Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznański Kongres Kultury i złowroga... autostrada

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk.
Marcin Kostaszuk.
Trudno o bardziej symboliczny moment na refleksję o twórczym potencjale naszego miasta: Poznański Kongres Kultury rozpoczyna się w chwili otwarcia autostrady, łączącej Poznań z całą europejską siecią szybkich dróg. Zgadnijcie Państwo: czy A2 to dla ludzi kultury szansa, czy dopust Boży?

Na potrzeby kongresu prof. Krzysztof Podemski przygotował analizę opinii o poznańskiej kulturze, zebranych wśród jej reprezentantów: twórców, menedżerów i animatorów kultury (zarówno z instytucji publicznych, jak i prywatnych) oraz aktywnych odbiorców. Praca przybrała charakter analizy SWOT - a więc mocnych i słabych stron stanu obecnego oraz szans i zagrożeń w przyszłości. Perspektywa radykalnego ułatwienia komunikacji Poznania ze stolicą Niemiec znalazła się wśród... zagrożeń. "Autostrada Warszawa - Berlin umożliwi bardziej wymagającym i aktywnym odbiorcom kultury wycofanie się z aktywności kulturalnej w Poznaniu na rzecz obu stolic".

Jak to możliwe, jeśli wśród silnych stron respondenci wymieniają niemal każdą formę aktywności artystycznej? Mamy przecież wszystko znakomite: teatry alternatywne, design, filharmonię i operę, teatr tańca, a nawet "względnie rozwinięty prywatny mecenat". Wymieniono jeszcze silne środowisko kultury alternatywnej i jego determinację, wielość festiwali oraz zaakcentowano siłę Poznania, jako ośrodka akademickiego oraz centrum chóralistyki.

Z takim bogactwem powinniśmy zatem tylko czekać na otwarcie A2, by podbijać Europę. Ale te przeszkody... Wśród słabych stron prym wiedzie "polityka kulturalna władz lokalnych, zwłaszcza Zarządu Miasta, Rady Miasta i Wydziału Kultury Urzędu Miasta", a także brak informacji o wydarzeniach kulturalnych wynikający zapewne z "braku krytyki artystycznej". A nawet gdyby była informacja i krytyka (której przecież nie ma, zwłaszcza w prasie), to i tak skrzydła podcina "mieszczańskość, plebejskość, prowincjonalizm, obojętność na wartości kulturalne znaczącej części poznańskiej społeczności i lokalny szowinizm".

Jakie są szanse na odmianę losu? Wymienię tylko trzy recepty badanych: "ograniczenie finansowania sportu po zakończeniu Euro 2012", "rosnący nacisk środowiska ludzi kultury i aktywnych odbiorców kultury" oraz "wymiana elity politycznej miasta na bardziej wrażliwą na wartości kulturalne".

Podzielam wiele diagnoz i rekomendacji, jakie znalazły się w raportach grup roboczych przygotowujących Poznański Kongres Kultury. Widać w nich jednak wyraźnie, że stali za nimi nie artyści, lecz ci, którzy wydeptują dla nich urzędowe ścieżki i potykają się o częstokroć absurdalne procedury i praktyki. Nie było ich wielu: w ostatnim, walnym zgromadzeniu sztabu we wtorkowy wieczór uczestniczyło raptem 26 osób, nieco więcej brało czynny udział w formułowaniu wniosków i rekomendacji. Nie są one rewolucyjne: to raczej łatki do zatykania dziur w kołdrze, jaką miasto Poznań okrywa szeroko pojętą aktywność artystyczną. Kołdrę coraz krótszą: ogłoszony właśnie konkurs dla organizacji pozarządowych padł ofiarą radykalnych cięć i z prawie 8 milionów z 2010 roku, na rok przyszły zrobiło się 4, a de facto (po odliczeniu zobowiązania wieloletniego) zaledwie 2 miliony 900 tysięcy złotych.

Kongres może zatem przynieść wiele cennych recept na zarządzanie kulturą, ale będą to tylko zabiegi kosmetyczne. W istocie bowiem przeważająca część środowiska zmian nie chce, a wręcz się ich boi. Realne zmiany oznaczać powinny skrócenie kołdry nie tylko kosztem startujących w konkursie organizacji pozarządowych, lecz także co najmniej kilku instytucji, które swój sukces frekwencyjny zawdzięczają głównie możliwości nieobciążania widzów rzeczywistymi kosztami produkcji swych dzieł.

Mimo to coraz bardziej podziwiam twórców kongresu ze Sztabu Antykryzysowego na rzecz Poznańskiej Kultury. Organizując kongres, podjęli się próby zjednoczenia środowiska ludzi w dużej mierze przekonanych głównie o własnej wyjątkowości. Tyle, że to poczucie opiera się na bardzo kruchych podstawach, skoro otwarcie drogi międzynarodowej może nim solidnie zachwiać. W istocie oznacza ono strach przed odkryciem, że jest się gwiazdą jedynie własnego podwórka, niezdolną do funkcjonowania bez finansowych transfuzji z publicznej kasy.

Pytanie, czy ktokolwiek przyzna, że rolą publicznego mecenasa miasta jest wsparcie głównie tych, którzy nie boją się swojej sztuki zawieźć lewym pasem A2 w świat, a nie podwórkowych gwiazd?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Poznański Kongres Kultury i złowroga... autostrada - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski