Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosztowne rządy posłów. Sprawdź, ile wydali na pensje, paliwo, taksówki i kwiaty

Piotr Rąpalski
Józef Lassota (PO, Kraków). Rozmowy telefoniczne: 13 806 zł.
Józef Lassota (PO, Kraków). Rozmowy telefoniczne: 13 806 zł. fot. Anna Kaczmarz
Każdy z 41 małopolskich posłów na działanie swojego biura dostaje prawie 146 tys. zł rocznie. Trzech z nich: Wojtkiewicz, Bobowska, Naimski wyjeździli maksymalny limit na paliwo - 35 tys. zł

Sprawdziliśmy ile małopolscy posłowie wydają publicznych pieniędzy na funkcjonowanie swoich biur. Na pensje, najem lokali, rozmowy telefoniczne, podróże, paliwo, materiały biurowe, a do tego taksówki, kwiaty i catering. Dostają na to wszystko rocznie 145,8 tys. zł z budżetu państwa. Mogą wydać jednak, więcej - to co "zaoszczędzili" w roku wcześniejszym.

Według rozliczeń finansowych, na prowadzenie biur w 2014 roku najwięcej wydał poseł PO z Podhala Andrzej Gut Mostowy - 160 tys. zł.

- Jestem jedynym posłem PO z Podhala i zależy mi na kontakcie z mieszkańcami w całym regionie, stąd prowadzę trzy biura: w Zakopanem, Nowym Targu i Szczawnicy - mówi Gut Mostowy. - Zatrudniam w nich cztery osoby na umowy o pracę oraz kilku współpracowników, ekspertów, stąd koszty. Pensje dla moich pracowników to znaczna większość wszystkich wydatków - tłumaczy.

Drugi w kolejności jest poseł PiS z Proszowic Włodzimierz Bernacki - z kwotą przekraczającą 158 tys. zł. Na trzecim miejscu przedstawiciel Sądecczyzny Marian Cycoń z PO. Wydał łącznie ok. 157 tys. zł, ale mógł więcej - miał największą pulę nagromadzonych środków ze wszystkich małopolskich parlamentarzystów - aż 191 tys. zł.

Pracownicy i biuro

Jeśli chodzi o wydatki na pracowników, przoduje poseł z Krakowa Łukasz Gibała (niezrzeszony). Za pensje (umowy o pracę) zapłacił prawie 116 tys. zł.

- Wolę wydać na ludzi, fachowców, którzy pomagają mi np. przygotowywać nowe projekty ustaw, niż na paliwo, taksówki, czy telefony - tłumaczy poseł Gibała. - Ograniczam zatrudnianie na umowy o dzieło czy zlecenie, bo ludzie mają wtedy problem, np. z braniem kredytów - dodaje. I faktycznie, takich umów nie zawierał. W jego biurze pracują cztery osoby.

Zapewnia, że pracy biura nie łączy z działalnością w Krakowie, gdzie po przegranej w wyborach na prezydenta miasta ciągle prowadzi kampanię, wytykając błędy rządzącemu prezydentowi Jackowi Majchrowskiemu. Robi to jednak w ramach osobnego stowarzyszenia "Logiczna alternatywa".

Drugi, jeśli chodzi o wydatki na pensje, jest poseł Gut Mostowy z kwotą 108 tys. zł, a trzeci Bernacki - 88,2 tys. zł.
Ale posłowie zatrudniają też osoby dorywczo, na zlecenie lub umowy o dzieło. W tym przypadku liderem jest Robert Wardzała, żużlowiec i poseł PO z Tarnowa. Wydał ponad 61 tys. zł i ani grosza na umowy o pracę.

Przekonuje, że pracownicy jego biura - a jest ich trzech - sami chcieli być zatrudnieni na umowę o dzieło. - Mają własną działalność lub etat w innym miejscu i nie chcieli z tego rezygnować - tłumaczy Wardzała.

Druga w tej kategorii posłanka Elżbieta Achinger (PO) zleciła prace za ponad 42 tys. zł, ale na etatowych pracowników wydała już 25 tys. zł.

Posłowie wynajmują też dla swoich biur lokale. Tam powinni m.in. pełnić dyżury dla obywateli. Większość zapłaciła za czynsz w minionym roku od kilkunastu do około 27 tys. zł. Rekordziści wydali jednak więcej.

Przoduje lider Polski Razem, poseł z Krakowa Jarosław Gowin, z kwotą przekraczającą 41 tys. zł. Drugi jest młody poseł PiS Jan Ziobro (36,8 tys. zł), a następny jego partyjny kolega Bernacki (34,1 tys. zł).

Ale sam lokal i pracownicy posłowi nie wystarczą. Trzeba kupić papier, długopisy, segregatory itp. - materiały biurowe - a do tego prasę, aby poseł wiedział, co o nim piszą. Trzeba także kupić środki czystości.

Na to najwięcej wydali posłowie partii PiS: Arkadiusz Mularczyk z Sądecczyzny (21,6 tys. zł), pochodząca z Nowego Targu Anna Paluch (21,2 tys. zł) i Michał Wojtkiewicz z Tarnowskiego (17 tys. zł).

Telefony i podróże

Posłowie i ich pracownicy sporo rozmawiają też przez telefony na koszt podatnika, stacjonarne i komórkowe. Najbardziej rozgadane jest biuro posła PO Józefa Lassoty z Krakowa. Zapłacił on za połączenia 13,8 tys. zł. Drugi "gaduła" to Mularczyk z PiS z kwotą 13,3 tys. zł. A trzeci, znów krakowianin, Jarosław Gowin - 11,4 tys. zł.

- Telefon to dziś podstawowe narzędzie pracy posła. Nie jestem jednak gadułą, nie nadużywam go, nie wykorzystuję do celów prywatnych. Wiem, że to z pieniędzy podatnika - twierdzi poseł Lassota. On i jego dwóch pracowników mają po jednym telefonie służbowym. Jest też czwarty, dostępny ogólnie w biurze.

A jeśli poseł nie może się dodzwonić, chce załatwić sprawę na miejcu lub pokazać się wyborcom poza transmisjami telewizyjnymi z Sejmu - wsiada w samochód. Pod względem wydawania pieniędzy na przejazdy i paliwo na pierwszym miejscu uplasowało się aż trzech posłów: Wojtkiewicz, Joanna Bobowska (PO) oraz Piotr Naimski (PiS) - wyjeździli po tyle samo - 35 103 zł i 6 groszy. Skąd taka zbieżność? Parlamentarzyści mają limit wydatków na przejazdy i właśnie tyle on wynosi. Możliwe, że tych troje wyjeździło więcej, ale już za własne pieniądze.

Drugi w tej kategorii jest poseł PO Jerzy Fedorowicz z Krakowa - 35 tys. zł, a trzecim królem szos poseł Andrzej Czerwiński, również z PO. Wydał 34,9 tys. zł.

Większość parlamentarzystów nie korzysta z taksówek, choć mogą za nie płacić z funduszy biura. Tylko kilku wydało zaledwie od kilkunastu do kilkuset złotych na takie przejazdy. Jedynie Barbara Bubula, posłanka PiS z Krakowa, za korzystanie z usług taxi zapłaciła w minionym roku ponad 2,9 tys. zł.

- Kiedy jestem w oficjalnym albo wieczorowym stroju, wybieram taksówkę. To też znacznie lepsze rozwiązanie niż "wpychanie się" autem do zakorkowanego centrum Krakowa - tłumaczy Bubula. Często dojeżdża z Nowej Huty, a to długa i kosztowna trasa. Posłanka przyznaje jednak, że w lutym tego roku kupiła samochód, więc na taksówki ma wydawać mniej.

A tam, gdzie poseł nie może - asystenta wyśle. Większość parlamentarzystów nie opłaca im jednak podróży, ale są wyjątki i to rekordowe. Najwięcej na wyjazdy dla pracowników wydała Anna Grodzka z Partii Zieloni - prawie 30 tys. zł. Drugi jest Tadeusz Arkit (PO), ale w porównaniu do Grodzkiej wydał zaledwie 6 tys. zł. Jacek Osuch (PiS) z kwotą 5,5 tys. jest tutaj trzeci.

Natomiast poseł PiS Marek Polak musiał zafundować swojemu pracownikowi prawdopodobnie bilet tramwajowy lub autobusowy, bo w tej kategorii wpisał zaledwie 4 zł.

Kwiatki i inne wydatki

Posłowie mają też inne wydatki związane z pełnieniem swej funkcji. Rekordziści to np. Tadeusz Arkit z PO, który 6,2 tys. zł zapłacił za kwiaty, a poseł Marek Łatas (PiS) wydał ponad 12 tys. zł na catering i zakupy spożywcze.

Z kolei posłanka PiS z Gorlic Barbara Bartuś zapłaciła najwięcej, bo aż 21,5 tys. zł, za korespondencję i ogłoszenia oraz wydała najwięcej na wynajem pomieszczeń na spotkania z wyborcami - 5,7 tys. zł.

Poseł Cycoń natomiast zlecił za aż 33 tys. zł wykonanie różnych ekspertyz i tłumaczeń.

Z kolei Jerzy Fedorowicz sporo, bo 5,6 tys. zł, wydał na sprzęt do biura, kupił laptop za 3,5 tys. zł i fotel obrotowy za 1,6 tys. zł.

Józef Lassota nabył natomiast sejf za 950 zł, aparat za 1,6 tys. zł i laptop za 3,3 tys. zł. A miłośniczka zimowych igrzysk olimpijskich Jagna Marczułajtis-Walczak pozyskała minilodówkę za 350 zł.

Fundusze biur poselskich oblicza się na każdego parlamentarzystę mnożąc kwotę 12 150 zł i liczbę miesięcy w roku. Na 41 małopolskich posłów daje to łącznie kwotę prawie 6 mln zł rocznie.

(współpr: Karki, Karo, Maz)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska