- Była to jego pierwsza zagraniczna misja - mówi kpt. Artur Pińkowski - oficer prasowy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu, w której służył zabity żołnierz. - Mimo to miał ogromne doświadczenie. Wojskowym był od 2005 roku. Od tamtej pory przeszedł szereg ćwiczeń, szkoleń i certyfikacji. Był świetnym żołnierzem - zapewnia kpt. Pińkowski.
Do tragicznego wypadku doszło w trakcie patrolu wykonywanego we wtorek rano przez żołnierzy zgrupowania bojowego "Bravo" . Pojazdy wojskowe poruszały się wówczas drogą A1 w południowej części prowincji Ghazni. Jeden z pojazdów najechał na minę, która eksplodowała przewracając pojazd MRAP.
- Jest to wóz opancerzony o podwyższonej odporności na ładunki wybuchowe - tłumaczy kpt. Pińkowski.
W związku z tym dwóch pozostałych żołnierzy przebywających wewnątrz pojazdu nie doznało znacznych obrażeń. Z lekkimi obrażeniami przewieziono ich natychmiast śmigłowcami medycznymi do polskiego szpitala w głównej bazie w Ghazni.
Starszy szeregowy Rafał Nowakowski zginął ponieważ był na stanowisku celowniczego w wieżyczce pojazdu. Kiedy wybuchła mina ciężki pojazd przewrócił się przygniatając go. To już 30 polski żołnierz, który zginął podczas misji w Afganistanie od 2007.
Mama Rafała dowiedziała się o śmierci syna tuż po wypadku, we wtorek rano, od żołnierzy z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu. Mieszka sama w wieżowcu na konińskim Zatorzu.
Wielu mieszkańców bloku nawet nie skojarzyło, że żołnierz, który zginął we wtorek w Afganistanie, to syn ich sąsiadki. Ludzie są w szoku, bo pierwszy raz spotkali się z sytuacją, że podczas misji ginie ktoś, kogo znali. Dramat to tym większy, że to nie pierwsza tragedia, jaka spotkała tę rodzinę.
- Boże, to jakieś fatum! Niedawno na raka zmarł jego ojciec - załamuje ręce sąsiadka z piętra. Niektórzy lokatorzy pamiętają Rafała jeszcze jako chłopca, z którym bawiły się ich własne dzieci. - Ładny był chłopak - wspominają. - Potem związał się z wojskiem i rzadko już go widywaliśmy.
Feralnego dnia najpierw w domu Nowakowskich pojawili się wojskowi. To oni przywieźli hiobowe wieści. Potem, już z mediów, o tragedii dowiedzieli się sąsiedzi i znajomi. W trudnych chwilach mamę Rafała wspierają córka i jego narzeczona. Nie chcą nikogo widzieć. Płaczą.
- Mama nie jest w stanie rozmawiać. Nie dzisiaj. Nie chcemy żadnego rozgłosu - powiedziała nam siostra zmarłego żołnierza z trudem powstrzymując łzy.
W szoku są również koledzy Rafała, którzy znali go z czasów szkolnych. Oni również nie byli w stanie zebrać myśli. - To zbyt bolesne - mówią. - Ciągle trudno nam uwierzyć, że Rafał nie żyje.
Na razie nie wiadomo kiedy do Polski zostanie sprowadzone ciało żołnierza, ani kiedy i gdzie odbędzie się jego pogrzeb.
Obecnie w Afganistanie służbę pełni 2600 żołnierzy w dziewiątym kończącym się właśnie kontyngencie polskich wojsk. Kolejny, dziesiąty już kontyngent ma być mniejszy o stu żołnierzy.
W ostatnich trzech dniach polscy żołnierze znaleźli na tamtym terenie siedem tzw. improwizowanych ładunków wybuchowych (wybucha pod wpływem nacisku lub przez zdalne odpalenie), które miały być wykorzystane w ataku na wojska stacjonujące w Afganistanie. Miały one łączną masę 330 kg.
Pozostali żołnierze, którzy pełnili służbę w tej zmianie kontyngentu polskich wojsk w Afganistanie do Polski wrócą w październiku. Ich oficjalne powitanie zaplanowane jest na 9 listopada.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Zabity żołnierz zostanie pochowany w Jarocinie
Tysiące mieszkańców Jarocina żegnało kpt. Ambrozińskiego
Zabity żołnierz pochodził z okolic Kalisza
Iwanowice: Uroczystości pogrzebowe żołnierza, który zginął w Afganistanie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?