Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szok! Zakład pogrzebowy pomylił zwłoki!

Marcin Pomianowski
Nie ma przepisów regulujących procedury w zakładach pogrzebowych
Nie ma przepisów regulujących procedury w zakładach pogrzebowych Fot. Piotr Jasiczek
Marian Z. zmarł w domu. Rodzina powiadomiła pogotowie. Lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. Sprawę przechowania zwłok i przygotowania do pogrzebu rodzina zleciła zakładowi pogrzebowemu z Szamotuł. A tam ciała zmarłych zostały pomylone!

Zmarły został zabrany z domu do zakładowej kostnicy. Pogrzeb zaplanowano kilka dni później, na godzinę 15.00 w Słopanowie.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Piła: Proces nad trumnami

O 14.30 rodzina chciała odmówić różaniec i pożegnać zmarłego przy otwartej trumnie. Gdy synowie zmarłego odkręcili wieko trumny, okazało się, że w trumnie znajduje się inne ciało. Próbowali jeszcze powstrzymać żałobników, którzy wchodzili do kostnicy. Za późno.

- To był dla nas wszystkich szok - mówi pani Janina, jedna z bliskich krewnych zmarłego. - To jest sytuacja niewyobrażalna, nie bardzo wiedzieliśmy co robić w tamtym momencie. - dodaje.
Rodzina natychmiast powiadomiła o zajściu firmę pogrzebową. W ciągu następnych 30 minut na cmentarzu pojawiła się właścicielka firmy wraz z właściwym ciałem. I tu żałobnicy przeżyli kolejny szok.
- Szefowa firmy, jak gdyby nic się nie stało, ani nie przeprosiła za pomyłkę, ani nie próbowała wyjaśnić jej powody. Nie było nawet propozycji jakiegokolwiek zadośćuczynienia. Zostawiła tylko trumnę z ciałem wujka, zabrała ciało tego obcego człowieka i zniknęła. Jak by to był jakiś towar... - opowiada zdenerwowana pani Janina.

Pogrzeb rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Po zakończeniu ceremonii żałobnicy zaczęli zadawać pytania. Co by było, gdyby pogrzeb odbył się nie przy otwartej trumnie? Dlaczego rodzina została tak obcesowo potraktowana przez firmę pogrzebową z Szamotuł?

Z tymi właśnie pytaniami zadzwoniliśmy do właścicielki zakładu, Ireny Wendtlandt. - Nie ma technicznej możliwości, żeby pochować kogoś innego - mówi właścicielka zakładu. - Zawsze tuż przed pogrzebem uchylane jest wieko trumny i ktoś z najbliższej rodziny identyfikuje zmarłego. Co do przeprosin to na miejscu rodzina i żałobnicy zostali przeze mnie przeproszeni za zaistniałą sytuację. Jedyne, co mogę dodać, to, że nie ma ludzi nieomylnych i pomyłki się zdarzają - ubolewa Irena Wendtlandt.

Od właścicielki zakładu pogrzebowego dowiedzieliśmy się również, że umówiła się w najbliższych dniach z rodziną, by omówić propozycję zadośćuczynienia.

To nie pierwsza taka pomyłka tej firmy. O podobnym zajściu pisaliśmy w 2002 roku. Wtedy też przed samym pogrzebem okazało się, że w trumnie są zwłoki innej osoby. Firma tłumaczyła się wtedy, że tego dnia było aż 5 pogrzebów i całe zajście wynikało z nadmiaru pracy.

Polskie prawodawstwo nie reguluje w żaden sposób procedur, jakie powinny stosować zakłady pogrzebowe, by uniknąć takich pomyłek. Wszystko zależy od wewnętrznych praktyk stosowanych przez poszczególne firmy. Najczęściej stosowaną metodą identyfikacji jest opaska z danymi zmarłego przyczepiona do dłoni.

PS.
Na prośbę rodziny imiona i nazwiska zostały zmienione.

PRZECZYTAJ TAKŻE: W tych trumnach nieboszczyk wygląda jak żywy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski