata Witoń z poznańskiej księgarni Między Słowami.

Kubuś zapewnia bezpieczeństwo
Oczywiście na czele najpopularniejszych misiów świata od lat znajduje się Kubuś Puchatek. Jego pomysłodawcą był brytyjski pisarz Alan Alexander Milne. A właściwie nie on, lecz jego syn Christopher. W latach 20. w londyńskim zoo mieszkała niedźwiedzica Winnipeg, niegdyś żywa maskotka kanadyjskiego wojska z Korpusu Weterynaryjnego, później ulubienica małych londyńczyków.

Któregoś dnia Milne wybrał się z kilkuletnim wówczas Christopherem do ogrodu zoologicznego. Chłopiec szczególnie zainteresował się niedźwiedzicą, na której cześć nazwał jedną ze swoich pluszowych zabawek. Pomysł podchwycił jego ojciec, który na bazie misia Winnipega stworzył literacką postać Winnie The Pooh (w Polsce ochrzczoną przez tłumaczkę Irenę Tuwim mianem Kubusia Puchatka).

Co ciekawe, Milne napisał tylko dwie książki o Puchatku: "Kubusia Puchatka" (1926) i "Chatkę Puchatka" (1928). Oba tytuły ukazały się w polskiej wersji językowej jeszcze przed II wojną światową. Do kompletu Milne dorzucił jeszcze Puchatkowe "Wiersze dla Krzysia" (1927), będące w Polsce lekturą w szkole podstawowej.

Obecnie prawa do wizerunku Kubusia posiada firma Walt Disney Company, która zrealizowała na podstawie książek niezliczoną ilość filmów i seriali animowanych. Firma strzeże wizerunku misia na tyle pieczołowicie, że jakakolwiek publikacja książkowa czy wykorzystanie Puchatka w filmie i teatrze wymaga jej zezwolenia.

Urok Puchatka tkwił w jego słynnym "małym rozumku". No, może nie takim małym - Kubuś po prostu potrafił wytłumaczyć nawet najtrudniejsze rzeczy za pomocą prostego języka, a przy okazji dalej pozostawał miłą, pluszową zabawką. Właśnie dlatego stał się ukochanym bohaterem milionów małych czytelników.

- Kubuś to sztandarowy przykład misia w popkulturze. Dla dzieci jest przyjacielem, dającym poczucie bezpieczeństwa, z kolei dla rodziców - symbolem sielskiego dzieciństwa - tłumaczy Joanna Kuchta z Instytutu Kulturoznawstwa UAM.

Te infantylne miśki
Właśnie, bezpieczeństwa. Misie bardzo często pełnią dla maluchów funkcję terapeutyczną. Od kilku lat w Polsce działa Stowarzyszenie Misie Ratują Dzieci, które daje małym ofiarom wypadków pluszowe maskotki Misia Ratownika. Zabawki uosabiają w dzieciach ciepło domowego ogniska i pozwalają złagodzić psychicznie skutki wypadku.

Bardzo często małe dzieci przeżywają jednak misiowy szok, wywołany czymś zupełnie innym. Staje się tak, gdy po raz pierwszy rozumieją, że niedźwiedzie są w rzeczywistości szalenie groźnymi drapieżnikami.

- Misie od zawsze były ofiarami infantylizacji. Dzieciom naprawdę trudno jest zrozumieć, że w życiu realnym niedźwiedź nie jest przyjacielskim, odzianym w sweterek stworzeniem, które chodzi na dwóch łapach i zachowuje się jak człowiek - dodaje Joanna Kuchta, nawiązując do kultowej wśród najmłodszych czytelników literackiej postaci inteligentnego misia Paddingtona.

Sympatycznego miśka wymyślił i opisał w aż 14 książkach angielski pisarz Michael Bond. Paddington znalazł się w jego ojczyźnie przypadkowo - pochodzącego z Peru niedźwiadka znalazła i zaadoptowała klasyczna angielska rodzina Brownów. Klasyczna w dokładnym tego słowa rozumieniu - Brownowie są mili, acz niezbyt spontaniczni, noszą sweterki i obowiązkowo piją poobiednią herbatę. Sam Paddington jest na pewien sposób angielskim dżentelmenem, ale nie sposób odmówić mu humoru i żyłki małego rozrabiaki. I chyba przez to drugie Paddingtona bardzo polubili najmłodsi czytelnicy. Był dobroduszny niczym Puchatek, ale pozwalał sobie przy okazji na żarty, do których mieszkaniec Stumilowego Lasu raczej nie był skory.

To tylko trzech najbardziej znanych misiowych bohaterów literackich w Polsce, bo tak naprawdę sympatyczne niedźwiadki występują w dziecięcych książkach dość często. Z rodziną literackich misiów możemy zapoznać się w poniedziałek od godziny 17 w księgarni Między Słowami przy ul. Newtona 14. Tam odbędzie się misiowa impreza dla maluchów i ich rodziców połączona z konkursem plastycznym i czytaniem misiowych bajek przez aktora. Będzie można kupić też ponad 20 misiowych książek różnych autorów.

Czy zatem warto stawiać na infantylne, ale miłe zwierzaki przy nauce czytania naszych pociech?
- Oczywiście. Dzieci zawsze chcemy trzymać w swoistej krainie łagodności, świecie ich fantazji, po których misie są i będą zawsze świetnymi przewodnikami - uważa Joanna Kuchta.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski