Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorośli jak dzieci. To źle?

Redakcja
Zachowanie w sobie  naturalnego i radosnego dziecka wzbogaca naszą osobowość
Zachowanie w sobie naturalnego i radosnego dziecka wzbogaca naszą osobowość 123rf
Każdy nosi w sobie bogactwo przeżywanych emocji, ale nie zawsze potrafimy się nimi dzielić. Te emocje to nasze "wewnętrzne dziecko". Dlaczego zatem nie chcemy go słuchać? - pisze Elżbieta Sobańska

Nie zachowuj się jak dziecko", "nie bądź dziecinny", "to dziecinada" - ile razy wypowiadamy te słowa, aby zwrócić uwagę komuś, że postępuje niewłaściwie. W domu, w pracy, czy we wszelkich kontaktach z innymi nakładamy "garnitur dorosłości", ale nie każdy potrafi go nosić. Ludzie chcą zachowywać się dojrzale, ale kiedy sytuacja ich przerasta, uciekają się do łatwych, ale nie zawsze właściwych sztuczek, które mają im zapewnić przewagę.

Jeśli ktoś nas nie słucha, to próbujemy go przekrzyczeć, a gdy coś nie idzie po naszej myśli - obrażamy się. Jeśli nie lubimy kolegi z pracy, to znajdzie się sposób, aby utrudnić mu działanie. Nawet spotkanie w gronie dobrych znajomych może stać się okazją do niemiłego plotkowania, jeśli dana osoba czy para jest akurat nieobecna. Ktoś tak choć raz nie zrobił? Już jako dorośli z niezwykłą łatwością rozdajemy prztyczki, kuksańce i razy. Tak rekompensujemy sobie własne słabości i niepowodzenia. Dorośli, ale… czy dojrzali?

- Niektóre osoby uciekają się do tego rodzaju zachowania, wierząc, że odniesie ono skutek - mówi Wojciech Domagalski, terapeuta z Centrum Psychoterapii Integralnej w Poznaniu. - Mogło się ono zrodzić w dzieciństwie, gdzie rodzice akceptowali takie "tupanie nóżką", a tym samym wzmacniali przekonanie, że jest to skuteczne.

A tak się składa, że nie tylko bogactwo odczuwanych emocji różni ludzi, ale także to, jak je wyrażają. Nie wszyscy są zawsze radośni, jedni są zasmuceni, kolejni znowu wydają się być zawsze poirytowani. Coraz częściej jednak w kontaktach z innymi zaczyna brakować podstawowego czynnika - otwartości. Nasze doświadczenia, przeżycia, niepowodzenia czy obawy zmuszają nas do nakładania maski. A to dlatego, że szczere mówienie o swoich pragnieniach i potrzebach, szczególnie tych dla nas najważniejszych, jest w pewnym sensie ryzykowne.

- Wiąże się z odsłonięciem się przed drugą osobą, a być może także narażeniem na odrzucenie i zranienie. Wielu z nas obawia się tego "bycia bez maski" przy innych, szczególnie jeśli w przeszłości byliśmy w takich sytuacjach odtrącani, pomijani czy wręcz krytykowani - wyjaśnia Wojciech Domagalski. - Choć możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, często wolimy wtedy zamiast otwarcie wyrażoną prośbą, posłużyć się manipulacją (zastraszyć, uwieść, wzbudzić poczucie winy), aby wywrzeć wpływ na innych. Możliwe odrzucenie nie jest wtedy tak bolesne. Oczywiście, ponosimy także koszty takiego zachowania.

A strach przed wyrażaniem emocji nie musi być wcale zły. Specjaliści wręcz twierdzą, że bycie otwartym może przynieść wiele korzyści, także dla naszego zdrowia i to nie tylko emocjonalnego. Bo w każdym z nas drzemie "wewnętrzne dziecko", które sprawia, że zachowujemy się naturalnie.

- Niektórzy psychologowie uważają, że jednym z kryteriów zdrowia człowieka jest jego zdolność do autentycznego i spontanicznego reagowania, swobodnego wyrażania rodzących się w nas impulsów (smutku, płaczu, ale też radości, miłości). Ich zdaniem posiadanie dostępu do takiego "wewnętrznego dziecka" bardzo wzbogaca naszą osobowość, dlatego tego naturalnego i radosnego dziecka w nas nie ma co tłumić. Beztroska, po dziecięcemu wyrażana radość, miłość czy wzruszenie to niezwykle cenna właściwość - przekonuje terapeuta. - Z drugiej strony, posiadamy jednocześnie inne aspekty "ja", które powinny powściągać zapędy tego spontanicznego dziecka, kiedy naraża ono siebie lub innych na niebezpieczeństwo. Zdrowe dziecko w nas to nie takie, które pędzi motorem 200 kilometrów na godzinę.

Dlatego konieczne jest znalezienie równowagi. Tylko jak żyć w zgodzie ze swoim "wewnętrznym dzieckiem"?

- Warto pamiętać, że jednym z najbardziej dla nas niszczycielskich aspektów niedojrzałości jest tendencja do oczekiwania od innych osób, że zaspokoją wszystkie nasze potrzeby, w szczególności te, które w naszym poczuciu nie były wystarczająco zaspokajane w dzieciństwie - objaśnia Wojciech Domagalski. - Często na przykład oczekujemy od miłości, że automatycznie, bez wysiłku z naszej strony, uczyni nas na zawsze szczęśliwymi i pozbawi nas naszych lęków i smutków. Nakładamy tym samym na partnera ciężar nie do uniesienia, a sami zrzucamy ze swoich barków odpowiedzialność za uczynienie naszego życia pełnym i twórczym.
Elżbieta Sobańska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski