Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego warto kochać robotę?

Leszek Waligóra
Dlaczego skrzypce z Korei są arcydziełem? Dlaczego ręcznie robione samochody są tak drogie?

Dzięki Bogu, że w komputerach istnieje możliwość edycji, nie trzeba drzeć pełnej głupot kartki i zaczynać od nowa. Dzięki Bogu, bo pod koniec pisania dzisiejszego blubrania podrapałem się w lewe zakole (będzie większe) i rzekłem: o czym ja piszę? Wplotłem tam jeszcze słowo dla podkreślenia dobitności stwierdzenia, ale słowa owego szanujący się redaktor nie przepuści. W rezultacie trochę poprawiłem.

Czasami tak jest, gdy przed pustą kartką siada człowiek, który nie wie, dokąd ona go zaprowadzi. Z tym większym podziwem patrzę, gdy przed pustą kartą siada człowiek, który ma wizję. Ołówek, rysik, piórko lub węgiel zaczyna zaczerniać tę kartę pewnymi pociągnięciami. Trzy czwarte z nas rysując tę linię, już na początku nie byłoby pewne końca. Po drodze zdarzyłyby się falowania, podskakiwania, nieciągłości, może nawet jakiś kleks (choć jak zrobić kleksa ołówkiem - zabijcie, nie powiem). Ale są tacy ludzie, którzy nie dość, że wiedzą jak się kreska skończy, to jeszcze ją tak narysują.
Później na ten zbiór linii patrzy inny człowiek. Zadaje kilka pytań. I zaczyna tworzyć. Bierze deskę, sklejkę, metal. Z nich powstaje bryła. Czasem ta deska, sklejka czy metal nie wybaczają błędów. Masz jedno podejście. Zrobisz źle: szukaj nowej deski. Albo nowej pracy, bo ta deska może być warta fortunę.

Zawsze opada mi szczęka, gdy widzę, z jaką łatwością powstają zawiłe kształty. Niby pomaga maszyna, ale człowiek przecież nią dowodzi. To dlatego potężne roboty mogą sobie spawać i skręcać miliony samochodów na świecie, ale te najcenniejsze wychodzą spod ludzkich rąk. Genialnie pomalowaną karoserię i tak na koniec gładzą ludzkie ręce, szukając w niej skaz. Drewniany kokpit wycina maszyna, ale szlifuje i maluje człowiek. Skórę na fotele wybiera człowiek, on przygląda się jej, szuka wad pod światło i na koniec sprawdza, czy ścieg równy. I jeszcze to ostatnie przetarcie ściereczką. Trochę duszy w martwym przedmiocie.

Nic dziwnego, że też spod ludzkiej ręki i to niemal co do joty, wychodzą te przedmioty, które w innych ludziach mają budzić uczucia. A co bardziej zawodzi niż skrzypce? Ileż to już łez, uśmiechów i wzruszeń w nich zaklęto. Tylko przyznam: gdy dowiedziałem się, że za najlepsze w tym roku uznano skrzypce Hanggang, to tak jakoś dziwnie się zrobiło. Japończycy grają rzewne nuty Chopina, Chińczycy piszą książki, o których mówi świat, Amerykanie wiersze, a Koreańczycy nie dość, że zaczęli robić jeżdżące samochody, to jeszcze zrobili najpiękniejsze skrzypce świata? Chryste Panie...
Z drugiej strony: dobrze wiedzieć, że nawet tam, gdzie do robienia jajecznicy na śniadanie zaprzęga się roboty, a książki zastępuje się monitorami, ktoś ślęczy tygodniami nad kawałkiem drewna, które opatrzone w struny spocznie kiedyś w rękach jakiegoś szalonego skrzypka na dachu.

Tak, są już na świecie fabryki, z których seryjnie wyjeżdżają nawet instrumenty. Póki co, nie ma seryjnych fabryk książek, choć seria Harlequin i publikacje Toma Clancy'ego każą mi w to wątpić... ale... Ale no właśnie. Czasem miło się dowiedzieć, że iskra boża to nie 230 V płynące od źródła zasilania do silnika automatu. Michał Anioł był jeden, Leonardo da Vinci - też. Multiinstrumentaliści dawnych czasów. Ale kto powiedział, że dziś nie ma im podobnych? Fakt, czasem zastanawiam się: kiedy oni sypiają? Kiedy ta pani, co to w pracy chodzi w garsonce i jest poważną profesjonalistką, po pracy i przed nią dziecko do szkoły odwozi, w międzyczasie sama rysuje, maluje, organizuje, śpiewa, gra, wolontariat uprawia czy co tam do głowy przyjdzie... kiedy ta pani sypia? Albo kiedy sypia facet, który maluje, rysuje, komponuje, a w międzyczasie deski na meble przycina?

Zazdrość bierze, gdy widać, że doba innych ma 48 godzin. A szlag trafia, gdy sobie uświadomić, że to nie wina zegara. Coś tych ludzi niesie. Ale co? Co wspólnego ma ten gość, który pieści drewno, aż uzyska skrzypce, z tym od szycia foteli i z tą od malowania? Ano wydaje się, że ta trójka, gdy ich koledzy gnali na zarządzanie i marketing, bo modne, kierowali się zasadą: lub robić coś. I lubią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski