Hałas mógłby być bardziej znośny

Czytaj komentowany tekst: Stary Rynek: Jarmarki będą cichsze i bardziej kulturalne

Nadal pamiętam obrazki sprzed pięciu lat, gdy kibole w amoku uszkodzili pręgierz i bogu ducha winną Prozerpinę. To był 2010 r. i od tego mniej więcej czasu Stary Rynek zaczął schodzić na psy, oferując coraz bardziej podrzędne rozrywki, począwszy od słynnych na cały kraj klubów go-go, przez skłot, a skończywszy na pijalniach wódki, gdzie tani alkohol leje się strumieniami.

Być może to za mocne słowo, ale miejsce, które podobnie jak w przypadku Wrocławia czy Krakowa, powinno uchodzić za reprezentacyjne, coraz bardziej przypominało kloakę. Mamy połowę roku 2015 i choć nadal nie jest dobrze, to w końcu powoli udaje się ujarzmiać przestrzeń mającą służyć mieszkańcom i turystom. Załatwiono już sprawę ogródków, a teraz nadeszła pora na uporządkowanie imprez odbywających się na Starym Rynku, bo rację mają radni osiedlowi, przekonując iż idea części plenerowych wydarzeń mocno się wypaczyła.

Jarmark Świętojański rozpoczynający się w sobotę rzeczywiście odszedł od swoich korzeni serwując mydło i powidło. Nie wiem czy postulat dotyczący narzucania podawanych potraw i sprzedawanych produktów jest trafny, bowiem trudno zmuszać ludzi do kupienia ekologicznego sera za 60 zł, jeśli stać ich wyłącznie na zakupy w dyskoncie. Ale już podniesienie problemu hałasu z pewnością wyjdzie na dobre nie tylko mieszkańcom. Choć gdyby najpierw załatwić sprawę pijalni i klubów ze striptizem, to nawet on byłby nieco bardziej znośny.