Do gwałtu miało dojść w ubiegłą sobotę na stadionie przy ul. Pułaskiego w Poznaniu. Tam właśnie odbywała się impreza dla studentów. Ochraniała ją firma z Poznania. To właśnie jeden z jej pracowników miał rzekomo zgwałcić nastolatkę.
- Jeden z ochroniarzy był moim chłopakiem. Znałam też jego kolegów z pracy, ale tego, który mi to zrobił, nigdy wcześniej nie widziałam - mówi nastolatka. Opowiada, że w sobotnią noc posprzeczała się ze swoich chłopakiem i zerwali związek. Jakiś czas potem postanowiła skorzystać z toalety.
- Przed przenośnymi toaletami były długie kolejki, więc - podobnie jak pozostali ludzie - poszłam w inne miejsce, za taki murek znajdujący się na uboczu stadionu. Ten ochroniarz poszedł za mną i w ustronnym miejscu zgwałcił - relacjonuje.
Podkreśla, że natychmiast zgłosiła sprawę policji. Jej patrol był na juwenaliach. Dziewczyna została przewieziona na komisariat. Tam, jak twierdzi, usłyszała, by lepiej nie zgłaszała gwałtu.
- Jeden z policjantów powiedział, że ten ochroniarz ma żonę i dziecko, więc lepiej sprawę wyciszyć, bo można zrobić krzywdę niewinnemu człowiekowi - skarży się licealistka.
Pretensje ma także do postawy pani psycholog, która uczestniczyła w przesłuchaniu. Dziewczyna skarży się, że nie otrzymała od niej żadnego wsparcia, słów podtrzymujących na duchu. Zamiast tego miała być namawiana do "odpuszczenia" ochroniarzowi.
- Jej zastrzeżenia wobec zachowania policjantów i psychologa sądowego trudno mi zweryfikować - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik KWP. - Nie wykluczam, że ona mogła nieodpowiednio zrozumieć pouczenie o obowiązku składania zeznań zgodnie z prawdą i konsekwencjach fałszywego oskarżenia. Trudno wyobrazić sobie, by któryś z policjantów odwodził ją od zawiadamiania o gwałcie, bo byłoby to bez sensu.
W niewinność swojego pracownika wierzy Krzysztof Kościuk, szef firmy ochraniającej juwenalia. - Gwałtu nie było, to pomówienie ze strony dziewczyny. Pewnie poczuła się zawiedziona, że ktoś oparł się jej wdziękom. Ochroniarz nie miał z nią żadnego kontaktu fizycznego - podkreśla Krzysztof Kościuk. I ostro krytykuje rzekomą ofiarę: - Jej chłopakiem był każdy na inny dzień, to dużo mówi. Z tego, co wiem, to zaczęła bardzo wcześnie, bo ponoć ma dwuletnie dziecko.
Słowom Kościuka na temat dziewczyny dziwi się psycholog szkolny z liceum, do którego chodzi rzekoma ofiara. Psycholog powiedziała nam, że licealistka ma dobrą opinię w szkole i sugerowanie, że jest "łatwa", jest wysoce niestosowne.
Od rodziców dziewczyny usłyszeliśmy z kolei, że licealistka mieszka z małym dzieckiem, ale... jest to jej siostra.
Wątpliwości wzbudzają również te słowa Kościuka, że ochroniarz nie miał z dziewczyną kontaktu fizycznego...
- Ochroniarz nie zaprzeczył, że doszło między nimi do stosunku seksualnego - stwierdza bowiem Andrzej Borowiak, rzecznik KWP.
Innymi słowy do seksu doszło, ale zdaniem rzekomego sprawcy, nastolatka "sama chciała". Dowody w tej sprawie trafiły do prokuratury. Ona ma ostatecznie ocenić, czy postawić zarzuty, czy też umorzyć sprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?