Zobacz:
Komentarz dnia - zlote ubezpieczenia
Kobieta utrzymuje, że w umowie, którą podpisała, nie było żadnych zastrzeżeń co do przyczyn hospitalizacji. PZU nie chce się wypowiedzieć w tej sprawie, zasłaniając się tajemnicą ubezpieczeniową.
Czytaj także:
PZU Życie nie daje odszkodowania za zawał serca
Wspólnie pozwą PZU o wyższe renty z polis
Ewa Wojtyniak z Poznania była pracownicą Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. Zwolniła się z pracy w lipcu 2010 roku. - Zakład miał kłopoty i zalegał z wypłatą wynagrodzenia - opowiada Ewa. - Nie mogłam tak dłużej żyć. Wolałam się zwolnić sama i przez jakiś czas pobierać zasiłek dla bezrobotnych.
Kiedy jeszcze pracowała w ZNTK, ubezpieczyła się w ramach ubezpieczenia grupowego. Wykupione było w PZU Życie SA.
- Po odejściu z pracy kontynuowałam opłacanie składek - mówi Ewa. - Płaciłam po prawie 60 zł miesięcznie. Dla bezrobotnej to jest całkiem sporo.
Wszystkie składki opłacane były regularnie. Rok po zwolnieniu z pracy, w lipcu 2011 r. Ewa Wojtyniak trafiła do szpitala psychiatrycznego w Kościanie. Powodem jej przyjęcia na oddział była silna depresja spowodowana przygnębieniem i lękami związanymi z pracą i niemożnością znalezienia nowego miejsca zatrudnienia.
- Spędziłam tam prawie trzy tygodnie - mówi kobieta. - Z dokumentów ubezpieczeniowych wynikało, że za każdy dzień hospitalizacji dostanę 30 zł.
Wystąpiła do PZU Życie o wypłatę świadczenia, ale otrzymała odmowną odpowiedź. Z pisma, które dostała, wynikało, że świadczenie nie będzie wypłacone, bo PZU Życie nie ponosi odpowiedzialności za leczenie psychiatryczne. Powołuje się przy tym na ogólne warunki dodatkowego ubezpieczenia grupowego. - Przy podpisywaniu umowy, niczego takiego mi nie przedstawiono - utrzymuje kobieta.
Agnieszka Rosa, rzecznik PZU Życie, poproszona o wyjaśnienia, napisała, że firma nie będzie komentowała tej konkretnej sprawy, bo obowiązuje ją tajemnica ubezpieczeniowa.
Przypadków, kiedy klient skarży się, że co innego było w przedstawionej ofercie ubezpieczenia, a co innego wynika później z umowy, jest w Polsce wiele. Potwierdza to Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Trafiają do nas tego rodzaju sprawy - mówi Krawczyk. - Badamy dokładnie każdy przypadek. Ubezpieczyciel jest zobowiązany jasno i jednoznacznie sformułować warunki umowy. Ale kiedy wykażemy, że jednak tak nie jest i to ubezpieczony miał rację, sugerujemy ubezpieczalniom zmianę praktyki. W 40 procentach przypadków te zmiany następują - dodaje Krawczyk.
Rzecznik ubezpieczonych wydawał opinię m.in. w opisywanej na naszych łamach sprawie odmowy wypłaty świadczenia osobom, które przeszły zawał, a które nie miały w dokumentacji elektrokardiograficznej wpisanego tzw. załamka Q. Ubezpieczycielem również było PZU Życie. Sprawa znalazła finał w sądzie. 15 poszkodowanych osób złożyło pozew zbiorowy. Wśród nich jest poznaniak Waldemar Runowski.
- Z pytaniem w tej sprawie zwrócił się do nas UOKiK - tłumaczy Krawczyk. - Po konsultacjach z kardiologami uznaliśmy, że jest to zbyt daleko idące zawężenie definicji zawału.
UOKiK zakazał PZU Życie stosowania takiego ograniczenia, ale ubezpieczyciel się odwołał . Sprawa jest w toku. Podobnie jak pozew zbiorowy. W ubiegłym tygodniu miała się odbyć pierwsza rozprawa.
- PZU Życie wysłało odpowiedź na nasz pozew dwa dni przed rozprawą - mówi Patryk Porębski z portalu zbiorowe-pozwy.org. - To pismo jeszcze do nas nie dotarło. Na rozprawę więc poczekamy.
Z ubezpieczycielem walczą też rodzice rowerzystki, która zginęła w Poznaniu na moście Dworcowym. Sprawa trafiła do sądu w Warszawie. Grupa Aviva wypłaciła im po 3 tys. zł odszkodowania, oni tymczasem uważają, że to za mało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?