Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na co Polacy narzekają na wakacjach

Redakcja
Nawet w najlepszym hotelu można znaleźć coś, na co będzie można się poskarżyć.
Nawet w najlepszym hotelu można znaleźć coś, na co będzie można się poskarżyć.
Jeśli zajdziesz podczas wakacji w ciążę, nie zwalaj winy na plemniki w basenie. Taka skarga już była.

Było miło, ale się skończyło. Każdy wakacyjny turnus obfituje nie tylko w zmiany na arenie towarzyskiej i rodzinnej, ale i skargi. Docierają do biur podróży w takiej formie i treści, że trafiają na lata do żelaznego repertuaru anegdot branży turystycznej. Choćby taka: córka jednej z turystek zaszła w ciążę, bo podobno w basenie pływały... plemniki. Konsekwencją była skarga i żądanie wysokiej rekompensaty - nie mówiąc o zwrocie pieniędzy za aż tak nieplanowaną, hmm... podróż.

Czytaj także:
Wakacje nie pod presją
Wakacje we dwoje, ale co z dziećmi?

- Wczasowicz wykupił tygodniowy pobyt w domku letniskowym nad polskim morzem. Ponieważ przez cały tydzień lało, zażądał zwrotu kosztów, bo nie miał co ze sobą zrobić - opowiada Anna Kuś-Wiktorko, wiceprezes oddziału śląskiego Polskiej Izby Turystyki. To tam trafia najwięcej skarg od polskich turystów na nierzetelne, ich zdaniem, biura podróży.

Płakali ze śmiechu

Choć z mocy ustawy właściwym adresem dla skarg jest Urząd Marszałkowski, to na nieszczęście dla urzędników, mających duże poczucie humoru, trafiają tam nieliczne zażalenia, ale wśród nich są prawdziwe perełki.

- Mieliśmy w tym roku tylko jedną skargę, w ubiegłym 30. To niewiele w porównaniem z ubiegłymi latami - mówi Beata Kapuścik z z Wydziału Turystyki i Sportu Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. - Skargę napisała m.in. grupa podróżnych jadących do Hiszpanii. Na całej trasie co 15 minut mierzono temperaturę wewnątrz autokaru. Wiadomo, że jeśli kierowca zatrzyma się na obowiązkową co 4 godziny przerwę, wówczas przez otwarte drzwi zostanie wpuszczone ciepło. Jak ruszy i zadziała klimatyzacja, będzie odczuwany chłód. Cała skarga, łącznie ze szczegółami pomiaru temperatury, liczyła kilkanaście stron - dodaje.

Zwięźlej co prawda, ale za to bardziej kwieciście, wypowiedział się pasażer autokaru wycieczkowego, któremu obsługa nie zapewniła poduszki pod tylną część ciała. Po wielogodzinnej jeździe dotarł na miejsce z na tyle "zdrętwiałą pupą" - jak się wyraził - że domagał się odszkodowania za doznany uszczerbek. Wszak w znaczący sposób zniweczono jego wakacyjne plany.
- Skarżący się oczekują zwrotu poniesionych kosztów albo rekompensaty. Dowodzą, że agenci nie udzielili im pełnej informacji - mówi Beata Kapuścik.

Wiceszefowa PIT uczula biura podróży, by nawet na wyrost zastrzegały w rozmowach z klientami, iż arabskie pięć gwiazdek niekoniecznie musi oznaczać piątkę europejską, choć może. Branża turystyczna sama zaczęła nawet nadawać hotelom w katalogach "słoneczka". Niby ich liczba nie jest żadnym urzędowym miernikiem, ale jednak dla klientów jest wartościową informacją o rzeczywistym standardzie obiektu.

Poszukiwacze śmieci

Przekleństwem branży turystycznej są skargi wynikające z planu: jechać na wczasy, sfotografować wyimaginowane niedostatki i odebrać rekompensatę. Oczekiwania są różne: zniżka przy kolejnym wyjeździe, darmowa wycieczka, zwrot części poniesionych wydatków.

- Są tacy ludzie, którzy podczas pobytu w ośrodku klubowym w Tunezji penetrują cały teren, na którym stoi hotel i dziesiątki domków typu bungalow, no i znajdują to, czego szukali: jakieś śmieci, owady. Dokumentują wszystko i przywożą nam dziesiątki zdjęć na dowód panującego w danym miejscu brudu - mówi Anna Kuś-Wiktorko.

Do annałów branży trafiła także, udokumentowana zdjęciowo skarga turystów polskich, odpoczywających zimą na Słowacji. Doznali despektu ze strony obsługi w restauracji hotelowej. Polegał on na... braku sztućców przy nakryciu.

- Trzeba było szczegółowych wyjaśnień, by się okazało, że istotnie doszło na tym tle już na miejscu do awantury. Zgasła, gdy siedzący po sąsiedzku inny turysta przeprosił, iż skorzystał z drugiego kompletu sztućców leżących na stoliku obok. Obsługa nie zdążyła zauważyć braku - tłumaczy nam Piotr, właściciel jednego z biur podróży. Za to turysta zdążył po powrocie ze skargą i żądaniem rekompensaty.

Za dużo obcokrajowców

Pułap absurdu pomieszanego z cwaniactwem w skargach jest nieograniczony. Pani Jolanta wybrała się na wycieczkę do Tunezji. Wszystko było dobrze, dopóki jej doznania ograniczały się tylko do trójkąta: pokój-basen-drink bar. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, gdy wybrała się na wycieczkę na Saharę. Tam zaaranżowano wieczór beduiński w namiotach, które - o zgrozo! - były pełne piasku. Skandal!
Niewyobrażalnych katuszy doznała także turystka wypoczywająca na Cyprze. Przez tydzień nie zmrużyła oka, bo "tak głośno cykały cykady!".

"Jesteśmy oburzeni z powodu naszych wczasów w Hiszpanii. Recepcjonistka mówiła po hiszpańsku, jedzenie było hiszpańskie. Wszędzie za dużo obcokrajowców".

"Nigdy więcej nie damy się namówić na wczasy we Włoszech. Musieliśmy stać w kolejce po lody na zewnątrz baru, co oburzające - bez żadnej klimatyzacji".

W portugalskim Algarve rodzina z Rudy Śląskiej wybrała się na wycieczkę do Zoomarine - parku wodnego i zoo w jednym. "To nie do pomyślenia - nikt nam nie powiedział, że mamy ze sobą zabrać kostiumy kąpielowe!".

"Na zdjęciu w katalogu piasek na plaży był żółty, a tak naprawdę był biały. Poniosłam określone koszty, by kupić pasujący do piasku strój kąpielowy. Przedstawiam paragon. Oczekuję zwrotu pieniędzy".

- Odwiedziła nas ostatnio awanturująca się turystka. Złożyła oświadczenie, że bezpodstawnie została oskarżona o kradzież ręczników i szlafroka. Ona przecież wykupiła wczasy w opcji "ol ekskluziw". Nie wiedziała, że to była opcja "all inclusive" - uśmiecha się Magda, pracownica jednego z biur podróży.

Nabieramy ogłady

Polacy już nie są nowicjuszami w wakacyjnych kurortach świata.Wiedzą, że opcja all inclusive oznacza zazwyczaj, iż mamy do dyspozycji napoje i możliwość korzystania z restauracji sąsiednich hoteli. Opcje rozpoznaje się za pomocą opasek na dłoniach turystów.
"To istna segregacja rasowa, potraktowano nas jak podludzi. Tylko dlatego, że nie mieliśmy niebieskiej opaski, ale czerwoną, wyproszono nas z restauracji, bo rzekomo dla nas nie było miejsc. Mnóstwo stolików było wolnych" - awanturował się ostro w tureckim mieście Antalya nasz ziom w klapkach i opłaconą tańszą wersją wczasów. Podczas wymiany słów z rezydentem wypomniał, że już wcześniej w restauracji hotelowej nie pozwolono mu zjeść kolacji w samych slipkach, a ogórki były krzywo pokrojone. Orzekł dosadnie, że już "w życiu nie pojedzie do tych brudnych Arabów".

- Z roku na rok skarg na biura podróży jest mniej, bo oferta turystyczna jest coraz lepsza, a świadomość Polaków coraz wyższa - ocenia Beata Kapuścik.

Jednak przyprawione niewiedzą i absurdem powakacyjne skargi to nie tylko polska norma. Brytyjska agencja turystyczna ABTA i Thomas Cook opublikowały anonimowe niedorzeczne skargi swoich klientów. "Zostałam pokąsana przez komara na plaży. Nikt z państwa nie powiedział, że mogą kąsać". Albo: "W czasie moich wakacji na Goa (Indie) byłam rozczarowana tym, że praktycznie każda potrawa jest z curry. Nie jadam pikantnych potraw."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski