Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama to zawsze jest mama

Henryka Wach-Malicka
Dr Elżbieta Jaszczyszyn
Dr Elżbieta Jaszczyszyn archiwum
Rozmowa z Elżbietą Jaszczyszyn z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku o tym jak zmienił się model relacji matki i dzieci.

Wiek i doświadczenie matki wpływają na model relacji z dzieckiem?
Niekoniecznie. Pozornie obowiązują dwa wyraźne modele macierzyństwa: młodej matki i matki po 35. roku życia. Tymczasem wcale tak nie jest. Jeszcze do niedawna wzorce zachowań przekazywało się głównie z pokolenia na pokolenie, zgodnie z powszechną tradycją. Modyfikując je, rzecz jasna, po drodze, bo nigdy i niczego nie da się skopiować w 100 procentach.

I faktycznie, wzorce macierzyństwa były do siebie podobne, niezależnie od środowiska, wieku czy zamożności rodziny. Kilka pokoleń matek działało wedle tej samej recepty: opieka nad dzieckiem, jego wsparcie emocjonalne, wyrozumiałość, organizacja czasu wolnego. I ciepły, domowy obiad po powrocie dziecka ze szkoły.

A dziś jest wspólna wyprawa na pizzę.
Między innymi, choć nie wszędzie i nie we wszystkich rodzinach. Bo w niektórych jest to zachowanie nie do pomyślenia albo sytuacja stricte awaryjna. Zdarza się też, że matki czy obojga rodziców, nie stać na jedzenie posiłków poza domem; nawet na pizzę.

O tym właśnie mówię - nie da się powiedzieć, że taki czy inny model wychowania jest obowiązujący. Dziś w ogóle nie ma jednego modelu relacji matka-dziecko. Jednej relacji ojciec-dziecko też zresztą nie ma.

Czy to nie przesada, że każdy wychowuje dziecko tak, jak mu się podoba?
Zacznijmy od dobrych stron tej różnorodności zachowań. Dziś rodziny na ogół same ustalają sobie reguły i granice, niczego i nikogo nie naśladując. Jeśli chcą, a to jest zjawisko coraz bardziej powszechne, to w niedzielę nie zaprzęgają mamuśki do gotowania trzydaniowego obiadu (bo tak było u babci), tylko jadą z dziećmi na wycieczkę rowerową. A potem wszyscy, dzieci i rodzice, przygotowują ciepłą kolację.
Jeśli ustalą jednak, że fajnie jest spotkać się na rodzinnym obiedzie i tylko pogadać, to czemu nie? Byle gotowanie nie spadło na jedną osobę.

A gdzie czyha zagrożenie?
Pojawia się wtedy, gdy mama zakłada, że wie najlepiej, co jest dla dziecka dobre. I wcale nie ustala reguł z dziećmi, tylko sama albo z ojcem, je formułuje. Wśród młodzieży narasta na przykład zjawisko "przymusu świętowania".

Mówiąc kolokwialnie, dzieci wkurza bezmyślne siedzenie przy stole w towarzystwie cioć i wujków, których widzą raz na rok. Jeśli tej reakcji nie zauważymy albo zauważmy i zlekceważymy, to popełnimy błąd. Albo zaniedbaliśmy coś w wychowaniu dziecka, albo trzeba zmienić scenariusz świątecznej tradycji. A to jest łatwiejsze niż wielu rodzicom się wydaje. I na pewno spodoba się także ciociom i wujkom; oni też nie lubią świątecznego przymusu!

Katarzyna Grochola i jej córka o sobie i swoich relacjach

Mama-kumpelka to dobry pomysł na relacje z dzieckiem?
Wszystkie badania wskazują na to, że nie. Choć taka postawa wśród współczesnych matek ciągle jest modna. Mama musi zrobić wszystko, żeby dziecko się z nią zaprzyjaźniło, żeby jej ufało i chciało liczyć na jej pomoc. Ale to nie oznacza, że mama ma być koleżanką córki czy syna.

Koleżanek i kolegów mama musi szukać wśród swoich rówieśników! Dzieci chcą od mamy czułości i zrozumienia, ale chcą też wy-tyczenia jasnych granic: dotąd możesz się ze mną spoufalać, ale odtąd masz respektować moje polecenia. Tęsknota za autorytetem dorosłych jest wśród młodych ludzi tak duża, że coraz częściej nie akceptują oni także "luzackich" nauczycieli. Przez kilka miesięcy uczniowie są nimi zachwyceni, ale potem szybko odczuwają zmęczenie brakiem zasad współdziałania z pedagogiem. Tak samo w domu. Matka nie od-młodzi się, pozując na koleżankę swoich dzieci. Może za to stracić na nie wpływ.

Co jeszcze zagraża zdrowym relacjom matki i dziecka?
Coś, czego na ogół nie bierzemy serio - komercjalizacja życia. Młoda mama, bo im to się przydarza najczęściej, atakowana jest zewsząd reklamami i zachętą do "bycia na bieżąco". Dopóki dotyczy to przedmiotów ułatwiających życie - przecieranych zupek czy nowych pampersów - wszystko w porządku.

Ale jeśli mama ulega namowom dziecka, które chce mieć gadżet "z telewizji", bo inne dzieci też mają. Albo, co gorsze, jeśli mama postanawia nabyć wózek - niewygodny i drogi, ale znanej marki - bo inne matki już go pokazują na ulicy, to pora się opamiętać.

Szkoda, że nie ma recepty na to, jak być dobrą matką.
Ależ jest - zaufać własnej intuicji i rozsądkowi dzieci, a potem próbować zrównoważyć pobłażliwość z dyscypliną. To się sprawdza. Zawsze. Ale wymaga sporo wysiłku, nie da się ukryć.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski