- Miałem tylko grzecznie zwracać uwagę i w przypadku awantury wzywać policję - mówił wczoraj Andrzej S., drobny brodaty okularnik. Jego obowiązkiem było również wypraszanie gości, którzy musieli opuścić dom przed godziną 22. Tego wieczoru u Marzeny F. było dwóch panów, dwie inne współmieszkanki i alkohol. Przed wyznaczoną godziną Andrzej S. przypomniał gospodyni, że goście muszą wyjść. Gdy eskortował ich do drzwi, kobieta prosiła, by zgodził się na nocleg mężczyzn. Jeden z gości, Ryszard B. proponował nawet pieniądze.
- Odpowiedziałem mu, że zabrania tego regulamin i dlatego, że jest pijany - relacjonował Andrzej S. Wtedy Ryszard B. uderzył go w głowę i ciągnąc za szyję przyparł do barierki.
- Bałem się, że mnie wypchnie, spadnę na beton i co najmniej skręcę kark. Byłem słabszy i wiedziałem, że siłą go nie pokonam - mówił oskarżony, cierpiący na częściowy niedowład. Wyciągnął nóż, który zawsze nosił przy pasku. Według prokuratora - zadał 8 ciosów. Sam oskarżony pamięta jedynie dwa uderzenia. Gdy Ryszard B. osunął się na podest, Andrzej S. uciekł i zamknął się w biurze, skąd zadzwonił po policję.
Prokurator zarzuca mu przekroczenie granic obrony koniecznej i zranienie Marzeny F., która próbowała rozdzielić mężczyzn. Kobieta nie będzie jednak zeznawać przed sądem - niedawno zmarła. Pytania stron koncentrowały się wczoraj głównie na kondycji fizycznej oskarżonego. Prokurator dopytywał się, czy zaburzenia równowagi pozwalają mu na jazdę na rowerze. Obrona podkreślała, że ważący zaledwie 57 kilogramów oskarżony po zmroku niemal nie widzi. Ujawniono również okoliczność, że mieszkanki domu nie lubiły Andrzeja S. Skarżyły się, że straszy dzieci nosząc nóż przy pasku.
Dziś drugi dzień procesu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?