Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patrycja Wyciszkiewicz: Poziom biegania się nie obniżył, tylko Afryka przystąpiła do ofensywy!

Radosław Patroniak
Przed rokiem Patrycja Wyciszkiewicz została laureatką naszego Plebiscytu na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski
Przed rokiem Patrycja Wyciszkiewicz została laureatką naszego Plebiscytu na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski Fot. Paweł Miecznik
Rozmowa z Patrycją Wyciszkiewicz, 21-letnią biegaczką na 400 m, zawodniczką Olimpii Poznań, mistrzynią Europy juniorek sprzed dwóch lat z włoskiego Rieti.

Znany poznański propagator biegów masowych, Janusz Grzeszczuk, zwrócił mi uwagę że jest Pani pierwszą sportsmenką z Wielkopolski, która zapewniła sobie już paszport olimpijski, w dodatku bez osobistego udziału. Czy to prawda?
Tak można powiedzieć, bo ze względu na kontuzję nie pojechałam w maju na MŚ sztafet do Nassau na Bahamach, ale koleżanki z reprezentacji nie sprawiły zawodu i wywalczyły kwalifikację olimpijską. Wprawdzie pełną sprawność nogi po zapaleniu ostrogi piętowej odzyskałam po sześciu miesiącach w połowie kwietnia, ale było już za późno na to, by przygotować się do startu w tak poważnych zawodach. Piąte miejsce naszej sztafety z czasem 3:31 to nie był szczyt marzeń, bo przed rokiem ze mną w składzie, pobiegłyśmy trzy sekundy szybciej, ale nie ma co narzekać, bo inne sztafety nie zdobyły przepustki do Rio de Janeiro. Jak tam pojadę, to będą to moje drugie igrzyska.

Poprzedni sezon nie był już dla Pani tak udany jak ten, w którym zdobyła Pani złoty medal ME juniorów i ustanowiła rekord życiowy w biegu na jedno okrążenie – 51,56. To powód do zmartwienia?
Mam swoje ambicje i chciałabym, żeby każdy sezon był lepszy od poprzedniego. Może rzeczywiście w minionym roku biegałam trochę gorzej, ale trzeba pamiętać, że przez wcześniejsze trzy lata tak mocno się poprawiałam, że organizm miało prawo się zbuntować. Poza tym mój rekord życiowy jest mocno wyśrubowany. Nie twierdzę, że nie do pobicia. ale wtedy w Rieti wszystko dopisało – pogoda, forma i sprawy prywatne. Nie zawsze jest tak dobrze.

Jaki start będzie dla Pani najważniejszy w tym sezonie?
W pierwszej połowie lipca wystąpię na młodzieżowych ME w Tallinie, gdzie już kiedyś zdobyłam medal. Aktualnie mam czwarty wynik wśród zawodniczek do lat 23 w Europie, więc marzenia o podium są jak najbardziej uzasadnione. Byłabym jeszcze większą optymistką, gdybym normalnie przepracowała okres przygotowawczy. Mój trener, Edward Motyl pociesza mnie jednak, że po każdym treningu stoper zatrzymuje się nieco szybciej, więc nie ma co też już rozpamiętywać tych perypetii z kontuzją.

Wspomniany Janusz Grzeszczuk zauważył też, że poziom biegania w Europie i Polsce w ostatnich latach się obniżył, co według niego jest spowodowane brakiem fachowców od treningu?

Z drugą częścią tej tezy zgadzam się, bo rzeczywiście w naszym kraju kadra trenerska jest zaawansowana wiekowo. Brakuje szkoleniowców w średnim wieku i można się niepokoić, kto będzie prowadził zdolnych zawodników za 20-30 lat. Natomiast z pierwszą częścią się nie zgadzam, bo kiedyś biegacze z Afryki nie mieli wiedzy, odżywek i warunków do profesjonalnego treningu. Nie przyjeżdżali też tak masowo do Europy. Oni zawsze mieli potencjał, ale nie zawsze byli tak poważną konkurencją dla białych jak obecnie.

Dlatego pewnie też Pani i koleżanki z bieżni nie mają jeszcze statusu gwiazd, tak jak Paweł Najdek czy Anita Włodarczyk...
Polska lekkoatletyka opiera się na konkurencjach rzutowych. Biegacze już nie są tak rozpoznawalni, co wiąże się nie tylko z pozycją w światowych rankingach, ale również małym zainteresowaniem społeczeństwa całą dyscypliną. U nas króluje piłka nożna, a nasz związek nie robi nic, by ten stan rzeczy zmienić.

Czy łatwo jest Pani połączyć karierę sportowca ze studiami na Uniwersytecie Ekonomicznym?
Kończę drugi rok na Wydziale Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych i na kierunku gospodarka turystyczna. Bez życzliwego nastawienia władz pewnie moje studiowanie w trybie dziennym nie byłoby możliwe, ale z drugiej strony nie dostaję zaliczeń za samo nazwisko. Dla mnie uczelnia to taka polisa ubezpieczeniowa na przyszłość.

Reprezentuje Pani barwy Olimpii Poznań, klubu który nie jest ostatnio na fali wznoszącej....

Osobiście nie narzekam na klub i sekcję biegową, choć jak w każdym polskim klubie nikomu się nie przelewa. Przeprowadzki nie biorę jednak pod uwagę, bo reprezentuję Olimpię od 10 lat i czuję się z nią emocjonalnie związana.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski