Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bulwersująca opinia w sprawie wypadku w Kalwach

Krzysztof M. Kaźmierczak
Tak wyglądały samochody po wypadku w Kalwach
Tak wyglądały samochody po wypadku w Kalwach Fot. Archiwum
Na wokandę sądu wróci niedługo sprawa śmiertelnego wypadku w Kalwach z udziałem ciężarówki brata rzecznika poznańskiej policji. Wykonana w tej sprawie ekspertyza zbulwersowała rodzinę ofiary. Biegły oparł się na śladach, których... nie ma.

Ustaliliśmy, że jest on byłym policjantem, tymczasem sprawa dotyczy nieprawidłowości związanych z postępowaniem policji na miejscu wypadku.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Kalwy: Ruszył powtórny proces w sprawie głośnego śmiertelnego wypadku

Kalwy: Sąd mierzył kamienie na miejscu śmiertelnego wypadku

Kalwy: Ekspertyza podważa zasady fizyki?

Biegły ds. wypadków z Wrocławia przedstawił w swojej opinii dwie wersje tragedii. Pierwsza z nich oparta jest wyłącznie na śladach zabezpieczonych i udokumentowanych na miejscu wypadku oraz badaniach technicznych stanu uczestniczących w nich pojazdów (ciężarówki daf i fiata 126p z przyczepką). Ekspert szczegółowo przedstawił przebieg zdarzenia i wykonał jego wizualizację.

Według tej wersji ciężarówka najechała z tyłu na "malucha". Ten przebieg wypadku w pełni pokrywa się z pierwszą opinią, przygotowaną przez zespół ekspertów z Zielonej Góry, na podstawie której sąd uznał za winnego kierowcę dafa.

Według drugiej wersji wrocławskiego biegłego winny był kierowca auta osobowego. Rzeczoznawca uznał, że fiat mógł jechać w przeciwnym kierunku, ale z powodu błędu kierowcy i przeciążenia przyczepki (były na niej kamienie) zjechał na przeciwległy pas i uderzył... tyłem w dafa. Stwierdził tak, chociaż nie znalazł na szkicu z wypadku i fotografiach wykonanych przez policjantów śladów potwierdzających swoją wersję. "Brak widocznych jakichkolwiek śladów na zdjęciu nie oznacza, że takich śladów na jezdni nie było" - napisał biegły dowodząc swoich racji.

- To skandaliczne. Jak można wypowiadać się o sprawie dotyczącej śmierci opierając się na nie popartych żadnymi dowodami domniemaniach - powiedział nam zbulwersowany Jerzy Chudzicki, brat tragicznie zmarłego w wypadku.

Zdziwieniem zareagowali też policjanci z drogówki z Internetowego Forum Policyjnego (z innych województw), którym przedstawiliśmy ekspertyzę z prośbą o jej skomentowanie.

- Przebieg wypadku ustala się na podstawie śladów, które pozostawiły pojazdy. Druga wersja biegłego to czysta fantazja. Nie tylko nie jest ona poparta śladami z miejsca zdarzenia, ale wręcz im przeczy. Na dodatek jest niezgodna z zasadami fizyki. Gdyby kierowca skręcił gwałtownie w lewo, to musiałoby to pozostawić bardzo widoczne ślady opon na jezdni. Na dodatek "maluch" nie zjechałby wtedy na lewy pas, pod dafa, tylko na prawe pobocze jezdni - powiedział nam jeden z policjantów z kilkunastoletnim stażem w wyjaśnianiu wypadków.

To nie jedyne zaskakujące okoliczności. Sprawa dotyczy nieprawidłowości w postępowaniu policjantów (m.in. powierzchownego prowadzenia dochodzenia) i związana jest z rodziną rzecznika policji (jego brat w razie skazania kierowcy narażony jest na duże straty). Tymczasem, jak ustaliliśmy, biegły z Wrocławia jest byłym policjantem, który jako funkcjonariusz zajmował się wypadkami drogowymi.

- Jestem zaskoczona. Osoby związane z policją nie powinny w tej sprawie wydawać werdyktów - powiedziała nam siostra ofiary wypadku.

To nie pierwsza opinia biegłych, która zbulwersowała rodzinę tragicznie zmarłego. Poprzednią ekspertyzę sąd zlecił biegłym z Krakowa, by uniknąć podejrzeń o stronniczość. Ostatecznie wykonali ją jednak rzeczoznawcy z Poznania, którzy na co dzień mają kontakty z wielkopolską policją. Ekspertyza ta nie rozstrzygała o przebiegu tragedii. Z tego powodu sąd okręgowy polecił ponowne zbadanie wypadku.

Finału trwającej prawie 5 lat sprawy nie doczekał ojciec ofiary, który podupadł na zdrowiu po utracie syna. Zmarł przed kilkoma miesiącami.

Historia tragedii w Kalwach

W 2006 roku ciężarówka brata rzecznika policji zderzyła się w Kalwach z fiatem 126p. Jego kierowca zginął na miejscu. Sprawę pośpiesznie umorzono nie powołując biegłego. Podjęto ją po śledztwie "Głosu Wielkopolskiego", które wykazało nieprawidłowości w postępowaniu policjantów z drogówki. Kierowcę ciężarówki skazano w 2008 roku na 1,5 roku pozbawienia wolności. Obecnie, po apelacji skazanego oraz rodziny ofiary trwa nowy proces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski