Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Broni Pancernej nękane donosami

Krzysztof M. Kaźmierczak
Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu ma unikalne zbiory pojazdów opancerzonych.
Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu ma unikalne zbiory pojazdów opancerzonych.
Unikalna na skalę kraju poznańska placówka muzealna stała się celem oskarżeń o działania niezgodne z prawem. Instytucje wojskowe, urzędy państwowe i organy ścigania od kilku miesięcy otrzymują pisma sugerujące rzekome nieprawidłowości dotyczące Muzeum Broni Pancernej. Wielka papierowa bitwa firmowana jest przez prywatne Muzeum Eksploracji.

Czytaj także:
Białobrzegi: Wydobyli ciągnik z czasów wojny
Unikalny transporter wjechał do muzeum. Film

Poznańskie muzeum mieszczące się przy Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych ma zbiory pojazdów pancernych, które pod względem liczebności przebija tylko Muzeum Wojska Polskiego. Na dodatek większość z czołgów to nie tylko martwe eksponaty, dzięki wysiłkom pasjonatów związanych z MBP są one bowiem zdolne do samodzielnej jazdy. Wpisy gości odwiedzających placówkę są wręcz entuzjastyczne. Ale są osoby, którym taki stan rzeczy przeszkadza.

Zobacz zdjęcia Militarne eksponaty

Czytaj także:
Gostyń: "Strefa Militarna 2011" [ZDJĘCIA]

- Zaczęło się pozornie niewinnie, od negatywnych wpisów internetowych. Sugerowano pod naszym adresem jakieś bezprawne działania, posądzano o czerpanie prywatnych korzyści. Potem do tego doszło nękanie pismami o rzekomych nieprawidłowościach. Ostatnio coraz więcej czasu zajmuje mi tłumaczenie się z wymyślonych przestępstw. To jakiś absurd. Przecież my to wszystko robimy nie dla siebie. To nasza fascynacja, hobby któremu poświęcamy masę czasu - mówi oburzony major Tomasz Ogrodniczuk, kustosz Muzeum Broni Pancernej.

Pisma wysyłane są m.in. do komendanta CSWL, Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Ministerstwa Obrony Narodowej, Żandarmerii Wojskowej, i prokuratury wojskowej. Dotyczą rzekomych nieprawidłowości związanych z pozyskiwaniem eksponatów militarnych, ich renowacją oraz udostępnieniem zbiorów. Kwestionowany w nich jest m.in. fakt, że renowacja odbywa się siłami wolontariuszy, za prywatne fundusze miłośników militariów.

- Proszę w żaden sposób nie łączyć tych spraw z Muzeum Eksploracji i mną - powiedział nam Piotr Lewandowski, który jest autorem pism.

Trudno jednak nie łączyć doniesień z prywatnym muzeum skoro pisma opatrzone są jego nazwą i logo, a podpisujący używa stempla "Muzeum Eksploracji". Co więcej, informacje o działaniach prywatnego muzeum przedstawiane są publicznie na stronach dla miłośników militariów i Facebooku.
Autor pism twierdzi, że kieruje się dobrem polskich zabytków militarnych oraz reprezentuje ich miłośników. Ale z założonego przez niego forum nie wynika, by miał wielu zwolenników.

- Nie mogę zrozumieć motywów kierujących oskarżeniami. Takie działania przynoszą gigantyczną, wręcz niepowetowaną szkodę całemu środowisku polskich miłośników militariów i pasjonatów historii - ocenia Izabela Kwiecińska, redaktor naczelna miesięcznika historycznego "Odkrywca".

Ostatni atak na Muzeum Broni Pancernej dotyczy jego najcenniejszego, unikalnego eksponatu niemieckiego działa samobieżnego Stug IV (są tylko dwa takie pojazdy w Europie). Jego wrak wyciągnięto z rzeki Rgilewki koło Grzegorzewa. Według Lewandowskiego zabytkowy pojazd został wtedy zniszczony m. in. wypalono w jego nadbudowie dziury i urwano haki holownicze. Doniesienie o zniszczeniu dotyczy także wydobytego w tym roku w gm. Pyzdry niemieckiego transportera kołowo-gąsienicowego Sd.Kfz.6.

- Nieudolnie przeprowadzona akcja wydobycia wyczerpuje znamiona przestępstwa. Trwa już w w tej sprawie śledztwo - powiedział nam Piotr Lewandowski odsyłając do prokuratury.

- Oskarżenia o zniszczenie tych pojazdów przekraczające granicę zdrowego rozsądku. Stug jest w idealnym stanie, został wspaniale odrestaurowany, przywrócono mu nawet właściwości jezdne. To ozdoba naszego muzeum, jest on powszechnie wskazywany jako wzorcowy przykład przywracania życia zabytkom. Gruntowną rekonstrukcję przechodzi obecnie też transporter Sd.Kfz.6 - mówi mjr Ogrodniczuk. - Działania dotyczące wydobycia prowadziliśmy całkowicie zgodnie z prawem. Mieliśmy wymagane przepisami zgody. Wszystko mamy drobiazgowo udokumentowane - dodaje pokazując obszerne zbiory dokumentów związanych z oboma rzekomo zniszczonymi pojazdami pancernymi.

- Wiem, że Stug IV jest w świetnym stanie, ale nie mamy innego wyjścia. Otrzymaliśmy doniesienie od Muzeum Eksploracji więc zgodnie z procedurami musimy sprawę wyjaśnić - powiedział nam pułkownik Jacek Jatczak z Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Poznaniu.

- Za Stuga należy się wyróżnienie, a nie kara. Sądzę że ta sprawa skończy się jak wszystkie inne podobne doniesienia: umorzeniem. Ale pozostanie zła atmosfera związana z podejrzeniami, która szkodzi środowisku hobbystów - uważa Izabela Kwiecińska.

Poznańskie muzeum nie jest jedyną instytucją związaną z działalnością historyczną, która stała się celem doniesień o rzekomych nieprawidłowościach. Jak ustaliliśmy, oskarżani rozważają obecnie podjęcie kroków prawnych w stosunku do autora pism.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Muzeum Broni Pancernej nękane donosami - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski