Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Stuligrosz kończy 91 lat. Wywiad z profesorem

Marek Zaradniak
Stefan Stuligrosz kończy w piątek 91 lat
Stefan Stuligrosz kończy w piątek 91 lat Fot. Paweł Miecznik
Z profesorem Stefanem Stuligroszem, dyrygentem Poznańskich Słowików, rozmawia Marek Zaradniak

Jaka jest Pana recepta na zachowanie dobrej kondycji w wieku 91 lat?

Stefan Stuligrosz: - Zachowuję pogodę ducha i optymizm, bo to on dodaje sił, w odróznieniu od niszczącego człowieka pesymizmu. A poza tym trzeba zadbać o najbliższą rodzinę i przyjaciół, dziękować panu Bogu za wszystkie łaski, które człowiek od niego otrzymuje i nie przejmować się sprawami dnia codziennego. Choć gdy obserwuję posunięcia niektórych współczesnych polityków, przypominają mi się czasy PRL-u, gdy kilkakrotnie wzywano mnie na przesłuchanie do KW PZPR i musiałem tłumaczyć się dlaczego jestem wierzący, dlaczego śpiewamy w kościele, dlaczego wychowuję młodzież w postawie wrogiej wobec socjalizmu. Tym się jednak nigdy nie przejmowałem.

Niedawno śpiewaliście w berlińskiej katedrze Berliner Dom, a jakie są plany na nadchodzący sezon?

Stefan Stuligrosz: - W ramach polskiej prezydencji w Unii Europejskiej mamy kilka koncertów w Niemczech. Pod koniec listopada jedziemy do Barcelony. Będziemy śpiewali w tamtejszej katedrze, ale może i u benedyktynów w Montserrat gdzie istnieje także znakomity chór chłopięco-męski. Korzystamy z gościnności Filharmonii Poznańskiej, z którą łączy nas daleko idąca współpraca i chciałem jej dyrekcji za to bardzo podziękować. Przy okazji chciałbym też podziękować marszałkowi Markowi Woźniakowi, który wsparł nasz przelot do Barcelony. Natomiast w Poznaniu 3 listopada wystąpimy m.in. na koncercie dla ministrów spraw wewnętrznych Unii Europejskiej. W pracy pomaga mi znakomity przyjaciel Maciej Wieloch. Kiedyś jako chłopiec śpiewał w chórze. Teraz wrócił jako drugi dyrygent i prowadzi większość prób. Robi to solidnie, spokojnie, bo ja, jak to stary człowiek, jestem trochę nerwowy. Cieszy też, że mamy dobry narybek. Przyjęliśmy ostatnio 15 bardzo zdolnych chłopców.

Czy Poznańskie Słowiki są nadal atrakcyjne dla zgłaszających się chłopców?

Stefan Stuligrosz: - Jasne, że tak. Przede wszystkim chór jest nie tylko zespołem artystycznym, ale i szkołą wychowania. Mamy dobre kontakty z rodzicami. Chcemy im pomóc w wychowaniu chłopca na szlachetnego człowieka. Wpajamy im zasadę solidnej pracy, uczymy podzielności uwagi, tak aby potrafili skupić się nie tylko na materiale nutowym, ale i na zadaniach dyrygenta. Muszą wsłuchać się w czterogłos, pięciogłos, a nawet w kompozycje ośmiogłosowe. Obserwując chłopców widzę, że powstają u nas klany, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

To znaczy?

Stefan Stuligrosz: - Chłopcy zaprzyjaźniają się ze sobą, tak jak starzy chórzyści, którzy śpiewają razem po kilkadziesiąt lat. Za to starsi chłopcy maja czas nie tylko na próby, ale i na wspólną piłkę. Raz w tygodniu, w piątki nasz dawny śpiewak, rektor AWF-u prof. Jerzy Smorawiński użycza nam salę do ćwiczeń. Mam dobre kontakty również z innymi wychowankami naszego chóru, którzy swego czasu założyli Kompanię Druha Stuligrosza. A za tych, którzy już odeszli na tamten świat, mogę się tylko pomodlić.

91 lat to poważny wiek. Czy myśli Pan o swoim następcy?

Stefan Stuligrosz: - Widzę, że niektórzy chłopcy nie tylko śpiewają, ale i dyrygują. Myślę, że kogoś znajdziemy. Nigdy nie trzeba tracić nadziei.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski