Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z klimatem jak z chorobą. Trzeba się przyzwyczaić [ROZMOWA]

Marta Danielewicz
Nadejdą zmiany, do których będziemy musieli się po prostu przyzwyczaić - uważa dr Bogdan Chojnicki, klimatolog z Katedry Meteorologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Przez Wielkopolskę przeszła nawałnica, która spowodowała ogromne straty nie tylko w przyrodzie. W kolejnych dniach nadciągnęły do nas kolejne burze. Pioruny niemal rozrywały niebo. Skąd w naszym, umiarkowanym przecież klimacie, taka niestabilna i niebezpieczna pogoda?
To efekt globalnego ocieplenia. Z powodu napływu ciepłych mas powietrza pogoda staje się coraz bardziej niestabilna. Stąd silne burze, zwłaszcza w Wielkopolsce.

Dlaczego tak się dzieje? Skąd te nagłe i niespodziewane nawałnice, które wyrywają drzewa z całymi korzeniami, a po nich znów przychodzą bardzo ciepłe dni?
To w zasadzie bardzo banalny powód. Kiedy powietrze jest ciepłe i wilgotne, jest leciutkie jak piórko, jak bańka mydlana. Z łatwością leci do góry. Unosząc się coraz wyżej i coraz szybciej, powietrze stygnie. W środku takiej bańki jest woda. Stąd częste burze w gorące dni. Zastanawia się na pewno pani, dlaczego w ogóle ten bąbel się unosi...

Pewnie nabiera energii...
Owszem! W upalne dni taki bąbel powietrza jest ogrzewany przez słońce i stąd ma ono energię, by szybować w górę. Druga możliwość jest taka, że chłodne powietrze wyprze to ciepłe do góry. Dlaczego akurat latem opady są tak intensywne, nagłe i częste? By pogoda tak szalała, potrzebne są ogromne ilości energii, która wytwarzana jest właśnie przez wysoką temperaturę. Okres letni to idealny czas na takie pogodowe szaleństwa. Jeśli temperatura tutaj na ziemi wzrasta bardzo szybko, jak to możemy odczuć właśnie w te upalne dni, to powietrze szybciej się rozbuja. Energia słoneczna napędza ruch powietrza. Stąd także wichury i gwałtowne nawałnice.

A skąd ten grad?
Kilka tysięcy metrów nad naszymi głowami temperatura powietrza jest ujemna. Jeśli ten bąbel powietrza, który poszybuje szybko do góry, odpowiednio się uformuje, spada na ziemię w postaci gradu.

Ale to z powodu energii pogoda zaczyna kompletnie szaleć?
Może być tak, że w sierpniu burze będą bardzo ekstremalne. To będzie prawdziwy spektakl na niebie. Nie zdziwiłbym się, gdyby były też tornada, także w Wielkopolsce.
Tornada to raczej niecodzienne zjawisko pogodowe w naszej szerokości geograficznej.
Tornado to tak naprawdę lejek powietrza. Szybko unoszące się powietrze do góry formuje właśnie coś w rodzaju lejku. Unosząc się szybko do góry, możemy to zaobserwować jako trąby powietrzne. Bardzo więc prawdopodobne, że coraz częściej będą się u nas pojawiać. Atmosfera jest mocno rozpędzona, stąd silne porywy wiatru, które są bardzo niebezpieczne. W czasie wichury obowiązuje zawsze tylko jedno wyjście - ucieczka.

Pan mówi o tym, jakby to było coś normalnego. Jednak wielu uważa, że taka pogoda, nawałnice i tornada, to anomalia. Przecież nie zdarza się to znowu tak często.
Zmiany klimatyczne sprawiły, niestety, że będziemy się musieli do takiego stanu rzeczy przyzwyczaić. Powoli stanie się to normą.

Dlaczego?
Napływają do Polski ciepłe masy powietrza z południa, z Afryki i krajów śródziemnomorskich. Powietrze stamtąd jest pełne wody, dlatego robi się tu tak duszno. Ma też ono w sobie olbrzymie pokłady energii. Coraz częściej te masy będą do nas napływać.

To wynik właśnie zmian klimatycznych? Czy my też się przyczyniamy do tego, że warunki pogodowe ulegają takim przeobrażeniom?
Tak. Człowiek ma bardzo duży wpływ na środowisko, nawet o tym nie wiedząc. Nie tylko słońce ogrzewa atmosferę, ale my również. Na różne sposoby.

Jakie?
Emitujemy bardzo dużą ilość gazów szklarniowych. To przyczynia się do powstawania efektu cieplarnianego. Wpływamy na otaczającą nas rzeczywistość. Zwłaszcza dużo dwutlenku węgla jest emitowane do atmosfery. I to na całym świecie. Ilość CO2 stale rośnie. I proszę się nie spodziewać, że to się zmieni. Jednak koniec świata tak szybko, jeśli w ogóle, nie nastąpi.

Czyli mamy po prostu do czynienia z efektem cieplarnianym? Stąd te załamania pogodowe?
To nie załamania, a ekstremalizacja zjawisk. To nie jest tak, że zimą już w ogóle nie będzie śniegu. Zimy owszem będą teraz coraz bardziej cieplejsze, ale tak samo jak latem są gwałtowne burze, tak samo zimą mogą być większe ataki mrozu. Lato natomiast też będzie dużo cieplejsze niż jeszcze kilkanaście lat temu. Ale tu z kolei będą większe opady.

Czyli to stanie się normą?
Właściwie już jest. Ludzie po prostu zapominają, że przecież jeszcze 1997 roku mieliśmy największą powódź w Polsce spowodowaną dużymi i gwałtownymi opadami. W bardzo krótkim czasie nastąpiła kumulacja wody w rzekach, która zaczęła zalewać wsie i miasta. Ludzie zapominają, bo nie zdarza się to codziennie, ale to już jest norma w naszych warunkach klimatycznych. Do takich sytuacji może jednak dochodzić coraz częściej.

Co obserwują więc klimatolodzy?
Notujemy w Polsce wyższą średnią temperaturę z roku na rok, a także większe opady w okresie letnim.

Zmieni się klimat?
Nie, wciąż będzie to klimat umiarkowany. Polska znajduje się na styku dwóch mas: kontynentalnej znad Afryki i mas powietrza morskiego, które się coraz bardziej przechylają. Dlatego te przemiany w wyniku efektu cieplarnianego będziemy coraz bardziej odczuwać.
Świat się zmieni?
Tak. Świat będzie za jakiś czas zupełnie inny. A my będziemy musieli się dostosowywać do nowej rzeczywistości. Nie nadejdzie koniec świata. Zresztą świat cały czas się zmienia. Proszę zobaczyć, nasi przodkowie nie mieli tak ciepłych dni. Chodzili latem w grubych pantalonach. Dziś zakładamy lekką bieliznę, przewiewne ciuchy.

Z czym będziemy musieli się zmierzyć?
Te zmiany klimatyczne porównałbym do choroby. To taka choroba, która nie jest śmiertelna, ale ma się ją już przez całe życie. Taka choroba, która utrudnia życie, ale trzeba się z nią oswoić, przyzwyczaić do niej.

Nie brzmi to optymistycznie.
Są oczywiście plusy takiego stanu rzeczy. Łagodniejsza zima to przecież niższe rachunki za gaz, co odbije się na kieszeni naszych sąsiadów ze wschodniej granicy. Chyba że nasza gospodarka będzie oparta o węgiel. No to wtedy kopalnie będą zamykane, a dla górników nie będzie pracy. Z kolei upalnie lato to przecież żyła złota dla nadmorskich kurortów i turystyki.

Susza raczej nie uszczęśliwi rolników.
No to są minusy. Bo upalne lato to także deszczowe lato. Większe opady, które z pewnością będą w okresie lipiec - sierpień, będą stanowiły zagrożenie. Z jednej strony powodzie w kolejnych latach mogą zdarzać się coraz częściej. Z drugiej zaś strony te opady nie sprawią, że rośliny będą się lepiej i bardziej rozwijały. Wydaje mi się, że w przyszłości będzie trzeba wszystko przeorganizować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski