W mieszkaniu nie ma pieca i panuje straszna wilgoć. Pojawiają się robaki, a nawet ślimaki. Kobieta dawno temu popadła w kłopoty finansowe - nie płaciła czynszu, więc musiała przenieść się z normalnego mieszkania do pomieszczenia tymczasowego.
CZYTAJ TEŻ:
Lokatorzy nabici w kamienicę
Protest małych ludzi z papieru
Miasto funduje nawet lampy
Ze względu na jej trudną sytuację materialną i zdrowotną, Elżbietą Wojciechowską zaopiekował się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
- Od kilku lat jest pod naszą opieką. Opłacamy jej między innymi prąd. Musi mieć włączone światło niemal cały dzień, gdyż w mieszkaniu jest ciemno - relacjonuje Lidia Leońska, rzecznik prasowy MOPR-u. - To osoba schorowana. Wymaga pomocy, a przede wszystkim dachu nad głową - dodaje.
Pani Elżbieta, jak twierdzi, składała 6 lat temu wniosek do miasta o mieszkanie socjalne. Nie otrzymała go. W maju pismo z prośbą o przyznanie jej lokalu socjalnego do Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych skierował MOPR.
Argumenty? Mieszkanie w suterenie jest zimne i nie można zainstalować w nim pieca ze względu na brak komina. Pani Elżbieta ogrzewa lokal prądem albo grzeje się termoforem.
- Biorę silne leki i tej zimy, gdy zasnęłam, poparzyłam sobie nogę - opowiada. - Raz złamałam sobie bark. A przez trudne zejście, które tu jest, później także rękę w dłoni - dodaje lokatorka.
Kobieta jest drobna, krucha. Jest podejrzenie, że może chorować na łamliwość kości lub inne, podobne schorzenie.
Elżbieta Wojciechowska oprowadziła nas po domu, który przepełnia zapach stęchlizny. - Muszę mieć pootwierane szafki, a niektóre rzeczy powykładane, bo przechodzą tym zapachem. Na podłodze jest już kilka dywanów, ciągle wilgotne, jak to w piwnicy - tłumaczy. - Dwa lata temu odświeżałam pokój, a teraz nawet nic nie widać.
W drugim, maleńkim pokoiku ze ścian odchodzą tapety. Razem z nimi kawałki tynku.
- Dostaję od MOPR-u bony na obiad, bo tu nie mam jak gotować - mówi przez łzy.
Kobieta ma dwoje dzieci. Dlaczego one nie zajmą się matką? - Córka też mieszka w małym mieszkaniu z dwojgiem dorosłych dzieci. Nie ma miejsca. Ma swoje problemy. Syn mieszka u dziewczyny. Pomaga jak może, bo inaczej nawet na leki bym nie miała.
Wersję pani Elżbiety potwierdza jej syn. Mężczyzna tłumaczy, że komornik zabiera matce cześć dochodów, bo ta latami nie płaciła czynszu. On sam, mieszkając z matką, często chorował - nie mieli lekko. Mężczyzna pracuje obecnie na pół etatu.
- Nie zarabiam wiele, ale gdy przyjeżdżam do Poznania, staram się zrobić chociaż mamie zakupy - mówi.
I dodaje: - Chcieliśmy wziąć nawet takie mieszkanie do remontu. Oglądaliśmy dwa, ale były za duże. Koszty też, bo trzeba by było tam położyć nowe instalacje, odnowić ściany. Zresztą na każde było dużo chętnych.
Oboje zdają sobie sprawę, że kolejna zima w suterenie może być nie do przeżycia. Pani Elżbieta ma nerwicę. Nadzieję widzi tylko w tym, że dostanie od miasta lokal socjalny.
Jak dowiedzieliśmy się od rzeczniczki ZKZL, Magdaleny Gościńskiej, lokatorka z Piekar faktycznie starała się kilka lat temu o lokal od miasta, ale później swojego wniosku nie ponawiała.
Szansą dla niej jest wniosek złożony przez MOPR. Miasto, które lokali socjalnych ma znacznie mniej niż potrzebuje, rozpatrzy go wkrótce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?