Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wielkopolsce nie ma skażonych warzyw [ZDJĘCIA]

Monika Kaczyńska
Można już kisić - polskie gruntowe ogórki kuszą wyglądem
Można już kisić - polskie gruntowe ogórki kuszą wyglądem Paweł Miecznik
Hasło "dobre, bo polskie" nabrało nowego znaczenia. Jedzenie pomidorów i ogórków z krajowych plantacji nie grozi zatruciem. Do 2 czerwca pracownicy Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych będą kontrolowali giełdy owocowo-warzywne, markety, bazary i sklepy w poszukiwaniu warzyw z krajów, w których zanotowano przypadki zakażenia bakterią EHEC, czyli groźnym szczepem pałeczki okrężnicy.

Czytaj też:
PILANKA W CIĘŻKIM STANIE

- Gdyby takie warzywa zostały znalezione, zostaną przebadane pod kątem obecności bakterii Escherichia coli - informuje Ewelina Suska z wielkopolskiego sanepidu. - Chcę jednak podkreślić, że te kontrole są przeprowadzane na wszelki wypadek, bo nic nie wskazuje na to, aby takie towary były na naszym rynku.

Jak dotąd aż kilkaset zachorowań wywołanych przez bakterię EHEC wystąpiło w okolicach Hamburga, tam infekcja pochłonęła 10 ofiar śmiertelnych. Przypadki zachorowań lub podejrzenia o nie zdarzały się także w Austrii, Czechach, Szwecji, Holandii.
W Niemczech bakterię EHEC znaleziono na pochodzących z Hiszpanii ogórkach, pomidorach, a także sałacie i bakłażanach.

Pierwsza osoba zakażona niebezpiecznym szczepem bakterii coli EHEC, która znalazła się w polskim szpitalu uległa zakażeniu w Niemczech. 29-letnia Polka, o czym pisaliśmy w piątek, trafiła najpierw do szpitala w Pile, później do Kliniki Chorób Zakaźnych w Szczecinie. Stan kobiety lekarze wciąż określają jako poważny, ale uspokajają.

- Stan pacjentki się poprawia. Miała przeprowadzony dwukrotny zabieg oczyszczania krwi i organizm dobrze na te zabiegi zareagował, pacjentka się stabilizuje i czuje się znacznie lepiej - mówi Witold Wilk, lekarz dyżurny szczecińskiej kliniki.

Choć Główny Inspektor Sanitarny twierdzi, że Polska jest bezpieczna, a na nasz rynek nie trafiły warzywa z zakażonych partii Wielkopolanie zachowują czujność i są zaniepokojeni. Najczęściej jednak nie na tyle, aby z ogórków zrezygnować.

- Nie zauważyłem, żeby sprzedaż ogórków spadła. Jedyne, co się zmieniło, to faktycznie ludzie częściej pytają o kraj pochodzenia warzyw. Zyskują więc polscy plantatorzy. - Klienci zwracają uwagę na to, żeby nie były to ogórki z Holandii i Niemiec - mówi Grzegorz Frankowski, sprzedawca z targowiska w Starym Koninie. - My takich problemów nie mamy. Ogórki, które sprzedajemy, pochodzą z uprawy naszego sąsiada - dodaje.

Także sieci marketów zapewniają, że wszystko na ich półkach pochodzi z Polski. - Gdy tylko pojawiają się produkty krajowe, rezygnujemy z importu - twierdzi Michał Sikora, rzecznik Tesco. - Polskie pomidory i ogórki są u nas już od ponad 2 miesięcy.

Sanepid zaleca jednak, by świeże warzywa i owoce myć w ciepłej wodzie i obierać ze skórki. - To wystarczająca profilaktyka - twierdzi Suska.

STRONA GŁÓWNA GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO

- Od rana jakieś dziesięć osób próbowało mnie podpytywać, czy ogórki są aby na pewno polskie. I zapewniam ich, że zarówno te duże, jak i małe do kiszenia, są z krajowych upraw - opowiada Stanisława Rosiak, sprzedawczyni z rynku Jeżyckiego w Poznaniu. - Ludzie są zdenerwowani doniesieniami mediów, ale sezon na zagraniczne warzywa już za nami.

Czytaj też:
POZNAŃSKIE STRAGANY PEŁNE NOWALIJEK...KRAJOWYCH!

Podobnie jest w Koninie. Większość klientów stara się zachowywać spokój, są jednak i tacy, którzy zatrucia się obawiają. I nie dowierzają sprzedawcom.
- Ja w ogóle bardzo rzadko jadam zielone ogórki, częściej kiszone - mówi koninianka Elżbieta Popiel. - Teraz tym bardziej nie będę ich jeść, bo te zatrucia mnie odstraszyły. Nie wiem przecież, czy sprzedawca na straganie wie tak naprawdę skąd pochodzą warzywa. Może ci, którzy mają swoje uprawy tak, ale inni mogą kłamać, że to polskie. Nie ma pewności - dodaje.

- Ludzie pytają o pochodzenie wszystkich produktów, ale o pomidory, ogórki i truskawki zwłaszcza. A przecież te polskie można łatwo odróżnić od zagranicznych. Po kolorze, zapachu, wielkości - twierdzi Izabella Neyder z warzywniaka przy ul. Słowackiego w Poznaniu. Nie wszystkich to przekonuje.

- Z ogórkami wolę nie ryzykować. Dlatego lepiej pięć razy spytać - mówi robiąca zakupy na rynku Jeżyckim Barbara Kledzińska. - Polskie pomidory łatwiej odróżnić od zagranicznych, bo są duże i soczyste - dodaje. I nie pozwala synowi dotykać wyłożonych na straganie ogórków.

Na niepokoju klientów korzystają polscy plantatorzy. Przedstawiciele supermarketów w Lesznie potwierdzają, że istotnie ogórków sprzedają mniej. Rolnicy, którzy oferują produkty na miejscowych targowiskach przyznają, że ludzie coraz częściej przychodzą właśnie na targ.

- Ludzie zaczęli pytać, skąd pochodzą ogórki. My produkujemy swoje w okolicach Śmigla - mówi Grażyna Sroczyńska z Wydorowa. - Sprzedajemy teraz nie tylko więcej ogórków, ale w ogóle więcej warzyw - dodaje Sroczyńska.

Współpraca AGK, BIN, DAN, DOB, NYT

Podejrzane ogórki, ale nie tylko
Choć niebezpieczne bakterie EHEC wykryto na warzywach pochodzących z Hiszpanii, ani niemieckie, ani hiszpańskie służby sanitarne nie mają pewności co do źródła zakażenia.
Do tej pory 2 przypadki zanotowano w Austrii, 25 przypadków zatruć, które mogły być spowodowane tą bakterią, odnotowano w Szwecji, 7 - w Danii, po 3 - w Wielkiej Brytanii i we Francji i 1 - w Holandii. Władze sanitarne Francji zdecydowały o wycofaniu z handlu ogórków sałatkowych pochodzących z Hiszpanii.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Czytaj też:
GDZIE JEST POWIAT WĘGROWIECKI?

Grunt to przestrzegać higieny

Z Eweliną Suską, z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu, rozmawia Monika Kaczyńska
Czy w związku z informacjami o zakażeniach bakterią E.coli w Niemczech, Austrii i Czechach Wielkopolanie mają zrezygnować ze świeżych warzyw i owoców?
Nie ma takiej potrzeby, zwłaszcza że jak dotąd kontrolerzy Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych nie znaleźli w naszym regionie warzyw importowanych z rejonów, w których występują zachorowania. Profilaktycznie jednak należy przestrzegać zasad higieny.

Co zatem należy robić?
Najważniejsze to myć ręce po wyjściu z toalety, przed przygotowywaniem posiłków, a także dokładne mycie i obieranie ze skórki warzyw. Po ich obraniu należy znów umyć ręce, a później jeszcze raz umyć warzywa.

Czy to wystarczy, żeby uniknąć zakażenia?
W zupełności. Bakteria Escherichia coli ginie już w temperaturze 60-65 stopni. Sparzenie przed zjedzeniem warzyw wystarcza zupełnie. Jeśli warzywa można zjeść ugotowane lepiej wybrać takie niż jedzone na surowo. Także wyjeżdżając na wakacje, zwłaszcza do krajów o gorącym klimacie, należy zachować ostrożność i przede wszystkim pić wodę wyłącznie butelkowaną, a także unikać spożywania sałatek i surówek. Tych zasad zresztą turyści powinni trzymać się zawsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski