Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władze PRL do chrztu Polski się nie przyznały. Polski Ludowej walka z religią [HISTORIA DZ]

Teresa Semik
Konkurencją dla chrztu dziecka w kościele miało był uroczyste nadanie imienia w urzędzie stanu cywilnego. Na zdjęciu uroczystość nadania imienia dzieciom funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, Warszawa, 7 maja 1985
Konkurencją dla chrztu dziecka w kościele miało był uroczyste nadanie imienia w urzędzie stanu cywilnego. Na zdjęciu uroczystość nadania imienia dzieciom funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, Warszawa, 7 maja 1985 Materiały IPN
Zaraz po wojnie Polskie Radio zaczynało program pieśnią: "Kiedy ranne wstają zorze...". Potem była walka na śmierć i życie o rząd dusz. Na czym polegała ateizacja życia w PRL?

Słowa: "święty" komuniści bali się jak diabeł święconej wody. Do dzieci przychodził wyłącznie Mikołaj, a nie jakiś święty Mikołaj (czasem też mógł przyjść Dziadek Mróz). Nie było 1 listopada Wszystkich Świętych lecz Dzień Zmarłych. Święta Barbara zniknęła z kopalń, a barbórka nabrała świeckiego znaczenia.

Krótko po wojnie w szkołach wisiały na ścianie obok krzyża portrety partyjnych dygnitarzy. Religia wróciła do klas, a kapelani do wojska i harcerzy. Uroczystości państwowe były celebrowane przy ołtarzu polowym, który stał przed gmachem Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

- Pod koniec lat 40., gdy umocniła się władza ludowa, zaczęło się powolne spychanie religii na margines, a w konsekwencji rugowanie jej z życia społecznego - przypomina Monika Bortlik-Dźwierzyńska, historyk. - Lepsza chwila dla Kościoła pojawiła się po październikowej odwilży 1956 roku, ale na krótko. Religię ostatecznie wyprowadzono ze szkół w 1961 roku. Usuwano Boga z harcerstwa, choć organizacja u swojego zarania opierała się na wartościach chrześcijańskich.

Nauczanie religii poza szkołą uznano za "słuszniejsze i korzystniejsze". Szły do władz oświatowych instrukcje, by dzieci zrezygnowały z oznak religijnych. Żadnych krzyżyków na szyi. Szkoła miała uczyć o wyższości socjalizmu nad wszystkim innym, wiązać patriotyzm z internacjonalizmem oraz kochać Związek Radziecki, najważniejszego sojusznika i dobrodzieja Polski Ludowej. Nowe programy szkolne wprowadziły w 1949 roku obowiązkową naukę języka rosyjskiego.

Gdy w 1966 roku Kościół czcił Millenium Chrztu Polski, władza obchodziła Tysiąclecie Państwa Polskiego, do chrztu Polski już się nie przyznawała. Ogromnie dużo wysiłku wkładała w odciąganie obywateli od praktyk religijnych. Gdy zbliżała się data kolejnej pielgrzymki Ślązaków do Piekar, z Komitetu Wojewódzkiego PZPR szły dyrektywy do zakładów pracy, by na ten dzień przygotowały alternatywne wycieczki dla załóg. Media były zobowiązane publikować programy imprez kulturalnych, które mogłyby odciągnąć mieszkańców od Kościoła.

Religię zastąpiono nową ideologią. Za pomocą świeckich świąt budowano socjalistyczną tożsamość. Formowano człowieka podążającego za partią. Jego socjalistyczna droga życiowa miała być pozbawiona przesądów religijnych. Wszak Karol Marks nazwał religię "opium dla ludu", a Włodzimierz Lenin - "rodzajem duchowej gorzałki". Kościół zapowiada szczęśliwość po śmierci, a władza ludowa planowała stworzyć lepsze życie na ziemi.

Konkurencją dla chrztu dziecka w kościele miało był uroczyste nadanie imienia w urzędzie stanu cywilnego. "Świeckie chrzty", rozpowszechniane w latach 60., miały świadczyć o tym, że jest się rodzicem "nowoczesnym". Kuszono prezentami. Wręczano pamiątkowe albumy na zdjęcia, medale z wygrawerowanym imieniem pociechy, a nawet książeczki PKO dla dziecka. "Przyrzekamy uroczyście dołożyć wszelkich starań w wychowanie naszego dziecka na uczciwego i szczerze oddanego ojczyźnie obywatela Polski Ludowej" - powtarzali rodzice za urzędnikiem treść przyrzeczenia. Za nimi te słowa powtarzali opiekunowie dziecka (czyli tacy świeccy rodzice chrzestni). Ceremonia miała mieć oprawę muzyczną. Zestaw utworów przygotował Departament Społeczno-Administracyjny MSW. Na przykład, na rozpoczęcie leciała "Kołysanka" Brahmsa, na zakończenie - Polonez z "Hrabiny" Moniuszki. I toast.

Władza ludowa i bezpieka pilnowała, by przede wszystkim milicjanci i żołnierze Ludowego Wojska Polskiego unikali Kościoła i byli pionierami świeckich tradycji.

I Komunię próbowano na siłę zastąpić pasowaniem na młodzika (lub na pacholęcie). Organizowano takie spotkania zawsze na przełomie maja i czerwca, gdy odbywały się kościelne uroczystości. Kandydatów poddawano próbom sprawnościowym, zakładano im zbroje, ale pomysł i tak się nie upowszechnił. Podobno... z powodu zbyt skromnych prezentów w porównaniu z podarunkami pierwszokomunijnymi.

Dla sakramentu bierzmowania alternatywą miało być uroczyste pasowanie na obywatela z wręczeniem dowodu osobistego, organizowane przez władze gminne. Łączono je z pogadankami o prawach i obowiązkach obywatelskich. Po takiej ceremonii można już odpowiedzialnie budować socjalistyczną ojczyznę.

Śluby cywilne stawały w szranki z kościelnymi. Świeckie rytuały, organizacje krzewiące świecką kulturę liczyć mogły na przywileje i poparcie władz.

- Próbowano na grunt Polski wprowadzić także składanie kwiatów przez nowożeńców w miejscu ważnym dla ówczesnej władzy, ale ten świecki obrzęd najmniej się upowszechnił - dodaje Monika Bortlik-Dźwierzyńska, współautorka, z dr Łucją Marek książki: "Za Marksem bez Boga. Laicyzacja życia społecznego w Polsce w latach 1945-1989", której promocja odbyła się w tym tygodniu.

Czy ten rozdział historii jest już zamknięty? A może tamta laicyzacja dziś nas dogoniła?

- Sekularyzacja i laicyzacja są ze sobą powiązane, ale to są też dwa różne procesy - wyjaśniał prof. Wojciech Świątkiewicz, socjolog z UŚ. - Sekularyzacja wiąże się z wycofaniem religii, instytucji kościelnych z życia społecznego. Laicyzacja zaś odnosi się do stanu umysłu i jest pomijaniem wartości religijnych przy podejmowaniu życiowych decyzji i stylu życia. Te procesy mają różne prędkości. Sekularyzacja przebiegała w tamtym systemie szybciej niż laicyzacja. Teraz zaś mamy desekularyzację, ale laicyzacja nabrała tempa i jest bardzo agresywna. Symbole religijne stają się symbolami opuszczonymi.

Abp Damian Zimoń przekonuje, że nie trzeba się lękać, bo od początku świata walczono z Bogiem, ale na tym świecie są jeszcze apostołowie. Jest także Nowa Ewangelizacja.

Za Marksem bez Boga

Książka dr Łucji Marek i Moniki Bortlik-Dźwierzyńskiej "Za Marksem bez Boga. Laicyzacja życia społecznego w Polsce w latach 1945-1989" to podręcznik o życiu w PRL, o świętowaniu z dała od Kościoła i przeciw Kościołowi.

Publikacja ma charakter albumowy, dominują w niej rodzinne fotografie, zdjęcia z partyjnych wieców, plakaty propagandowe, druki ulotne, dokumenty, materiały prasowe. Bardziej przemawiają od słowa. Książka pokazuje, jak władza ludowa namawiała do celebrowania socjalistycznej tożsamości podczas rodzinnych uroczystości, świąt państwowych i resortowych. Temat walki z Kościołem i klerem podejmowany był wielokrotnie po transformacji ustrojowej, ale wprowadzanie świeckiej obrzędowości mniej jest znane wśród młodego pokolenia. To głównie do nich adresowana jest ta książka. Kościoły, które w PRL nie mogły powstać, już służą wiernym, a o indoktrynacji, budowaniu nowych świeckich tradycji, w opozycji do religii, wolimy już nie pamiętać. Autorki są historyczkami, pracują w katowickim IPN. (TES)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!