18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciał sprzedać roczne dziecko za 2 tysiące?

Barbara Sadłowska
Oskarżony o próbę sprzedaży dziecka nie przyznał się
Oskarżony o próbę sprzedaży dziecka nie przyznał się Paweł Miecznik
Czy Mariusz P. zamierzał tylko wyłudzić pieniądze czy faktycznie chciał się pozbyć dziecka konkubiny i sprzedać je za 2 tysiące złotych? Te kwestie rozstrzyga poznański sąd,. przed który toczy się proces 40-latka oskarżonego o usiłowanie nielegalnej adopcji.

Gnieźnieńska prokuratura zarzuciła mu próbę sprzedaży rocznego dziecka konkubiny. Oskarżony nie przyznał się do winy.

- To były żarty... - oznajmił sądowi i na tym wyjaśnienia zakończył.

W 2009 roku mężczyzna związał się z Mariką (wszystkie dane, poza dotyczącymi oskarżonego, są fikcyjne). Mieszkali razem z jej dzieckiem w wynajmowanych mieszkaniach w Poznaniu i okolicy. Bliscy kobiety nie zaakceptowali jej konkubenta. On rewanżował się im na tyle poważnymi groźbami, że zawiadomili policję.

- Ten pan zadzwonił do mnie na początku stycznia 2010 roku. Powiedział, że moja córka nie żyje - zeznała matka Mariki. - Potem był telefon, że jako babcia mam wychowywać dziecko. A starszej córce zaproponował, żeby je odkupiła za 2 tysiące.

Natomiast siostra Mariki otrzymała od P. sms-a treści:
"Twoja siostra nie żyje (popełniła samobójstwo). Dopieliście swego. Ona była w ciąży!"
Potem sam P. zadzwonił, żeby zapytać, czy jako ciotka jest zainteresowana opieką nad osieroconym dzieckiem. Bo jeżeli nie, pójdzie z ofertą do kogoś innego. Zażądał pieniędzy. Zaniepokojona ciocia obawiając się o los dziecka, postanowiła udawać, że jest gotowa zapłacić. Wysłała sms-z pytaniem, ile chce pieniędzy i kiedy?

Mariusz P. odpisał: "Każdy dzień się liczy. Chcę 2 tysięcy, ale najpierw przelej na moje konto chociaż stówę, jako dowód, że je chcesz, bo jak nie to dam bachora do okienka. Patrzeć już na niego nie mogę".

Siostra Mariki zawiadomiła policję. Mariusz P. był jednak nieuchwytny. Poszukiwała go także policja ze Żnina jako podejrzanego o grożenie rodzinie konkubiny.

O rzekomej śmierci Mariki dowiedział się też jej znajomy, policjant. Nie uwierzył jednak w ducha, gdy miesiąc później kobieta zadzwoniła do niego, z prośbą o pożyczkę. Policjant, który kilka miesięcy wcześniej również był nękany sms-ami przez P., zawiadomił funkcjonariuszy z Gniezna. Tak doszło do zatrzymania Mariusza P. Przyznał, że kontaktował się ze znajomym policjantem konkubiny, "żeby go denerwować, bo on i rodzina Mariki, dręczyli ich psychicznie".

Gnieźnieńska prokuratura oskarżyła go o to, że wbrew przepisom ustawy usiłował zorganizować adopcję małoletniego w zamian za korzyść materialną Śledczy zarzucili mu jedynie zamiar, gdyż nie podał siostrze Mariki numeru konta, na które miała ona wpłacić pieniądze za dziecko.

Mariusz P. domagał się także pieniędzy od policjanta, ale jemu również nie podał numeru konta.
- Wymyślili tę historię, żeby dostać te dwa tysiące. Uważam, że chcieli nas naciągnąć, a dziecka nie oddawać - zeznał policjant podczas wczorajszej rozprawy w poznańskim sądzie.

Początkowo sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Gnieźnie, który stwierdził, że sprawa o nielegalną adopcję powinna trafić do sądu wyższej instancji w Poznaniu. Niewykluczone, że Mariusz P. usłyszy wyrok w przyszłym miesiącu. Grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Poznański sąd musi jeszcze przesłuchać Marikę, która podczas postępowania zeznała - już po rozstaniu z konkubentem:

- Ten człowiek jest chory. Próbował mnie namówić, żeby pozbyć się dziecka. On mnie uśmiercił i dzwonił po całej rodzinie, że ja nie żyję.

Podobno dla Mariusza P. "najlepszym orężem wychowawczym był klaps".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski