Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My-Poznaniacy: więcej władzy w ręce zarządu

Tomasz Nyczka
Archiwum rodzinne
Z Andrzejem Białasem, nowym prezesem stowarzyszenia My-Poznaniacy, rozmawia Tomasz Nyczka

Zmiana na stanowisku prezesa to odwrót od lewicowej retoryki? Przyspieszenie? Dlaczego ktoś inny staje na czele stowarzyszenia?
Prezes powinien być rozpoznawalny, mieć zdecydowane poglądy. Mam nadzieję, że jestem taką osobą.

Arleta Matuszewska i Lech Mergler ich nie mieli?

Nie. Po prostu uszanowaliśmy to, że pani prezes była już zmęczona pracą, którą wykonała w kampanii wyborczej. W stowarzyszeniu pojawiły się też nowe osoby, nowa energia. A to, że prezesem nie został Lech Mergler, wynika tylko z jego charakteru. Jak sam o sobie mówi, jest osobą przede wszystkim od pracy u podstaw. Bardzo cenną dla naszego ruchu.

Jakie zmiany czekają więc My-Poznaniaków pod Pana przywództwem?
Przede wszystkim stowarzyszenie musi się bardziej opierać na decyzjach zarządu. To już nie przelewki, bo staliśmy się rozpoznawalni w skali kraju. Udało się też zainteresować naszą ofertą różne środowiska. I zdobyć uznanie w Radzie Miasta.

Konkretne sukcesy ostatnich miesięcy?

Staliśmy się poważnym partnerem do rozmów dla urzędu miasta. Przychodzą do nas ludzie, którzy ze swoimi sprawami odbijają się od drzwi urzędników. Chcemy być ich adwokatami. Bierzemy udział w konsultacjach z miastem. I także dzięki nam ludzie w tym mieście uwierzyli, że to instrument, który może coś zdziałać. Że warto się zaangażować w oddolny ruch, który może mieć wpływ na rozwój miasta.

Ale co udało się załatwić?

Na pewno sprawę parku Rataje, która w dużej mierze była pilotowana przez nas. I park na Sołaczu. Otworzyliśmy przestrzeń publiczną w mieście do dyskusji. I przekonaliśmy radnych, że warto rozmawiać z różnymi środowiskami. Nie tylko z nami.

Największe wyzwania na najbliższe miesiące?

Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, choćby na Ławicy i dla targowiska obok stadionu Warty przy ulicy Dolna Wilda. Sprawa żłobków i przedszkoli, do których poznaniacy mają utrudniony dostęp. I priorytetowa dla nas strefa Tempo 30, która jest Poznaniowi bardzo potrzebna.

Kiedy szef Wiary Lecha opluł jednego z kibiców na stadionie, postanowił Pan zabrać głos, zdecydowanie odcinając się od stowarzyszenia. Mówił Pan o innym modelu kibicowania. Wiara Lecha szkodzi poznańskim kibicom? Niszczy spuściznę pańskiego ojca, który przez 60 lat związany był z klubem?

Tak jak ja kocham Lecha, kochają go tysiące innych. Również byli piłkarze drużyny dali mi do zrozumienia, że mają podobne zdanie. Na pewno nie można chować głowy w piasek, uciekać od odpowiedzialności.

Kto chował głowę w piasek i uciekał od odpowiedzialności?
Przez długi czas i Ryszard Grobelny, i zarząd Lecha nie potrafili wyciągnąć konsekwencji wobec chuliganów. Zresztą wątpliwości budzi też sposób, w jaki zbudowano stadion i jego jakość. Oraz metody zarządzania nim.
Rozmawiał Tomasz Nyczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski