Rywal jest mało znany, bo losowanie par było bardzo niejednoznaczne, w dodatku bardziej się kojarzyło z Kamasutrą i pozycją 6/9 niż z poważną ceremonią. I wcale nie było tak jak napisał jeden z naszych Czytelników, że Jarosław Araszkiewicz sypał knajpianymi żartami, tylko w swoim stylu ubarwiał wydarzenie, które w dawnych czasach nie byłoby transmitowane i rozbierane na czynniki pierwsze. Kontrowersji dałoby się uniknąć, gdyby ktoś w PZPN przy „9” i „6” postawił kropkę i tym samym wykluczył pomyłkę.
To zadanie przerosło jednak młode wilki w piłkarskiej centrali i w ten sposób losowanie przerodziło się w farsę. Sytuację próbował ratować prowadzący Polsatu, Mateusz Borek, ale jak ktoś wpadkę próbuje przerobić w żart, to zazwyczaj dolewa oliwy do ognia i nie gasi pożaru, tylko go roznieca. Podobno „Araś” po niefortunnym występie źle się czuł psychicznie, w co osobiście nie bardzo wierzę, ale gdyby nawet tak było, to pocieszę go, że każdy z potencjalnych rywali Lecha różni się tylko nazwą.
Myślę też, że za kadencji Grzegorza Laty losowanie z cyklu „Leci kabarecik” potraktowano by w polskich mediach jako okazję do totalnej krytyki PZPN. Tymczasem w Warszawie przeszli nad nim do porządku dziennego, bo prezes Zbigniew Boniek ma parasol ochronny i nadzwyczaj dobre notowania w światku dziennikarskim. Nie zgadzam się natomiast z opinią, że wyciąganie kulek należałoby powtórzyć. Turniej tysiąca drużyn, jak mówi się jeszcze czasami o Pucharze Polski, wymaga poświęceń od piłkarzy, a nie od działaczy, bo tym ostatnim ulepszanie formuły wyraźnie na dobre nie wychodzi.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?