Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Perły dla Królowej

Stefan Drajewski
Kiedy w Londynie odbywał się ślub księcia Williama z Kate Middleton, "królowa polskiego baletu" - Olga Sawicka - sposobiła się do spotkania "Popołudnie z gwiazdą" w Operze Narodowej w Warszawie. Sale Redutowe Teatru Wielkiego to nie opactwo Westminster ani Pałac Buckingham w Londynie, ale swoja rangę historyczną (przynajmniej dla ludzi teatru) mają.

Olga Sawicka opuściła Operę Warszawską 40 lat temu. A jednak - ku Jej zaskoczeniu - sala była pełna. Warszaw pamięta piękną Julię z baletu "Romeo i Julia", Odettę z "Jeziora łabędziego", Giselle… czy Królową Miedzianej Góry w "Kamiennym kwiecie". W pierwszych rzędach można było jak w zwierciadle zobaczyć odbicie historii polskiego baletu. Na spotkanie z Olgą Sawicką przyszły jej koleżanki i koledzy, z którymi występowała na scenie. Wzruszenie płynęło z obu stron. Niektórzy ostatni raz widzieli się z Olgą Sawicką w 1961 roku, kiedy niemalże po premierze "Kamiennego kwiatu" wyjechała do Paryża. Przyszli też Jej fani.

Czterdzieści lat temu byli studentami, dziś są statecznymi dżentelmenami. Jeden z wielbicieli talentu Olgi Sawickiej dokonał mistrzowskiej wręcz oceny tego, co robiła na scenie jako tancerka. Niejeden historyk baletu pozazdrościłby takiej przenikliwości interpretacyjnej. Sporo też było młodzieży, która chciała się spotkać z legendą polskiego baletu na żywo.

Prawdziwy teatr zaczął się nieco później, kiedy do Olgi Sawickiej zaczęli podchodzić uczestnicy tego popołudniowego spotkania. Olśnienia i zaskoczenia, śmiech i łzy radości, naręcze kwiatów, odnalezione wycinki prasowe, zdjęcia… Największą niespodziankę sprawił Oldze Sawickiej Henryk Giero, który w "Kamiennym kwiecie" kreował partię Daniły. Żegnając się z panią Olgą, zostawił jej paczuszkę, którą wsunął do torebki.

Po spotkaliśmy przeszliśmy do sali głównej Opery Narodowej, by obejrzeć "Bajaderę" Minkusa. Pani Olga urzeczona pięknym baletem klasycznym, zapomniała o upominku od swojego przyjaciela. Dopiero w garderobie, po spektaklu, zajrzała do torebki i znalazła pudełeczko, a w nim mały sznureczek pereł…
W książce "Życie z tańcem" Olga Sawicka opowiadała mi o prezentach, jakie otrzymała od Alicji Alonso na Kubie, o futrze od Olgi Lepieszyńskiej, które dostała w Moskwie, baletkach od Margot Fonteyn…

Do tej listy moglibyśmy teraz dopisać perełki od Henryka Giero. Pani Olga natychmiast założyła je na szyję. Wyglądała pięknie. Ani śladu zmęczenia, chociaż był to dzień pracowity i pełen wrażeń, ponieważ wielka primabalerina rano zaszczyciła swoją obecnością lekcje baletowe w Polskim Balecie Narodowym i udzieliła wywiadu dla telewizji.
Królowe wcale nie maja lekko…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski