Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Koralewski: Szukam niepozowanych przejawów naszego człowieczeństwa

Cyprian Łakomy
Michał Koralewski: Szukam niepozowanych przejawów naszego człowieczeństwa [ROZMOWA]
Michał Koralewski: Szukam niepozowanych przejawów naszego człowieczeństwa [ROZMOWA] Michał Koralewski
Z pierwotnego przejawu przekory, zdjęcia robione komórką stały się dla niego narzędziem sukcesu. Michał Koralewski z Koziegłów koło Poznania wygrał przed tygodniem światowy konkurs iPhone Photography Awards.

Od jak dawna robi Pan zdjęcia? I skąd decyzja, by fotografować telefonem?
Zdjęcia robię od zawsze, a przynajmniej pierwsze wspomnienia związane z fotografią mam z wczesnego dzieciństwa, gdy jako kilkuletni smyk prześwietlałem rolki filmów w Smienie 8m. Podejrzewam jednak, że pytanie dotyczy fotografii mobilnej: swoją przygodę z nią zacząłem na przełomie 2009 i 2010 roku wraz z zakupem pierwszego smartfona. Na dzisiejsze warunki było to bardzo niedoskonałe narzędzie, ale było takim powiewem świeżości w fotografii, którą się zajmowałem. Wtedy zdjęcia ze smartfona były formą przekory i odskoczni od codziennej pracy, dzisiaj tę decyzję uzasadnia poręczność urządzenia oraz szybkość i dyskrecja działania. To aparat, który zawsze mam pod ręką.

Zobacz też:

Fotografuje Pan w różnych miejscach - na Pana instagramie widziałem kadry pochodzące zarówno z Poznania i okolic, Wrocławia czy w końcu Warszawy. Skoro nie miejsce jest najważniejszym impulsem, to co decyduje, że naciska Pan przycisk "zrób zdjęcie" w telefonie?Fotografuję głównie na ulicy. Szukam ciekawego kadru, miejsca lub chwili, która przyciągnie moją uwagę. To może być gra świateł i cieni, odbicie rowerzysty w kałuży, zatrzymanie się zakochanych w tłumie przechodniów, zamyślenie na twarzy starszego mężczyzny, samotna kobieta na ławce w parku, spieszący się biznesmen z rozwianym krawatem. Staram się odnajdywać na ulicach takie drobne, niepozowane przejawy naszego człowieczeństwa, naszych zachowań i wzajemnych relacji. To prawda, że wśród moich zdjęć można znaleźć takie z Wrocławia, Warszawy, Berlina czy innych miast, ale to Poznań jest moim ulubionym miejscem i zdecydowanie przeważają u mnie klimaty poznańskie.

Korzysta Pan z opcji obróbki, filtrów i innych dobrodziejstw, które oferują iPhone'y, czy stawia raczej na surowy, bezpośredni zapis?Wszystko zależy od tego, co chcę pokazać na zdjęciu. W przypadku fotografii ulicznej stawiam na realizm i szczerość obrazu. Kadr musi się sam obronić, a jeśli nie uda mi się uchwycić niczego wartego uwagi, to nie pomogą nawet najlepsze filtry. Zwykle ograniczam się tylko do kadrowania i konwersji do czerni i bieli. Raz po raz pozwalam sobie na odstępstwa od tej reguły i eksperymenty z kolażem, podwójną ekspozycją i bardziej zaawansowaną edycją fotografii. Taka zabawa kolorami i teksturami, choć stosuję ją coraz rzadziej, daje mi dużo radości i uzmysławia, jak potężnym narzędziem może być współczesny smartfon.
Dlaczego zdecydował się Pan wziąć udział w konkursie iPhone Photography Award? Długo się Pan zastanawiał?
Rywalizacja jest nieodłącznym elementem życia, dzięki niej zdobywamy motywację do dalszego rozwoju. A im bardziej prestiżowa rywalizacja, tym silniejsza motywacja. iPhone Photography Awards należy do największych i najważniejszych światowych konkursów fotografii mobilnej. Co roku biorą w nim udział tysiące fotografów z całego świata. Organizatorzy wspominali, że w tym roku przyszły zgłoszenia z ponad 120 krajów. Ja od trzech lat próbuję swoich sił w tym konkursie i na pewno - pomimo tegorocznej wygranej - nie poprzestanę na tym, bo to fajny sposób na sprawdzenie samego siebie i na poznanie wielu znakomitych fotografów z całego świata.

Jak zareagował Pan, gdy dowiedział się o zwycięstwie?
Byłem tym bardzo zaskoczony! Gdy odbierałem telefon od organizatorów, sądziłem, że wygrałem jedną z konkursowych kategorii. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że wygrałem cały konkurs i zdobyłem główną nagrodę. To było dla mnie ogromne zaskoczenie i wielka satysfakcja.

O bohaterze swojego zwycięskiego zdjęcia powiedział Pan, że jego twarz była jak otwarta książka. Często spotyka Pan na swojej drodze takich ludzi, czy to są raczej rzadkie sytuacje?Warszawski akordeonista miał bardzo wyrazistą twarz, ale podobnych ujęć nie ma zbyt wiele wśród moich zdjęć. Ja nie jestem portrecistą, zwykle nie skupiam się na samej twarzy, a raczej na całej postaci ludzkiej i staram się sfotografować ją w pewnym kontekście - w grze świateł i cieni, w interesującej sytuacji czy też jako dopełnienie kompozycji. Postacie na tych zdjęciach stanowią element całości. Mimo że prawie codziennie mijam na ulicy ludzi o charakterystycznym wyglądzie, to wciąż brak mi śmiałości, żeby zrobić im zdjęcia portretowe. To dla mnie spore wyzwanie ale kto wie, może kiedyś znajdę w sobie wystarczająco dużo odwagi, żeby zająć się właśnie ulicznymi portretami.

Czy zwycięstwo w konkursie to pojedyncza przygoda, czy zdarzenie, które stało się dla Pana jakimś nowym impulsem do kolejnych działań?To nie był pierwszy międzynarodowy konkurs, w którym moje zdjęcia zyskały uznanie jury. W ciągu kilku ostatnich lat trochę się tego uzbierało: MIRA Mobile Prize, dwie edycje Mobile Photography Awards, Shadow Stories: The art of mobile black and white, dwie edycje Talking Eye i kilka innych, mniejszych konkursów. W IPP Awards brałem udział po raz trzeci, ale to pierwsze moje tak duże zwycięstwo. Na pewno nadal będę próbował swoich sił w tego typu zawodach, bo to zawsze jest duża motywacja i impuls do dalszego rozwoju. Ale nie jest to cel sam w sobie. Fotografowanie daje mi dużo radości i wewnętrznego spokoju i to liczy się dla mnie najbardziej. Wyróżnienia i nagrody to tylko wisienka na torcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski