Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bój o uczelnię, czyli ostatni zajazd w Środzie Wlkp.

Karolina Koziolek
Krzysztof Szymański, gospodarz szkoły w Środzie Wlkp. pokazuje źle zamontowane okna
Krzysztof Szymański, gospodarz szkoły w Środzie Wlkp. pokazuje źle zamontowane okna Paweł Mikos
To, co się wydarzyło w Środzie Wielkopolskiej, jedni nazywają nawet ostatnim zajazdem w Wielkopolsce. Inni zaś, jak prezes Karmaru, mówią z kolei, że choć historia jest kuriozalna, to chodzi w niej o niezapłacone faktury za wykonane prace.

O co konkretnie chodzi? Cała historia ma swój początek w lipcu 2009 roku. Wtedy to właśnie warszawska firma Karmar rozpoczęła budowę nowej siedziby Wielkopolskiej Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej w Środzie Wlkp., do której uczęszcza aktualnie ok. 1300 studentów.

Inwestorem była Fundacja Edukacja kierowana przez prof. Ireneusza Kubiaczyka, który obecnie na sam dźwięk nazwy firmy cierpnie i powtarza, że nie może się doczekać, kiedy będzie mógł usłyszeć ją po raz ostatni.

Jak odbić szkołę
Jak opowiada profesor, wszystko zaczęło się bardzo sympatycznie, wspólne wyjścia na kawę i przejście na "ty" z warszawskimi nadzorcami budowy z Karmaru. - Patrzyłem na rosnące w górę mury. Czułem się dumny - mówi prof. Kubiaczyk.

Ostatecznie skończyło się na tym, że pracownicy Karmaru - jak opowiada prof. Kubiaczyk - wdarli się do budynku nocą przez okno i zabarykadowali w jednej z sal, nie chcąc przekazać mu szkoły. - Kiedy zrobiło się ciemno, zwołali grupę około 20 osób. Podejrzewam, że pojechali zebrać różne osoby z Poznania - opowiada profesor. - Włamali się przez okno za pomocą łomów i drabiny - wspomina.

Inną wersję przedstawia prezes firmy budowlanej Karmar z Warszawy. Twierdzi, że jego pracownicy byli więzieni w jednej z klas. - Jesteśmy rzetelną firmą nie nie dopuszczeliśmy się nieetycznych zachowań. To ochrona zatrudniona przez profesora chciała zmusić nas siłą do opuszczenia budynkubez dokonania inwentaryzacji robót - przekonuje prezes Włodzimierz Bogiel.

Konferencja w barze
Napięcie spowodowane kłótnią o usterki powstałe przy budowie szkoły rosło z każdym dniem. Pod koniec września zeszłego roku w nowej szkole miała odbyć się międzynarodowa konferencja naukowa, a 1 października inauguracja roku akademickiego. Jak mówi prof. Kubiaczyk, pracownicy Karmaru wiedzieli o tym i chcieli te fakty wykorzystać, aby skłonić go do podpisania protokołu odbiorczego.

- Chcieli, abym przy tym zrzekł się kar umownych za opóźnienia w oddaniu budynku do użytku. Byłoby to działanie na szkodę fundacji. Mógłbym za to pójść do więzienia - mówi profesor.
Sytuacja, kiedy budynek raz przechodził pod władanie profesora Kubiaczyka, a raz Karmaru trwała kilka dni.

Ostatecznie 1 października pracownicy firmy opuścili uczelnię. Było jednak już za późno, aby mogła odbyć się tam inauguracja roku akademickiego. Została odwołana. Międzynarodowa konferencja naukowa odbyła się tymczasem w... miejscowym barze.

Okna do wymiany

- Sytuacja w szkole jest średnio przyjemna - opowiada Marian Wojciechowski z Biura Obsługi Budownictwa.

To właśnie Wojciechowski wykonał ekspertyzę budowlaną na zlecenie prof. Kubiaczyka.

- Okna są do wymiany, ponieważ nie da się naprawić tego, jak zostały zamontowane, system wentylacji to fikcja. Są przecieki w instalacji wodno- -kanalizacyjnej, ściany pękają, elewacja z zewnątrz też zaczyna pękać, klinkier w salach jest nieprofesjonalnie położony, niektóre parapety są tak wysoko osadzone, że trudno otworzyć okna - kontynuuje Wojciechowski i dodaje: - Drzwi do sal osadzone są tak, że raz otwierają się do wewnątrz, raz na zewnątrz. Według eksperta od nowa też trzeba wybudować płytę boiska, ponieważ obecnie w czasie deszczu jego część stoi pod wodą.

Jak na te uwagi odpowiada prezes Karmaru?
- Usterki występują w trakcie każdej budowy. W tej sytuacji nie wykraczają ponad standard. Nie uchylaliśmy sie z resztą od ich usuwania. Budynek jest funkcjonalny, co potwierdził inwestor podpisując protokół odbiorczy - tłumaczy Włodzimierz Bogiel.

Sprawa ma swój finał w sądzie. Karmar pozwał bowiem fundację o niezapłacenie należnej faktury za wykonane prace.

Prof. Kubiaczyk tymczasem mówi, że nie zapłaci, dopóki biegły sądowy nie oceni, ile wykonane prace faktycznie są warte.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski