Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzik staranował auto. Nadleśnictwo nie zapłaci

Robert Domżał
Tak wygląda samochód Michała Welke po zderzeniu z dzikami
Tak wygląda samochód Michała Welke po zderzeniu z dzikami Fot. Paweł Miecznik
- To był moment. W świetle reflektorów zobaczyłem stado dzików. Zacząłem hamować, ale jedno z większych zwierząt wpadło pod auto - mówi Michał Welke z Pobiedzisk. Do kolizji doszło kilka dni temu na drodze krajowej tuż za Biskupicami.

- Gdy wysiadłem z auta zobaczyłem stłuczony reflektor - mówi poszkodowany. Zniszczona została też chłodnica oraz alternator. Mieszkaniec Pobiedzisk twierdzi, że na drogę wtargnęło ponad dziesięć dzików.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Poznań: Dziki pojawiły się na Grunwaldzie [ZDJĘCIA]
Poznań: Dziki grasują na osiedlu Dębina
Poznań: Dziki znów wielką atrakcją na Naramowicach. Film
Poznań: Dziki kopały w piaskownicy

Chcąc uzyskać odszkodowanie za uszkodzony pojazd, udał się do Nadleśnictwa Babki, które administruje lasami w tej części powiatu poznańskiego. Dowiedział się, że odszkodowania nie otrzyma.

Zdaniem leśników las należy do Skarbu Państwa, a oni wyłącznie nim zarządzają i za przemieszczanie się zwierząt nie odpowiadają. Co innego, gdyby w lesie było polowanie zbiorowe i zwierzęta weszły na jezdnię na skutek nagonki.

Odszkodowanie można uzyskać, gdy zwierzyna wbiega na jezdnię spłoszona pracami w lesie. Ale obydwa przypadki trzeba udowodnić. Zdaniem Michała Welke przy drodze nie było znaku informującego o możliwości pojawienia się dzikich zwierząt.

Alina Cieślak, rzecznik poznańskiego oddziału GDDKiA utrzymuje, że drogowcy co roku konsultują z myśliwymi trasy migracji zwierząt. Jeśli te się zmieniają, zmienia się i lokalizacja znaku.

- W okolicach Biskupic po obydwu stronach drogi stoi znak ostrzegający przed możliwością pojawienia się zwierząt. W takiej sytuacji GDDKiA nie wypłaca żadnego odszkodowania. Kierowcy powinni więc zachować szczególną ostrożność - twierdzi Alina Cieślak.

Jeśli jednak ktoś sądzi, że w sytuacji, gdyby znaku przy drodze nie było, kierowcy przysługiwałoby odszkodowanie, jest w błędzie. Drogowcy traktują taki przypadek jako... zdarzenie losowe.

Poszkodowanemu nie pozostaje nic innego jak dochodzić swoich praw w sądzie - na drodze postępowania cywilnego. Ubezpieczyciele pamiętają przypadek, kiedy po zderzeniu samochodu z jeleniem Lasy Państwowe ściągały z polisy ubezpieczeniowej właściciela auta odszkodowanie za zabicie rozpłodowego samca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski