Wczoraj podpisał Pan nowy kontrakt z Lechem. Gratulacje! Czy po tym sezonie definitywnie powiesi Pan buty na kołku?
Ivan Djurdjević: - Jak dobrze pójdzie, to jeszcze nie! Podpisałem z Lechem dwuletnią umowę. Muszę od razu zaznaczyć, że jest to kontrakt piłkarski a nie trenerski. Wymagało to oczywiście pewnego kompromisu w kilku sprawach, między innymi w finansowej, ale to naturalna kolej rzeczy.
To dlatego tak długo trwały negocjacje. Wspominał Pan, że przy przedłużaniu poprzedniego kontraktu wystarczyła półgodzinna rozmowa.
Ivan Djurdjević: - Jeśli chodzi o kasę, to od kiedy gram w Lechu, nigdy ten temat nie był dla mnie priorytetem. Teraz też nie było większych rozbieżności. Wystarczyły tylko dwie tury rozmów. Chciałem jednak poznać zdanie nowego dyrektora Andrzeja Dawidziuka o mojej roli w zespole i jestem podbudowany tym, co usłyszałem. Lech oraz Poznań to moje przeznaczenie. Przed przyjazdem tutaj wiele podróżowałem, długo szukałem stabilizacji, często zmieniałem pracodawców. I z żadnym miejscem nie łączyło mnie tyle, co teraz ze stolicą Wielkopolski. W piątek mam ślub, wierzę, że tu urodzi się mój syn. Myślę, że wreszcie znalazłem swoje miejsce, chcę związać swoje dalsze życie z Poznaniem i klubem, więc bardzo cieszę się z takiego rozwiązania.
W ubiegłym roku wspominał Pan, że to będzie ostatni sezon w roli zawodnika. Skąd ta zmiana planów?
Ivan Djurdjević: - Prawdę mówiąc myślałem, że ten sezon zakończymy w podwójnej koronie. Z pucharem i mistrzostwem Polski. To byłby dobry moment na zakończenie kariery. Stało się jednak inaczej, co tu dużo mówić - przegraliśmy. W takiej atmosferze nie chcę żegnać się z kibicami. Nie pozostaje nam nic innego jak zrehabilitować się przed nimi za to, że ich rozczarowaliśmy. Mamy wobec nich poważny dług. Musimy go spłacić wynikami w najbliższych rozgrywkach. Sami też jesteśmy źli na siebie, że potrafiliśmy zakwalifikować się do Ligi Europy. Chcemy pokazać, że to był wypadek przy pracy.
Z obozów najgroźniejszych rywali dochodzą informacje o wielkich transferach. Zbroi się Wisła, Legia, Polonia Warszawa, nawet Śląsk Wrocław, za dwóch piłkarzy GKS Bełchatów chce wyłożyć 5 mln złotych. Tymczasem w Lechu, transfery to na razie temat tabu. Mówi się raczej o tym, kto odejdzie, a nie kto przyjdzie. Czy stać was będzie na walkę o mistrzostwo?
Ivan Djurdjević: - Lech miał bardzo mocny skład, ale niestety, w naszej grze było wiele mankamentów. Można jednak też dopatrzyć się pozytywów. Traciliśmy punkty w meczach, w których byliśmy wyraźnie lepsi. Na naszym boisku wiosną trudno było z nami wygrać, więc obraz naszej drużyny nie maluje się w tak czarnych barwach, jak wielu chciałoby to widzieć. Zmieniliśmy filozofię gry, taktykę. To wymagało przestawienia się, ale końcówka sezonu pokazała, że idziemy w dobrym kierunku. Mamy bardzo stabilną obronę, nie tracimy wielu bramek, a to jest fundament, na którym można budować zespół na mistrzostwo Polski.
Wróćmy jednak do Pana roli w zespole. Wspominał Pan, że nie chce blokować miejsca młodym, stąd pomysł, by zostać grającym trenerem. Konkurencja w obronie jest ogromna. Godzi się Pan na to, by być rezerwowym?
Ivan Djurdjević: - Dlaczego miałbym być rezerwowym? Ostatnie mecze pokazały, że mogę grać na wysokim poziomie i grzechem byłoby w takim momencie przerywać karierę, bo jestem w stanie Lechowi jeszcze dużo z siebie dać. Często różni ludzie wysyłają mnie na ławkę, ale tak to się składa, że w najważniejszych meczach zawsze gram w podstawowym składzie. W Lidze Europy występowałem we wszystkich pojedynkach, w Ekstraklasie zaliczyłem prawie 20 spotkań, doszły do tego mecze w Pucharze Polski, więc nie czuję się rezerwowym. Lubię rywalizować z młodszymi, a że wszystkie wyniki wydolnościowe i szybkościowe mam bardzo dobre, nie boję się konkurencji. Od pierwszego dnia przygotowań pokażę trenerowi Bakero, iż nie musi patrzeć w moja metrykę i cały czas może na mnie liczyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?