Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty Marcin - ile prawdy w poznańskiej legendzie

Elżbieta Podolska
Święty Marcin to jedyny święty, którego postać obrosła w Poznaniu legendami
Święty Marcin to jedyny święty, którego postać obrosła w Poznaniu legendami Fot. Sławomir Seidler
Święty Marcin to jedyny święty, którego postać obrosła w Poznaniu legendami. Wszystkie z nich tak naprawdę odżyły i zostały utrwalone w społecznej świadomości dzięki corocznej imprezie - Imieninom ulicy Św. Marcin.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Ulica Święty Marcin - skąd ta nazwa?
Poznań: Ulica Święty Marcin czy świętego Marcina - jak jest poprawnie?
Poznań: Imieniny ulicy Św. Marcin, jakich nie było. Sprawdź!
Poznań: Korowód na Św. Marcinie. Przyjdź koniecznie!
Poznań: Imieniny ulicy - nagrody dla Marcinów! [ZDJĘCIA]
Poznań: Wyjątkowe gadżety świętomarcińskie! [ZDJĘCIA]
Każdy rogal świętomarciński ma być wizytówką Poznania!

Święty Marcin (ok. 316-397) to postać prawdziwa. Najpierw służył w rzymskim wojsku jako legionista, potem został pustelnikiem, by wreszcie otrzymać mitrę biskupa Tours.
Choć bardzo dużo podróżował, nie ma dowodów na to, że dotarł aż do Poznania. Jednak to właśnie nad Wartą od wieków bardzo żywy był jego kult, który przetrwał do dzisiaj.

Święty Marcin był biskupem na tamte czasy nietypowym, bo odrzucającym luksusy. Żył jak mnich, cały swój wysiłek skupiając na tym, by bronić biednych, nawiedzać chorych i przeciwstawiać się możnym, aby wynagradzać niesprawiedliwość. Już za życia został uznany świętym.

Święto ku czci Marcina ustanowiono w połowie VII wieku, na dzień 11 listopada (data pochówku biskupa Tours). Każde nowe święto chrześcijańskie wchłaniało wówczas wiele zwyczajów pogańskich. Jako że listopad był czasem kończenia jesiennych prac w polu, urządzaniem uczt, podczas których składano ofiary ze zwierząt i próbowano pierwsze wino, stał się Marcin - który uchodził już wtedy za opiekuna pasterzy, bydła i niektórych ptaków - patronem tych biesiad, a w konsekwencji także opiekunem... oberżystów i pijaków.

Uczty świętomarcińskie, urządzane we Francji po zakończeniu winobrania, były tak huczne, że skutki pijaństwa określać zaczęto wyrażeniem le mal St. Martin (tj. dolegliwości świętomarcińskie). Wraz z osadnikami niemieckimi zwyczaj biesiad świętomarcińskich przeniósł się na ziemie polskie. 11 listopada stał się wtedy dniem wolnym od zajęć gospodarskich.

- Święty Marcin był bardzo popularnym patronem - mówi Jerzy Sobczak, znawca historii Poznania. - Powstał kościół i wokoło niego osada nosząca jego imię. Kult się rozszerzał, przypisywano mu różne cuda, tworzono tradycje i legendy. Ale być może te opowieści są w całości zmyślone - dodaje.

Najwięcej jednak osób zapamiętało legendę o świętym Marcinie, który przyjechał na białym koniu. Znane są opowieści o tym, jakim był niezwykłym człowiekiem, jak swoje życie spędzał poza klasztorem, wśród swoich wiernych, wizytując ich i wspierając. Żył nader skromnie, prowadził życie mnicha, odprawiał pokuty i posty.

Każda legenda o świętym Marcinie, ale też i źródła podkreślają jedno - zawsze szedł z pomocą bliźniemu. Postać świętego przedstawia się często jako rycerza na białym koniu, rozdzierającego swój płaszcz i podającego go żebrakowi.

A... gdzie tu miejsce na rogale, którymi zajadamy się 11 listopada? Według legendy, pewien cukiernik znalazł podkowę, którą zgubił koń św. Marcina. Na kształt podkowy uformował ciasto, ozdobił je migdałami i upiekł. Doceniając dobroć św. Marcina, rozdał smaczne rogale biednym.
Najważniejsze jest jednak to, że tradycja przetrwała do dzisiaj.

Chociaż - to też już dzisiaj także prawie legenda - na przełomie lat 40. i 50. XX w. nowa władza wprowadziła "zakaz wypieku słodkiego pieczywa". Na skutek protestu poznańskich cukierników, w 1950 roku Ministerstwo Handlu Wewnętrznego wydelegowało do Poznania inspektora, który na miejscu miał stwierdzić, "czy wypiek słodkiego pieczywa jest potrzebny dla świata pracy w Poznaniu".

W tym okresie zmieniono rodzaj masy, którą nadziewano rogale. Ze względu na występujące po wojnie trudności aprowizacyjne, surowce do wytworzenia masy migdałowej stały się praktycznie niedostępne. Dlatego cukiernicy zaczęli zastępować masę migdałową masą z białego maku, a więc przygotowaną z równie wykwintnego surowca.

Decyzja ta miała podkreślić szczególne znaczenie produktu, który musiał być wytwarzany z wyjątkowych surowców. Można przyjąć, że od tego momentu ukształtowała się trwająca do dzisiaj tradycja wypieku rogali z nadzieniem z białego maku doprawionego aromatem migdałowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski