18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Balcerowicz: Kancelaria Prezydenta zachowuje się jak dwór sułtana

Redakcja
Profesor Leszek Balcerowicz był gościem redakcji "Głosu Wielkopolskiego"
Profesor Leszek Balcerowicz był gościem redakcji "Głosu Wielkopolskiego" Waldemar Wylegalski
O potrzebie mobilizacji opinii publicznej żeby najwyższe urzędy nie łamały prawa - mówi prof. Leszek Balcerowicz w rozmowie z Rafałem Cieślą i Piotrem Talagą

Pana bój dotyczący zmian w systemie emerytalnym zakończył się niepowodzeniem. Czuje się pan wielkim przegranym?
To nie tylko mój bój. Nie należy pomniejszać roli mnóstwa ludzi, większości analityków ekonomicznych, partnerów społecznych. Przeciw stanowisku rządu i prezydenta opowiedziały się ostatecznie wszystkie organizacje uczestniczące w Komisji Trójstronnej za wyjątkiem OPZZ. Było wiele reakcji poprzez media elektroniczne. Zakończony został proces legislacyjny. Przeszła zła ustawa. Zła, dlatego, że ona zawiera fałszywe uzasadnienie i niewiarygodną analizę skutków. Wbrew temu, co twierdzi się w oficjalnym uzasadnieniu i pod czym się podpisał prezydent, ta ustawa pogorszy - w porównaniu z wariantem kontynuacji budowy II filaru emerytalnego - perspektywy wzrostu gospodarczego i pogorszy perspektywy emerytur.

Rząd twierdzi jednak inaczej.
Oficjalne uzasadnienie głosi, że tu nie ma pilnej konieczności cięcia składek do OFE, z czym akurat się zgadzam. Nie mamy takiej dramatycznej sytuacji w finansach publicznych, żeby to było jedyne wyjście. Podstawą uzasadnienia jest natomiast fałszywa teoria "raka", głoszona przez ministra Rostowskiego i przyjęta przez rząd, większość parlamentu i prezydenta. Jest to antynaukowa pseudoteoria, chyba największa głoszona przez polityków w sprawach społeczno-gospodarczych w Polsce po 1989 roku.

Dlaczego fałszywa?
Twierdzi się w niej, że po pierwsze składki do OFE stanowią główną przyczynę narastania długu publicznego, co jest manipulacją, bowiem transfery do OFE stanowiły zaledwie 1,6 procent PKB, a całe wydatki budżetu to 46 procent. A dlaczego np. pominięto ogromny wzrost zatrudnienia w sektorze publicznym? Po drugie twierdzi się, że co do zasady inwestycje OFE w papiery skarbowe są patologią. To jest twierdzenie wbrew światowej nauce i praktyce. Poza tym można powiedzieć, skoro to jest patologia, to dlaczego rząd do tej pory do niej dopuszczał? Dlaczego nie zakazał inwestowania pieniędzy OFE w obligacje skarbowe?

Decyzje polityczne w tej sprawie jednak już zapadły. Jakie będą zatem skutki dla obecnych i przyszłych emerytów?
Decyzje zapadły, ale to nie powinno oznaczać, że sprawę uznajemy za zamkniętą. Nie twierdzę, że wprowadzenie tej antyreformy - samo przez się - doprowadzi do załamania gospodarki, choć pogorszy jej perspektywy. Jeżeli się wzrost załamie to z powodu zaniechania reform. Twierdzę jednak, że było rzeczą możliwą i daleko lepszą zachowanie budowy drugiego filaru, bo on z punktu widzenie gospodarki jest korzystniejszy w wersji pełnej, a nie drastycznie okrojonej. Aby można było kontynuować budowę drugiego filaru systemu emerytalnego, to znaczy nie obcinać składki, trzeba było to rzecz jasna zrobić więcej reform, które ograniczałyby antyrozwojowe wydatki i wzmocniły wzrost naszej gospodarki. Należałoby między innymi wydłużać wiek emerytalny, czy ograniczać marnotrawstwo w wydatkach publicznych.

Rządząca koalicja, dokonując skoku na OFE, czyli na bardzo ważną reformę, tym samym przyznała, że wybiera to, a nie większy zakres reform, od których zależy tempo naszego rozwoju. Nie było w ogóle żadnego merytorycznego odniesienia się do alternatywnych propozycji, to jest propozycji FOR, wielu analityków, OECD. I to ani z ośrodków rządowych, ani z Kancelarii Prezydenta. A to co się dzieje w kancelarii prezydenta w kwestii ujawnienia ekspertyz prawnych jest, z punktu widzenia zasad demokratycznego państwa prawa, skandalem.

Dlaczego?
Odmowa ujawnienia ekspertyz, to jest łamanie art. 61 polskiej konstytucji, a także ustawy o dostępie do informacji publicznej. Ministrowie kancelarii prezydenta de facto głoszą, że kancelaria będzie łamać prawo. Tak się zachowuje minister Tomasz Nałęcz, Jerzy Osiatyński, Irena Wójcicka. Oni odmawiają wykonania prawa. W spotkaniu byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, profesora Jerzego Stępnia z prezydentem i jego doradcami, Jerzy Stępień zwrócił się możliwość wglądu w te ekspertyzy, bo chciał wypowiedzieć swoją opinię. Odmówiono mu. Powiedziano, że nie ma takiego zwyczaju. Wobec tego w kancelarii są zwyczaje polegające na łamaniu prawa. Ci doradcy mówią o tym w mediach i w ten sposób umieszczają prezydenta i jego kancelarię ponad prawem. To kompromitacja. Jeżeli opinia publiczna nie zmobilizuje się w obronie prawa, to będzie ono łamane przez najwyższe urzędy. Nie możemy dopuścić, żeby najwyższy nominalnie urząd w państwie zachowywał się jak dwór sułtana.

Minister Rostowski zarzucał panu, że propozycje oszczędności, które pan zgłasza nie wystarczą na załatanie dziury, którą tworzą składki do OFE. W jego ocenie rzeczywiste oszczędności budżetu w przypadku cięć składek do OFE będą niewspółmiernie większe od tych wynikających z pana propozycji.
Forum Obywatelskiego Rozwoju opublikowało analizy liczące ponad sto stron. W niej była szczegółowa lista różnych rozwiązań, które można i należy wprowadzić zamiast demontażu drugiego filaru. To wszystko zostało wysłane do premiera, ministra finansów, do prezydenta. Ekspertyzy nt. reformy emerytalnej zrobili też eksperci z OECD. Na to wszystko nie było żadnego merytorycznego odzewu.

Ale była debata telewizyjna.
Raczej antydebata. Poza tym w liście, który minister Rostowski wysłał do mnie poświęcił cztery linijki analizom FOR i na dodatek je wypaczył. Również doradcy prezydenta dostali analizy od FOR i wszyscy mogli też przeczytać materiały z OECD. Nie było żadnej próby zakwestionowania tych materiałów, żadnej próby merytorycznego odniesienia się do nich i to mimo wyraźnych próśb.

Ustawa została już podpisana przez prezydenta, a to oznacza, że żadnej odpowiedzi pan już nie otrzyma.
Opinia publiczna musi się zmobilizować i wymóc, żeby kancelaria prezydenta przestała łamać prawo. Jeżeli to się nie stanie, to będzie oznaczało, że zasługujemy na to, żeby rządzący zachowywali się jak władcy, a nie jak słudzy państwa i społeczeństwa. Nie może być tak, że występuje w "Radiu Zet" minister Tomasz Nałęcz i mówi: "Kancelaria prezydenta to bardzo przejrzysty urząd, ale nie da się w cywilizowanym państwie funkcjonować, jeżeli formułowane na użytek wysokiego urzędnika państwowego ekspertyzy będą upublicznione." On de facto mówi, że kancelaria prezydenta może łamać prawo. Poza konstytucją i ustawą o dostępie do informacji publicznej są jeszcze wyroki NSA, które dotyczą podobnych spraw. W Szwecji już od XIX wieku jest zwyczaj udostępniania przez urzędników państwowych wszystkich dokumentów. Wynika z tego, że ten kraj nie jest cywilizowany. Za to sułtanat osmański był cywilizowanym państwem.

Ostro wypowiada się o rządzie i kancelarii prezydenta.
Bo mamy do czynienia z największą antyreformą po 2000 roku. Ta antyreforma szkodzi rozwojowi gospodarki i perspektywom dochodów ludzi z pracy i emerytury i nie była konieczna. Nie można przejść do porządku dziennego nad nierzetelnymi analizami. Rządzący nazywają tę szkodliwą ustawę "racjonalną korektą". To największy eufemizm 20-lecia, który chyba wymyślił minister Boni. Mamy więc coś co można nazwać bonizmem.

Wcześniej nie wypowiadał się pan tak krytycznie. Skąd ta zmiana?
Nie ma żadnej zmiany w moim generalnym stanowisku. Wypowiadam się krytycznie, gdy dostrzegam złe ruchy w polityce państwa. Wyrażałem krytyczne opinie odnośnie polityki budżetowej wcześniejszych koalicji, odnośnie rządów PiS krytyka dotyczyła tego, że przejadali okres boomu. Gospodarka przyspieszała, co niewiele miało wspólnego z polityką gospodarczą PiS-u, i zamiast wykorzystywać ten dobry czas - ograniczać mocniej deficyt, oni zwiększali wydatki budżetu. To była nie tylko moja krytyka, ale i całej Rady Polityki Pieniężnej.

Przyzna pan jednak, że do czasu reformy emerytalnej źle się pan o Platformie nie wypowiadał.
Ja nie formułuję blankietowych ocen o poszczególnych partiach, lecz odnoszę się do konkretnych ruchów. Jeśli chodzi o okres po 2007 roku, to gdzieś do połowy zeszłego roku, nie wypowiadałem mocno krytycznych opinii pod adresem polityki gospodarczej tej koalicji, bo nie widziałem większych zagrożeń. Poza tym uznawałem argument, że śmielsze próby reform trafiłyby na weto poprzedniego prezydenta. Uznawałem, że w takiej sytuacji nie ma pola manewru. Ale to się zmieniło. Tragiczny wypadek i wybór Bronisława Komorowskiego na prezydenta zmienił sytuację. Nie wystarczyło już mówić, że my nie możemy. Poza tym pojawiły się też pewne fakty, których nie było wcześniej. Wskazywały one na to, że pod względem polityki gospodarczej Platforma zbliża się do opozycji.

O jakich faktach pan mówi?
Najpierw była to próba przejęcia banku prywatnego przez bank państwowy (PKO BP). Rozszerzania własności państwowej w kraju, który ma tyle jeszcze do sprywatyzowania byłoby krokiem wstecz. Po drugie fuzja dwóch państwowych przedsiębiorstw energetycznych. Została ona jednak szczęśliwie zablokowana przez UOKiK, ale mimo merytorycznej krytyki rząd przy tym pomyśle trwa. I wreszcie po trzecie, największa sprawa, to decyzja o demontażu II filaru w systemie emerytalnym.

Te posunięcia były szkodliwe dla gospodarki, poza tym były one uzasadniane w błędny sposób, na przykład, że kryzys jakoby spowodował, że teraz własność państwowa jest bardziej uzasadniona. Nie znam żadnego dowodu na poparcie tej tezy. Te trzy ruchy były nie tylko szkodliwe dla gospodarki, nie tylko szkodliwe dla świadomości ekonomicznej społeczeństwa, ale - jak myślę - były one szkodliwe dla samej PO. Jak można zwiększać poparcie dla siebie, jeśli przybliża się swój programowy wizerunek do głównych konkurentów?

Jeśli zatem nie PO, to kto?
To zależy od wyborców. W demokracji potrzebne są merytoryczne oceny tego co politycy robią, bez względu na to skąd są. A wyborcy na podstawie tych sygnałów muszą podjąć decyzję i mają dylematy. Ale to nie PiS wpędza PO w dylematy, to PO wpędza ludzi w dylematy.

Premier Tusk mówi, że alternatywą jest Jarosław Kaczyński, który chodzi po sklepie i straszy Polaków drogim cukrem.
Nie będę komentować marketingu partyjnego. Od tego jest aż za dużo specjalistów. Np. od pytania czy chodzić do Biedronki, czy do Żabki.

A pan gdzie robi zakupy?
W okolicznych sklepach. Mieszkam na Targówku, w Warszawie, mam zaprzyjaźnione małe sklepy, chodzę czasami na bazar. Nigdy się nie gorszyłem, że w środku Warszawy był bazar. Cenię kontakt z ludźmi, którzy ciężko pracują. Ja takich ludzi lubię i szanuję. To z ich pieniędzy opłacane są zasiłki dla tych, którzy nie pracują, a mogliby pracować.

Czy to oznacza, że jest szansa na powstanie nowej, liberalnej partii, na czele z prof. Leszkiem Balcerowiczem?
Nie mam takich planów. W ramach społeczeństwa obywatelskiego w Polsce są silne ruchy roszczeniowe, a ja próbuję budować silniejszy prąd rozwojowy, antyroszczeniowy, który jest w Polsce słaby. Chodzi o to, że jeśli człowiek może pracować, to powinien pracować i żyć z pracy a nie z zasiłków.

Po wojnie o OFE zyskał pan duże poparcie w społeczeństwie, w którym jeszcze niedawno pojawiało się hasło "Balcerowicz musi odejść". To poważny kapitał.
To zaczęło się już wcześniej. Ale rzeczywiście dostrzegam również na ulicy, że ludzie, którzy trochę zainteresowali się sprawą OFE zwykle popierają moje stanowisko. Takich ludzi jest wielu. Ważne, aby oni się nie rozeszli.

Rafał Cieśla
Piotr Talaga

Leszek Balcerowicz (ur. 19 stycznia 1947 w Lipnie) - polski ekonomista (doktor habilitowany nauk ekonomicznych) i polityk, kawaler Orderu Orła Białego, wicepremier i minister finansów w trzech rządach, były prezes NBP, poseł na Sejm III kadencji, były przewodniczący Unii Wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski