Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Deweloper wspierający piłkarzy Warty przegrał w sądzie

Łukasz Cieśla
Firma deweloperska wspierająca piłkarzy Warty Poznań przegrała wczoraj spór ze swoją byłą klientką. Wyrok wydany przez Sąd Apelacyjny jest prawomocny.

Poznańska "apelacja" zajęła się sprawą po odwołaniu dewelopera od wyroku sądu pierwszej instancji. Tamto orzeczenie także było niekorzystne dla firmy. Wczoraj Sąd Apelacyjny potwierdził, że Jolancie Ay, byłej klientce, należy się do 191 tys. zł. Dlaczego?

Przeczytaj także: Prezes Jakub P. i jego sądowe sprawy
Jolanta Ay wpłaciła w całości kwotę, za którą miała stać się właścicielką domu w Czapurach koło Poznania. Deweloper w 2007 r. zerwał z nią jednak umowę i sprzedał dom innej osobie za 520 tys. zł., czyli za dużą wyższą kwotę, niż zapłaciła Ay. Wyższa cena była efektem boomu na rynku mieszkaniowym. Wysokość zapłaty, jaką sąd przyznał wczoraj Jolancie Ay, jest różnicą pomiędzy 520 tys. zł., a kwotą, jaką na inwestycję w Czapurach wydała kobieta.

- Co prawda deweloper zwrócił pani Ay cały jej wkład powiększony o niewielką karę umowną, ale to nie zamykało drogi do wystąpienia o większą kwotę. Bo moja klientka, podobnie jak firma, także mogła zarobić na sprzedaży domu - podkreśla radca prawny Tomasz Wierzowiecki, pełnomocnik Jolanty Ay. - Ponadto Sąd Apelacyjny przyznał nam rację, że zapisy stosowane przez dewelopera w umowie z klientką były niedozwolone. Chodziło o stwierdzenie, że po zerwaniu umowy przez firmę, klient nie może domagać się większych pieniędzy niż wysokość wkładu oraz niewielkiej kary umownej.

Jolanta Ay podkreśla, że powodem zerwania z nią umowy był spór o brak wentylacji w toalecie kupowanego przez nią domu. Twierdzi, że gdy zwróciła na to uwagę Jakubowi P., prezesowi firmy deweloperskiej, ten miał odpowiedzieć, że dom jest jego i wentylacja będzie tam, gdzie on chce. Niebawem Jakub P. j jego współpracownicy wynieśli rzeczy Jolanty Ay z domu i kazali jej opuścić lokal.

Do incydentu doszło latem 2007 r. Postępowanie karne w tej sprawie zostało umorzone. Bo z formalnego punktu widzenia Jolanta Ay, choć za dom w całości zapłaciła, nie była jego właścicielką. Przed "wyproszeniem" jej z domu, deweloper nie podpisał z nią aktu notarialnego w sprawie sprzedaży.

- Organów ścigania nie interesował mój kłopot, ale dziś, po czterech latach walki o sprawiedliwość, wróciła mi wiara w ludzi i w prawo - cieszyła się po wyroku Jolanta Ay.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski