Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Wesołowskiego: Trybunał w Watykanie wyda pierwszy wyrok w sprawie pedofilii

Agnieszka Świderska
W sobotę w Watykanie miał ruszyć proces byłego nuncjusza apostolskiego i arcybiskupa Józefa Wesołowskiego oskarżonego o pedofilię i posiadanie materiałów z pornografią dziecięcą. To pierwszy w historii proces w sprawie pedofilii przed Trybunałem Państwa Watykańskiego. Po raz pierwszy również tak wysoki dostojnik kościelny odpowie przed świeckim sądem. Proces został jednak odroczony, bo Józef Wesołowski trafił do szpitala i znalazł się na oddziale intensywnej terapii.

Skandal z byłym arcybiskupem w roli głównej wybuchł w sierpniu 2013 roku. Ale akt oskarżenia obejmuje okres od 2008 roku - przez pięć lat Wesołowski pełniący wtedy funkcję nuncjusza apostolskiego na Dominikanie miał wykorzystywać seksualnie chłopców. Drugi zarzut to posiadanie pornografii dziecięcej aż do momentu jego aresztowania we wrześniu 2014 roku. Oskarżonemu byłemu arcybiskupowi grozi do 7 lat więzienia. Pierwsza rozprawa odbędzie się z udziałem dziennikarzy. O tym, czy kolejne również będą jawne, zadecyduje już sąd.

Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zainicjowane przez papieża Franciszka zmiany watykańskiego kodeksu karnego. Zaostrzono kary za pedofilię i posiadanie materiałów z dziecięcą pornografią. Watykan zobowiązał się także publicznie ścigać wszystkich swoich pracowników i funkcjonariuszy, bez względu na rangę i miejsce popełnienia przestępstwa. Były nuncjusz będzie pierwszym hierarchą sądzonym na podstawie znowelizowanego kodeksu.

Tymczasem w czerwcu papież ogłosił powołanie specjalnego trybunału dla biskupów, który osądzi tych, którzy tuszowali bądź lekceważyli doniesienia o przypadkach pedofilii wśród swoich księży. Jak duża może być skala tych przestępstw tylko w Polsce? Według prof. Józefa Baniaka, socjologa religii z UAM, w kraju doszło do około 200 aktów pedofilii ze strony duchownych. Przerywa milczenie Kościół, przerywają też ofiary pedofilów w sutannie.

Zrobiła to między innymi ofiara księdza Waldemara B., byłego proboszcza z Wysokiej. Jeszcze jako proboszcz jednej z bydgoskich parafii przez trzy lata miał molestować chłopca, z którego rodziną się przyjaźnił. Za molestowanie seksualne 9-latka i robienie mu pornograficznych zdjęć duchowny został skazany na karę trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności.

Najgłośniejszą jednak ofiarą księdza pedofila był Marcin K., który w 2013 roku wytoczył proces diecezji kołobrzeskiej i parafii, domagając się 200 tys. złotych odszkodowania za krzywdę, której doznał jako 12-latek. Prawdę o tym ujawnił dopiero po latach. W tym roku w procesie doszło do ugody, a Marcin K. wycofał pozew.

- Zawarta ugoda nie mówi o uznaniu odpowiedzialności kurii i parafii, ale o chrześcijańskim geście pomocy, którym są pieniądze przeznaczone na pokrycie kosztów terapii, jaką przeszedł Marcin K. - mówi adwokat Krzysztof Wyrwa, który reprezentował kurię w tym procesie.

Dlaczego kuria nie poczuwa się do odpowiedzialności za księdza pedofila?

- O tym, że Marcin K. był molestowany, wiedziała jego matka, wiedziała szkoła, ale nie wiedział Kościół. Biskup dowiedział się jako ostatni i on doradził Marcinowi K.: Idź do prokuratury. Nie było więc sytuacji, w której mógłby on zarzucić kurii "wiedzieliście i nic z tym nie zrobiliście" - mówi adwokat.

Krzysztof Wyrwa podkreśla zachowanie biskupa Edwarda Dajczaka w tej sprawie.

- Już na samym początku wydał dekret zawieszający tego kapłana, nakazał podjęcie mu terapii oraz wszczął procedurę, która ostatecznie doprowadziła do wydalenia go ze stanu duchownego - mówi Krzysztof Wyrwa. - Tak powinien w podobnej sytuacji zachować się każdy biskup. To, czy się tak zachowują, to odrębny temat.

Sprawy pedofilów w sutannie to nie są przypadki tylko ostatnich lat. W 2002 roku Mikołaj S., były administrator parafii w miejscowości Kotłów (powiat ostrzeszowski) został zatrzymany w związku z głośną aferą pedofilską na Dworcu Centralnym. W 2005 roku warszawski sąd skazał go na rok więzienia.

Tymczasem niedawno prokuratorskie zarzuty usłyszał ksiądz Janusz Ś., proboszcz z Otorowa pod Szamotułami, który miał rozpijać i molestować małoletniego ministranta. Ksiądz za zgodą kurii przebywa obecnie na urlopie. Ta zapewnia, że nic nie wiedziała o zarzutach wobec niego. Rzecznik kurii zaznaczył jednak, że jeżeli się potwierdzą, nie będzie mógł on wykonywać żadnych zadań duszpasterskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski