Leszek Sobieski pracę w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego rozpoczął w maju 2006 roku. Był już wtedy właścicielem kancelarii radcy prawnego. Szybko znalazł kolejną posadę. Został zatrudniony na stanowisku radcy prawnego w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gnieźnie, nad którym Urząd Marszałkowski sprawuje nadzór. Wtedy jeszcze Sobieski nie piastował stanowiska, które dawałoby mu bezpośrednie zwierzchnictwo nad gnieźnieńską "Dziekanką".
Zmieniło się to w lipcu 2013 roku, kiedy Leszek Sobieski został dyrektorem Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Zrezygnował wtedy z zatrudnienia w "Dziekance", ale nie z pracy dla szpitala. Okazało się bowiem, że urzędnik Sobieski nadal pojawia się na rozprawach jako pełnomocnik gnieźnieńskiej lecznicy.
- "Dziekanka" była klientem mojej kancelarii, zanim podjąłem obowiązki dyrektora w Departamencie Zdrowia - przyznaje Leszek Sobieski. - Obecnie jestem jej pełnomocnikiem w dwóch sprawach: o odszkodowanie i zadośćuczynienie z rodziną pacjenta oraz w sprawie z NFZ o zapłatę za nadwykonania.
Leszek Sobieski nie widzi nieprawidłowości ani konfliktu interesów w tej sytuacji. A wręcz przeciwnie.
- W obu sprawach działam na korzyść szpitala, nie pobieram za to wynagrodzenia, szpital nie ponosi żadnych kosztów z racji moich działań - tłumaczy Leszek Sobieski i na dowód pokazuje ustawę z dnia 21 listopada 2008 roku o pracownikach samorządowych. Zakreślił w niej art. 30, w którym czytamy: "Pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych (…) oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy". - Ja tu żadnej sprzeczności nie widzę - powtarza Sobieski. - Pracuję dla szpitala tylko za koszty zastępstwa procesowego, które otrzymam jedynie w przypadku wygranej sprawy. Kosztów tych na pewno nie poniesie szpital.
Dyrektor departamentu zdrowia przyznaje, że nie poinformował marszałka o sprawie, w której jest pełnomocnikiem "Dziekanki".
- Nie zrobiłem tego, bo prowadzę tę sprawę w ramach mojej działalności gospodarczej, o której marszałek posiada wiedzę z racji zgłoszenia, którego dokonałem przy zawieraniu umowy o pracę - mówi Sobieski. - Wszystko, co robię, jest jawne, swoje dochody ujawniam w oświadczeniu majątkowym. Działam zgodnie z prawem.
Zgadza się z nim dyrektor "Dziekanki", która jest zadowolona ze współpracy z Leszkiem Sobieskim zarówno w roli pełnomocnika szpitala, jak i dyrektora departamentu.
- W szpitalu zatrudniam dwóch prawników, ale oni mają dużo pracy, żaden z nich nie pracuje na pełen etat - tłumaczy Barbara Trafarska, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gnieźnie. - Gdy Leszek Sobieski został dyrektorem i zrezygnował z pracy w szpitalu, była to dla nas duża strata.
Nieprawidłowości w tej sytuacji nie dostrzega też bezpośredni przełożony dyrektora departamentu zdrowia.
- To jest czysta sytuacja, przepisy są tutaj przestrzegane - mówi Leszek Wojtasiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego.
Innego zdania jest były wojewoda wielkopolski.
- To jest sytuacja nieprawidłowa, która może stwarzać możliwości do nadużyć - mówi obecny poseł Tadeusz Dziuba. - Nie rozumiem, dlaczego zgodzili się na to ci, którzy go powoływali na tak strategicznie ważne stanowisko. Sam nigdy bym nie tolerował tak niejasnej sytuacji w urzędzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?