Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umberto Eco na Wydziale Filologicznym UŁ. Opowiedział o teoriach spiskowych w mediach [ZDJĘCIA]

Łukasz Kaczyński
Grzegorz Gałasiński
Blisko dwie godziny trwało spotkanie prof. Umberta Eco z czytelnikami, którzy niemal szczelnie wypełnili jedną z auli Wydziału Filologicznego UŁ. Poświęcone było ono promocji najnowszej powieści Eco, „Numero zero”, która pod tytułem „Temat na pierwszą stronę” ukazała się w Oficynie Wydawniczej Noir Sur Blanc.

Rozmowę z prof. Eco poprowadził italianista prof. Piotr Salwa, członek korespondent PAN i PAU w Rzymie. Na pytanie: co skłoniło go do podjęcia tematu dziennikarzy i gazety, którzy stają się narzędziem szantażu, a przy okazji pokazania patologii, jakim podlegają mass media, prof. Eco odparł najpierw, że... dwie godziny wcześnie był z gospodarzami jego wizyty w Łodzi na obiedzie w pewnej żydowskiej restauracji, gdzie wypito butelkę wódki, jest więc kompletnie pijany i nie jest pewien co napisał w książce.

Następnie wyjaśnił, że fałszywy jest pogląd, że pisze tylko powieści historyczne, a teraz odszedł od nich na rzecz takiej, której akcja dzieje się mniej więcej w czasach współczesnych. W „Temacie...” odszedł od historii, bowiem pisze o współczesnych czasach pełnych paskudnych rzeczy i nie była mu do niczego potrzebna historia.

- Od co najmniej 30 lat piszę rozprawki o wadach dziennikarstwa. Podjąłem ten temat, bo z dziennikarstwem dzieje się coraz gorzej – mówił prof. Eco. - Moja powieść to generalnie historia fatalnego dziennikarstwa, które służy szantażowi i uruchomieniu tego, co we Włoszech nazywamy „maszyną błota”. Rozmawiałem z eks-naczelnymi redaktorami znaczących włoskich dzienników i wiem od nich, że zjawiska, które opisałem w powieści dotyczył także tych najlepszych tytułów.

Jednym z bohaterów powieści jest dziennikarz-paranoik, który łącząc najróżniejsze fakty z historii dochodzi do wniosku, że za kluczowymi wydarzeniami dla historii powojennych Włoch stroi Mussolini, który nie został pojmany przez jednych partyzantów, a rozstrzelany w 1945 roku przez drugich.

- Z tym ma związek moja młodość, bowiem zarówno człowieka, który pojmał Duce, jak i tego, który go potem zastrzelił poznałem osobiści. Ten drugi, pułkownik Valerio, mieszkał w mojej rodzinnej Aleksandrii. To był nasz sąsiad, mieszkał cztery domu od nas, mój tata codziennie mijał go idąc do pracy – wspominał prof. Umberto Eco.

Ważnym dla pisarstwa Eco motywem obecnym także w „Temacie...” jest wątek teorii spiskowych.

- Nie mówię, że spiski nie istnieją. Był spisek wokół Juliusza Cezara, były spiski, które się nie powiodły, a ich organizatorzy zostali powieszeni. Prawdziwe spiski niemal zawsze natychmiast wychodzą na jaw – mówił prof. Eco. - Rakiem, który toczy świat są myśli o spiskach, które nie będą wykryte... bo ich nie ma. Jednemu z nich, tzw. spiskowi żydowskiemu, poświęciłem powieść „Cmentarz w Pradze”. Są jeszcze takie, o jakich nasze dzieci czytają w internecie, np. że za zamachem na World Trade Center stał prezydent Bush. To jest paranoja, która ogarnia społeczeństwa.

Stwierdziły też, że pytanie o przyszłość literatury, to pytanie dla kretynów. Literatura będzie bowiem trwała, a z prognoz sprzed kilku lat, że kultura obrazkowa wyprze pisaną nic nie wyszło, bo dzięki komputerom wróciliśmy do kultury alfabetu. - W internecie ludzie opowiadają mnóstwo głupot, ale nie porozumiewają się obrazkami.

- Jak to jest, że ludzie z różnych krajów odnajdują w moich powieściach elementy uniwersalne i ich dotyczące? A jak to było, że nic o Kolumbii nie wiedzieliśmy, ale przeczytaliśmy Gabriela Garcię Marqueza i wszystko zrozumieliśmy? Podobnie z Troją w Turcji, o której napisał mój kolega Homer. To jest właśnie literatur – mówił Umberto Eco.

Zapytany o to jak ocenia sytuację we współczesnych Włoszech, przyznał, że bardzo pesymistycznie, czego dowodem są trzy ostatnie strony w „Temacie na pierwszą stronę”.

- Ale jeśli poczytalibyście państwo tragedie Eurypidesa lub Sofoklesa, to okaże się, że w starożytnej Grecji było jeszcze gorzej – prof. Eco. - W tym względzie podzielam pogląd francuskiego filozofa Emmanuela Mouniera i jego „optymizm tragiczny”. Świat to gówno, ale starajmy się iść dalej.

Prof. Eco zwrócił uwagę, że podział na kulturę popularną i artystyczną zatarł się w latach 60. XX wieku, przy czym pesymiści twierdzą, że to nie kultura popularna osiągnęła wyższy poziom, ale kultura wyższa obniżyła poziom. - W tamtym czasie odpowiedziałem pewnemu kompozytorowi, który sądził, że to Beatlesi „pracują” dla nich, ale oni dla Beatlesów – puentował prof. Eco. - Niektóre koncerty dla młodzieży zawierają elementy muzyki awangardowej, ale z kolei zdarza się, że nagrody literackie dostają książki, które w XVIII wieku uznane byłby za powieści dla pokojówek.

Na finał spotkania prof. Eco otrzymał kolejny prezent od UŁ. Tym razem był to zaprojektowany specjalnie dla niego zegarek łódzkich marki Chronos Art. Fragmenty powieści czytał podczas spotkania aktor Teatru Nowego im. K. Dejmka w Łodzi, Dariusz Kowalski.

Przed przyjazdem do Łodzi prof. Eco, od dziecka wielki miłośnik muzyki Fryderyka Chopina, mógł z żoną odwiedzić Żelazową Wolę i Brochów, gdzie kompozytor został ochrzczony. Relaksował się przechadzając brzegiem rzeki Bzury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki