Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezbadany trop ws. zabójstwa Michała Szwedka

Krzysztof M. Kaźmierczak
Michał Szwedek w chwili zabójstwa miał 12 lat.
Michał Szwedek w chwili zabójstwa miał 12 lat.
Przedstawiamy nigdy nie zbadane przez organy ścigania wersje głośnego zabójstwa 12-letniego Michała Szwedka, który został uduszony w 1997 roku. Na przeszkodzie w ich sprawdzeniu stanął... sąd rodzinny, który uznał, że jeśli do zbrodni przyznał się Paweł A., to nie ma potrzeby prowadzenia dalszego, wnikliwego śledztwa.

Paweł A., twierdzi, że nie zabił Michała i zabiega u Rzecznika Praw Obywatelskich o kasację wyroku skazującego sprzed 14 lat. Gdyby doszło do ponownego śledztwa być może udałoby się zbadać tropy, których nigdy nie sprawdzono.

Czytaj także:
Zagadka śmierci ministranta
Skazany za zabójstwo ministranta chce, aby rzecznik wystąpił o kasację wyroku
Rozmowa ze skazanym za zabójstwo ministranta

Z ustaleń "Głosu Wielkopolskiego" wynika, że policjanci brali przed laty pod uwagę przynajmniej dwie wersje wydarzeń. Były one odmienne od przyjętej przez sąd rodzinny wersji, że zabójcą jest kolega-ministrant, 15-letni Paweł A. Powstały one na podstawie zebranych dowodów i okoliczności, które wyszły na jaw jeszcze w trakcie czynności poszukiwawczych (zwłoki znaleziono dopiero po kilku dniach od zaginięcia Michała) oraz już po ujawnieniu zbrodni.

Jedna z wersji wykluczała udział Pawła. Według niej Michał wyszedł od niego z domu i został zamordowany gdzie indziej i przez kogoś innego. Przemawia za nią fakt, że kiedy poszukiwano chłopca (nie wiedząc jeszcze, że nie żyje) idący jego tropem pies policyjny doprowadził od drzwi mieszkania Pawła do muru przy jego domu. Za nim znajdował się ogród parafialny. Paweł i jego koledzy niejednokrotnie przechodzili przez ten mur skracając sobie drogę do kościoła. Policjanci podejrzewali, że Michał mógł po wyjściu od Pawła wrócić na teren parafii, gdzie byli obaj wcześniej na zabawie andrzejkowej. I tam mógł zostać uprowadzony.

W tamtym czasie o jednym z parafialnych duchownych mówiono, że ma skłonności homoseksualne. Z naszych ustaleń wynika, że utrzymywał on częste kontakty towarzyskie z duchownym, który był wcześniej podejrzewany o molestowanie. Na dodatek opiekunem starszych ministrantów w czasie, gdy doszło do zbrodni był mężczyzna skazany za seksualne wykorzystywanie nieletnich. Próbowali go przycisnąć policjanci z pobliskiego komisariatu targowego, ale dano im do zrozumienia, że nie należy to do ich kompetencji, bo czynności przejęła już komenda rejonowa na poznańskim Grunwaldzie. Tym wątkiem zainteresowali się także tamtejsi policjanci.

- Niestety, okazało się to bezprzedmiotowe, bo po przyznaniu się Pawła sędzia uznała, że wszystko zostało już wyjaśnione i nie zlecała nam żadnych dodatkowych działań - wspomina jeden z policjantów.

Druga wersja dotyczyła współudziału kogoś w zabójstwie lub pomocy w ukryciu zwłok Michała. Przemawiał za nią fakt, że Paweł zeznał, że ciało umieścił w stosie liści przy śmietniku, tymczasem znaleziono je nie tam, tylko w pojemniku na śmieci. Co więcej, eksperyment przeprowadzony podczas wizji lokalnej wykazał, że Paweł nie byłby w stanie umieścić ciała w śmietniku.

- Podejrzewaliśmy, że ktoś z rodziny mógł pomagać w pozbyciu się ciała. Ale mógł to być także współsprawca a nawet sprawca, tyle że nieznany. Teoretycznie było możliwe, że Paweł był tylko świadkiem zbrodni i został zastraszony, ale jego przyznanie się sprawiło, że nie było podstaw dalej drążyć tego wątku. Zresztą sędzia nie była tym zainteresowana - mówi inny policjant, który zna sprawę zabójstwa Michała.

Za alternatywnymi wersjami wydarzeń przemawiają także inne zagadkowe okoliczności.
Na worku foliowym, którym owinięto głowę zamordowanego dziecka był odcisk palca. Decyzją sądu sprawdzono tylko to, czy jest to ślad pozostawiony przez Pawła. Kiedy okazało się, że należy on do innej osoby nie próbowano już ustalać do jakiej. Wiadomo zatem, że przynajmniej w ukrywaniu zwłok (a być może też w morderstwie) uczestniczyła jakaś nieustalona osoba.

Z protokołu sekcji zwłok wynika, że na ciele Michała były ślady urazów. Ich pochodzenia jednak nie wyjaśniano, gdyż sąd nie uznał, że jest to potrzebne. Z tego względu nie ustalano nawet czasu śmierci chłopca.

Jak ustaliliśmy, o podejrzeniu niepełnego wyjaśnienia okoliczności zbrodni informowała przed 14 laty organy ścigania matka Michała.

- Z każdym dniem po odnalezieniu ciała mojego synka nasuwają się bardzo poważne wątpliwości co do przebiegu zabójstwa i sposobu wykrycia jego sprawcy lub pomocy przy próbie ewentualnego ukrycia tego faktu - czytamy w piśmie Małgorzaty Szwedek wysłanym do prokuratury miesiąc po odkryciu zbrodni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski