Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć niemowlaka na sepsę. Czy musiało do tego dojść?

Tomasz Nyczka
9-miesięczny Tomek zmarł na sepsę.
9-miesięczny Tomek zmarł na sepsę.
Są w szoku. Nie mogą otrząsnąć się po tragedii. Ale zadają sobie jedno pytanie: czy nie można było wcześniej pomóc ich dziecku? Rodzice dziewięciomiesięcznego niemowlaka, który kilkanaście dni temu zmarł na sepsę w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Krysiewicza w Poznaniu, sądzą, że tak. Władze szpitala przekonują zaś, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami.

O sprawie dziewięciomiesięcznego niemowlaka, który zmarł w wyniku zakażenia sep-są meningokokową, pisaliśmy ponad tydzień temu. Dziecko poczuło się gorzej podczas spaceru w Starym Zoo.

- Przez cały dzień syn był pogodny, śmiał się i nic nie zapowiadało tragedii. Jednak w czasie spaceru poczuł sie gorzej. Gdy przyłożyłem mu rękę do czoła, okazało się, że jest rozpalone - opowiada nam ojciec chłopca.

Czytaj także:
Poznań: Sepsa zabiła 9-miesięczne dziecko
Sepsa u noworodków na Polnej [FILM]

Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Ojciec pojechał z synem do najbliższego oddziału ratunkowego w Szpitalu Wojskowym w Poznaniu. Tam, jak twierdzi, usłyszał, że to nie miejsce, w którym przyjmuje się małe dzieci. Karetka odwiozła więc chłopca do Szpitala Dziecięcego przy ul. Krysiewicza.

- Syn został przyjęty w gabinecie lekarskim i zbadany, ale podano mu jedynie czopek na zbicie temperatury - relacjonuje nam ojciec. - Potem kazano mi czekać na kolejną karetkę.
Ta zawiozła małego pacjenta do należącej do szpitala dziecięcego placówki przy ulicy Nowowiejskiego. Znajdują się w niej oddziały zakaźne. I właśnie na oddział dzieci chorych trafił chłopiec.

Ale rodzice wciąż nie wiedzieli, co mu dolega. Dopiero około godz. 17 pobrano krew do badań. Efekt? Według lekarzy wyniki nie budziły zastrzeżeń. Chłopcu założono też wenflon. Ale nie podano przez niego żadnych leków. Około 19 temperatura spadła, a ojciec pojechał do domu.

Nagle, o godzinie 1 w nocy, zadzwonił telefon z wiadomością, że chłopiec jest już w stanie krytycznym.

I dopiero wtedy podano mu antybiotyk. Podłączony do tlenu czekał na karetkę, która po raz kolejny przewiozła go na Krysiewicza, tym razem na OIOM (Oddział Intensywnej Opieki Medycznej).
Czekał, dodajmy, długo. Według relacji ojca, kilkadziesiąt minut.

- Byłem w pracy na Nowym Mieście, a jednak udało mi się dojechać na ulicę Nowowiejskiego szybciej niż karetce. Ta pojawiła się dopiero 20 minut po moim przyjeździe - bulwersuje się ojciec.

I dodaje: - Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego antybiotyk podano tak późno, a wcześniej leczono syna paracetamolem? I czopkami, które nie skutkowały.

O sprawie niemowlaka rozmawialiśmy z przedstawicielami Szpitala Dziecięcego przy ul. Krysiewicza. Zapytaliśmy przede wszystkim o to, kiedy pierwszy raz postawiono wstępną diagnozę, że chłopiec może chorować na sepsę? Zastępca dyrektora, dr n. med. Sylwia Świdzińska, przyznała, że wtedy, kiedy lekarz dostrzegł na jego ciele wykwity. To bowiem właśnie jeden z objawów posocznicy.

- Zgadza się, syn miał dwa takie wykwity. Sam zresztą je zobaczyłem. Jeden w okolicach odbytu, jeden na nóżce - przyznaje ojciec dziecka.

Problem jednak w tym, że w porę nie dostrzegli ich lekarze. Pierwsze badanie dziecka przeprowadzono jeszcze po 15, w szpitalu przy ul. Krysiewicza. Efekt? To po tym badaniu zapadła decyzja o przewiezieniu malucha na Nowowiejskiego. Bo, jak stwierdzono, jego stan nie był poważny.

Dr n. med. Sylwia Świdzińska stwierdziła, że chłopca trzeba było przewieźć z Krysiewicza na ulicę Nowowiejskiego, ponieważ właśnie nie było wskazań medycznych, by został na OIOM-ie.

Kiedy jednak stan dziecka dramatycznie się pogorszył, okazało się, że trzeba wracać z nim na Krysiewicza, bo w placówce przy ul. Nowowiejskiego, jak przyznaje dyrekcja, nie ma po prostu aparatury ratującej życie. Wtedy było już jednak za późno.

- Po sekcji zwłok dowiedziałem się, że podany w końcu antybiotyk zaczął już działać, a organizm się bronił - mówi ojciec i zastanawia się, co by było, gdyby zdecydowano się na to wcześniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski