Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To Wielkopolan bali się bolszewicy w 1920 roku!

Piotr Talaga
Janusz Karwat, prof. historii WSNHiD w Poznaniu
Janusz Karwat, prof. historii WSNHiD w Poznaniu Fot. Grzegorz Dembiński
Z prof. Januszem Karwatem, o roli Wielkopolan w wojnie polsko-bolszewickiej, rozmawia Piotr Talaga

Jaki wkład mieli Wielkopolanie w bitwie warszawskiej i całej wojnie polsko-bolszewickiej?

Prof. Janusz Karwat: Udział Wielkopolan należy podzielić na trzy etapy. Pierwszy od marca do lata 1919 r. - walki z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej, drugi od lata 1919 do zimy 1920 - walki na Froncie Litewsko-Białoruskim o Mińsk, Bobrujsk i trzeci, najważniejszy, w skład którego wchodziły kampania kijowska, operacja warszawska i niemeńska. We wszystkich żołnierze wojsk wielkopolskich odegrali kluczową rolę. Łącznie wojska polskie latem 1920 r. liczyły ok. 900 tys. żołnierzy. Z tego na froncie walczyło ok. 400 tys. Oddziały wielkopolskie liczyły ok. 55 tys. żołnierzy. Wynika z tego, że stanowiły 15-16 proc. Jednak efekt ich działań zbrojnych był co najmniej kilkakrotnie większy. Sam Piłsudski, przebywając kilka razy w Poznaniu w latach 1919-1921, bardzo pochlebnie wypowiadał się o ich dokonaniach. Dywizje wielkopolskie stawiał najwyżej wśród polskich formacji, czasami dodawał do nich dywizje legionowe. Jeszcze bardziej wymowne na temat Poznańczyków są opinie komisarzy sowieckich np. Eugeniusza Kakurina czy Witalija Mielikowa, którzy najwyżej cenili (obawiali się na polu walki) oddziały poznańskie, w drugiej kolejności formacje gen. Józefa Hallera, a w trzeciej legionistów.

Czy wielkopolskie jednostki czymś się wyróżniały w stosunku do oddziałów z innych części kraju?

Prof. Janusz Karwat: Na pierwszy rzut oka to umundurowaniem, uzbrojeniem i wyposażeniem. Mieli mundury wyróżniające się wysoką rogatywką z treflami i stopniami wojskowymi na rękawach. Ponadto każdy z naszych żołnierzy posiadał dwie pary butów. Tymczasem na brak obuwia cierpiały pozostałe formacje. Bywało, że polscy żołnierze chodzili boso. Co ważniejsze jednak, Wielkopolanie wyróżniali się wysokimi umiejętnościami bojowymi wyniesionymi z walk I wojny światowej oraz Powstania Wielkopolskiego. Oddziały poznańskie cechowały się tzw. sprężystością organizacyjną, co oznacza, że łatwiej się nimi kierowało na polu bitwy, bo były bardziej zdyscyplinowane. Formacje wielkopolskie były zorganizowane, zwłaszcza na niższych szczeblach, na wzór niemiecki.

Czy Wielkopolanie garnęli się do pomocy i walki z wojskami sowieckimi? Mogli mieć wszakże żal do Piłsudskiego, że podczas powstania nie otrzymali wsparcia.

Prof. Janusz Karwat: Ten żal mógł się pojawić wśród polityków Narodowej Demokracji w pierwszej połowie 1919 r. Do tego czasu istniało duże zagrożenie kontrofensywy niemieckiej. Stąd Wojciech Korfanty, Adam Poszwiński, Stanisław Adamski i gen. Józef Dowbór-Muśnicki niechętni byli w wysyłaniu naszych wojsk na wschód. Dlatego też wówczas w walkach z Ukraińcami brało udział tylko nieco ponad 4 tys. wielkopolskich żołnierzy. To jednak wystarczyło, żeby obronić Lwów i powstrzymać kontrofensywę ukraińską. Zmiana nastąpiła po czerwcu, kiedy wobec zagrożenia suwerenności państwa na wschód skierowano wszystkie jednostki bojowe. Wtedy wszyscy zdawali sobie sprawę z zagrożenia. Wielkopolanie sami zaczęli się zgłaszać i tworzyć ochotnicze oddziały. Na przykład hrabia Ignacy Mielżyński z Iwna wystawił Pierwszy Ochotniczy Pułk Jazdy Poznańskiej. Niesnaski między Wielkopolską a innymi dzielnicami Polski jeszcze wówczas nie występowały. Oczywiście, należy przypuszczać, że większość oficerów poznańskich nie była zwolennikami Naczelnego Wodza. Józefa Piłsudskiego, traktowano go bowiem jako socjalistę. Wielkopolski żołnierz szanował jednak swoich przełożonych, miał to wpojone i nie dyskutował nad ich poleceniami. Wszyscy żołnierze wykonywali karnie rozkazy. Kategorycznie wymagał tego gen. Dowbór-Muśnicki, który zwalczał politykierstwo.

Co szczególnego wydarzyło się 15 sierpnia 1920 roku?

Prof. Janusz Karwat: W tym dniu do 14. Dywizji Piechoty Wielkopolskiej, stacjonującej pod Dęblinem przybył Józef Piłsudski. Ta dywizja wraz z 15. DWP i dwiema legionowymi rozpoczęły natarcie w kierunku północnym, rozbijając grupę mozyrską. Piłsudski przez cały czas ofensywy 14. DPW przebywał na stanowisku dowodzenia przy gen. Danielu Konarzewskim.

Jak rola Wielkopolan oceniana jest obecnie?

Prof. Janusz Karwat: Niestety, wysiłek zbrojny i ekonomiczny naszego regionu nie jest doceniany w polskiej historiografii. Wysiłek naszych żołnierzy był marginalizowany jeszcze przed II wojną światową i przejawiał się w polityce odznaczeniowej. Najwyższe odznaczenia Virtuti Militari Poznańczycy otrzymali na polu walki. W latach następnych kapituły odznaczeniowe zdominowane były przez legionistów, którzy nie aprobowali wniosków odznaczeniowych dla Wielkopolan. Ostatnio analizowałem teczkę personalną porucznika Zygmunta Plucińskiego, byłego adiutanta gen. Dowbora-Muśnickiego. Wniosek o Medal Niepodległości (niskie odznaczenie) został odrzucony z dopiskiem - z przyczyn politycznych nie należy się.

Rozmawiał: Piotr Talaga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski