Jak mówi Błażej Daracz, rzecznik Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji jeszcze tylko nad Rusałką pozostaje do dokończenia budowa restauracji. – Jednak powinna zostać ona już wkrótce otwarta – dodaje.
W tym roku na części poznańskich jezior widać coś w rodzaju kożucha. – Nie ma się czego obawiać – wyjaśnia Leszek Kurek, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Zawiesina pływająca na tafli to liście, ewentualnie kwiaty rośliny rdestnicy kędzierzawej.
– Z daleka może wygląda ona nieciekawie, ale jest bardzo pożyteczna i niegroźna – dodaje dyrektor ochrony środowiska. Dzięki niej nie mogą się w wodzie rozwijać sinice, których kwitnienie powodowało, że trzeba było z uwagi na bezpieczeństwo pływających, zamykać kąpieliska. Rdestnica rośnie głównie tam gdzie jest płytsza woda. Do listopada będzie regularnie... koszona.
– Pojawiła się samoistnie, ale powinna przynieść wiele dobrego naszym jeziorom – stwierdza Agnieszka Budzyńska zajmująca się ochroną wód na UAM.
Jak zapowiada Leszek Kurek, tam gdzie jest rdestnica zamontowane zostaną specjalne tablice informacje, z których będzie można się dowiedzieć jaki wpływ na wodę ma ta roślina.
Jego zastępca - Piotr Szczepanowski dodaje, że od lat stan wody w poznańskich jeziorach się poprawia. Jako przykład podaje Strzeszynek, gdzie z roku na rok są coraz lepsze warunki do wypoczynku w wodzie. Wciąż czynione są działania by powstrzymać tam rozwój fosforanów. Podobnie jest w Rusałce.
Największym problemem są za zwyczaj bakterie, które do wody dostają się przez działanie ludzi. – Trzeba pamiętać, że to właśnie my, wypoczywający przyczyniamy się do tego, że zdarza się, iż niektóre z kąpielisk trzeba zamknąć w sezonie – mówi Leszek Kurek. – Muszę to powiedzieć, ale jak ktoś chce zrobić kupę to może skorzystać z sanitariatu, a nie w tym celu wchodzić do wody – apeluje.
Z tego powodu fundacja Familijny Poznań wyremontowała nad Rusałką bezpłatne ubikacje. Natomiast przenośne są ustawiane przez Lasy Poznańskie na drugim brzegu jeziora. – Tam gdzie jest tzw. dzika plaża – wyjaśnia Henryk Borowski z Zakładu Lasów Poznańskich.
Ratownicy na poznańskich kąpieliskach mają dyżurować od 10 do 18. W zeszłym roku musieli ono interweniować 100 razy. Na szczęście nikt się nie utopił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?